Miasto to miasto. Nie ważne jak mroczne i pokręcone, każde prędzej czy później potrzebuje kogoś co je naprawi. Tak. Luigi dobrze o tym wiedział. Wysoki mężczyzna ubrany w charakterystyczną zieloną czapeczkę z daszkiem z wyszytym na białym tle L, niebieskich ogrodniczkach hydraulika i szalonym podkręconym wąsem pod nosem, wychylił głowę z miejskiego kanału, rozglądając się ciekawsko.
W końcu dotarł do Gotham City… ale co to, czyżby się spóźnił?! Czyżby inni "naprawiacze" przybyli wcześniej od niego? A nie… zaraz, no tak, no ba, no przecież jak mógł zapomnieć o mamma miiia! Zanim wpadnie w wir naprawiania tutejszego rurociągu, miał zadanie do wykonania… a mianowicie...
- LUIGIIII!!! - zawołał radośnie, wyskakując na ulicę ku zdziwieniu wszystkich zebranych - LUIIIGIII! Oto przybył Cooo toooo, cooooo tooooo już obradujecieee?! - zawołał śpiewnym, włoskim akcentem.
__________________ "Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab" |