Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2015, 14:17   #98
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
- Dobra brat, krótka piłka - Faust rozsiadła się wygodniej, nie zapominając aby przedtem polać Ruskowi do pełna - Co możesz i powiedzieć o waflu Starego, Rączce. Gdzie ma melinę, kogo trzyma przy dupie. Wyślę Troya na miasto, niech się na coś jebane bydle przyda, ja wskoczę w kieckę i ponapastuję klientów twojej siostry. Może ktoś się rozpruje po pijaku. Różnie bywa, jestem cierpliwa, urocza i tak dalej. A nuż któryś przyjdzie opijać przyszły sukces i wypłatę? Chuj wie, spróbować nie zaszkodzi… dam też cynę Annie, niech zmobilizuje resztę kurestwa do nadstawiania ucha. Jeżeli zdobędę brykę, ona szybciej dostanie swoją mutantkę. Klient w zamian za info o swojej kabarynie da mi ludzi do zamiatania po rewirze brudasów. Mamy wspólny cel, ale to za chwilę... mów co to za wrak przez który Zgred wziął cię na dywanik?

- Wrak… To dobry pomysł… Ja bym bardzo się ucieszył jakby to był wrak. Najlepiej z tą niereformowalną debilką w środku… - Szalony Kapelusznik wziął kielona co nie przeszkadzało mu wskazać na rozmówczynię palcem dla podkreślenia jak bardzo przypadł mu do gustu ten pomysł. Po czym słowiańskim zwyczajem przechylił szkło i przezroczysty płyn zniknął mu w gardle a on z trzaskiem postawił kieliszek z powrotem na biurko ocierając rękawem usta i krzywiąc się nieco. W końcu wyglądało jak woda ale wodą przecież nie było.
- Wielka kurwa jaśnie pani Van Diesel! Szmata jedna… - prychnął rozeźlony i wykonał gest ręką pośredni pomiędzy odganianiem czegoś a parodią jakiegoś dworskiego ukłonu. - No przyjechała na jesieni z tych wariatów z Appalachów i chuj. Niech siedzi. Młoda, ładna, przebojowa, wyszczekana no i bogata i o dziwo jeździć umie. No to jest już coś. - mimo złości pokiwał głową. W końcu w Det każdy umiał jeździć i każdy miał własne takie czy inne kółka. Albo umiałeś jeździć albo nie było co cię traktować serio. Więc jak ktoś przyjeżdżał i umiał to miał od razu uwagę innych.
- Więc wiesz, wpadła w towarzystwo i było spoko. I coś bredziła, że będzie startować w nowym sezonie ale na imprezach i po pijaku no to kurwa kto to bierze na serio takie gadanie? - spojrzał wymownie na nią. W końcu przy dźwiękach muzy, oparach prochów, opiatów, promili i smogu fajkowego i gandziowego dymu to się różne rzeczy mówiło i słuchało. Chęć zaś wystartowania w Wyścigach i błyśnięcia w nich była powszechna, akceptowalna i rozumiana we właściwie każdej detroickiej społeczności. Rzadko się trafiał ktoś kto nie chciał być tacy jak chłopcy i dziewczyny z Ligii.

- Gadać że coś się zrobi, a to zrobić. Wiesz jak jest, brat. -Blue założyła nogę na nogę i oparła ramiona o podłokietniki fotela - Ciężko o słowność.

- A patrz wredna małpa wystartowała…
- pokręcił swoją rudą głową w niemym zdziwieniu nad tym faktem jakby omawiał jakiś fenomen natury. - I co gorsza wygrywa prawie każdy wyścig! - walnął wściekle uderzając pięścią w stół aż przewrócił się pusty kieliszek. - Wiesz, no ma okazję bo Jay poprztykała się z Clody więc chwilowo sa wyautowane, Dziki jak się wyjebał w zimie na Zimowym Wyścigu to jeszcze nie jest w formie, Frank ostatnio eksperymentuje z jakimiś pancernymi chujostwami co to ledwo od asfaltu się odrywa i sporo jest młodych. No ale ona to w ogóle Świeżak. Ale jeździć umie, ma świetną brykę, okazało się, że ta banda co z nią się kręci to żaden dwór i służba tylko jebana ekipa no przez zimę szmata se już sporo ludzi zjednała a teraz jak jej mało to jeszcze wygrywa raz za razem. No jak tu żyć pani kochana? A mnie Stary ciśnie bo ci moi dopiero w jednym wyścigu na drugim miejscu przyjechali… A innym ta sucz ich wypchła i dachowanie mieliśmy więc następny wyścig musieliśmy odpuścić. I kurwa w łapę nie chce brać i bredzi coś o szlachetnych pojedynkach na szosie czy coś w ten deseń i że to ujmuje jej szlachecki honor. No kurwa jaki honor jak tu papiery przez palce przelatują tak samo jak benzyna w bakach a obie te rzeczy nie są za darmo i bez limitu. - na koniec rozłożył ręce kręcąc znowu smutno głową po czym sięgnął po butelkę i sam sobie niespiesznie polał na koniec pytającym gestem wskazując na Faust butelką czy jej też ma polać.
- I wiesz, żeby ona mnie odmówiła. Mogłaby mieć wtedy coś do mnie, Schultz’a czy jego bandy. Wkurzające ale zrozumiałe. Nikt z nas święty nie jest ani nie udaje takiego. No ale ona tak ze wszystkimi! No jak to tak zlewać nasz wszystkich? Całe miasto? Za kogo ta szmata się uważa! - znów uderzył pięścią w stół ale chyba zapomniał, że tym razem ma kieliszek i to pełny więc po chwili z niesmakiem popatrzył na zalaną wódka dłoń, mankiet i blat annowego biurka.

Świat w którym przyszło im żyć był pojebany pod każdym względem. Wszyscy kombinowali, lejąc na dobro bliźniego i dbając tylko o własne interesy. Zabijali za byle przewiny, nie szanowali tradycji i siebie nawzajem. Trudno było znaleźć tu kogoś, kogo dało się ochrzcić tym śmiesznym, przedwojennym mianem "przyjaciel". Jeżeli już miało się takiego, to do czegoś zobowiązywało... i w chuj z tym, jak bardzo napięty miało się grafik.
- Egor... brat. Możesz mówić wprost. Jesteśmy jak rodzina, ufam ci bardziej niż sobie. Chcesz żeby twój problem został rozwiązany, to się go rozwiąże. - Blue wychyliła się do przodu, robiąc się nagle poważnym człowiekiem. Nie uśmiechała się, przeliczając w blond łbie czy da radę zająć się zadaniem od ręki. Wyszło że nie bardzo - Zajmę się tą lambadziarą ale najpierw znajdę brykę Guido, tu nie mogę czekać. Zawarliśmy umowę, a wiesz że umowa rzecz święta. W tym czasie niech ktoś od ciebie ma oko na przyszłą klientkę. Jej problem że nie jest z miasta, zasady wszystkich tu obowiązuję te same. Z tą najważniejszą na czele - podniosła w toaście pełen wódki kieliszek - Nie odmawia się Kapelusznikowi.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline