Grimul
Co prawda czarny rycerz zginął nim Grimul doliczył do stu, ale nie całkiem o to chodziło goblinowi. Nagłe pojawienie się latających gadów oraz konnych pod wodzą kobiety całkowicie skomplikowało sytuację. Teraz już nie mieliśmy tak wyraźnej przewagi a potencjalni napastnicy wydawali się znacznie groźniejsi od pojedynczego rycerza. Najrozsądniej byłoby nie wtrącać się i zaczekać, co z tego wyniknie, ale co on biedny może o takich sprawach wiedzieć. Jego doświadczeni kompanii mieli pewnie jakieś ważne powody by postąpić inaczej. Grimul stał jak zamurowany nie wiedząc, co robić. O ile prościej byłoby gdyby któryś z towarzyszy kazał mu coś robić, ale niestety część drużyny poleciała walczyć a reszta została. Grimul strasznie nie lubił takich sytuacji. Spojrzał na Astarotha, widząc, że on jak na razie nie rusza z szarżą na wroga, Goblin uznał, że najlepiej zrobi zostając z nim. W walce wręcz na otwartym terenie Grimul był bezbronny.
Sprawnym ruchem wyciągnął z plecaka niewielką kuszę i kilka bełtów. Jednym z pocisków załadował kuszę resztę bełtów umieścił w kamizelce tak by mieć je pod ręką. Spojrzał na kompanów, którzy pozostali, - jak co to będę was ubezpieczał- powiedział niezbyt pewnym głosem licząc, że ktoś powiemu, co ma robić.
Ostatnio edytowane przez welf : 19-04-2007 o 21:47.
|