Sherlock znalazł się tutaj nie przypadkiem. Był konsultantem w sprawie każdej zbrodni, dla detektywów i policji był niczym guru. Dlatego nie zdziwił się gdy inspektor Gordon zadzownił do niego by przyjechał do Gotham i pomógł miastu rozprawić się z mafią, która tutaj zaczęła rządzić. Jako, że w Londynie rozprawił się z każdym wymagającym przeciwnikiem zmiana otoczenia mogła mu tylko pomóc i poprawić humor.
Zebrawszy swoją nieodłączną fajkę, płaszcz i czapkę wyruszył z deszczowego Londynu do ogarniętego zbrodnią Gotham City. Niestety dr Watsona zatrzymała praktyka lekarska i nie mógł z nim się wybrać w tą jakże ekscytującą podróż.
Sherlock nie raz, nie dwa będzie żałował, ze nie ma z nim jego wiernego przyjaciela...
Po przybyciu na miejsce i wysłuchanie tego co mieli wszyscy to powiedzenia, Sherlock w duszy się z nimi zgodził. Wybieranie teraz kogoś do linczu byłoby głupotą i strzałem po omacku.
Mimo, to Holmes nie wyraził na głos swojego zdania gdyż i takie było juz w przewadze. Zajął się natomiast wnikliwym obserwowaniem reszty bohaterów gdyż wiedział, że nawet jeden mały szczegół może zdradzić mu kto jest zabójcą.
Po chwili pogrążonej w dedukcji i obserwacji Sherlock poczuł znajomy dreszczyk. Własnie dla takich chwil żył.
~The game is on! - pomyślał i uśmiechnął się w duszy
Kod HTML:
https://www.youtube.com/watch?v=BnI3yCbbjIA