Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2015, 17:41   #22
Ryder
 
Ryder's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputację
Kurga wcale nie dziwiło nastawienie tutejszych do półorków, lecz samemu wiedząc, jak to jest, mimowolnie stanąłby z drugim półzielonym ramię w ramię. Nachylił się, łapiąc leżącego na ziemi ostatniego z ‘mocnych w gębie’ za kark i stawiając go do pionu..
- Ashdautas Vrasubatlat! - przemówił w orkowym trzymając twarz tuż przy marnej buźce słabiaka. Było to zwykłe powitanie, znaczące dosłownie “pewnego dnia cię zabiję”. Pasowało idealnie.
Otoczony przez awanturników i trzymany w żelaznym uścisku półorka mężczyzna niemalże natychmiast pobladł, a wszyscy zebrani wokół mogli zauważyć jak jego szczyny przelewają się przez nogawkę wprost na podłogę karczmy.
- J-j-jeśli mi c-coś zrobicie to wszyscy p-pójdziecie do p-p-pierdla - wyjąkał przerażony nie na żarty. Gdyby mógł to już dawno by zemdlał i udawał martwego, lecz ogarniający go strach nie pozwolił mu na ten luksus - musiał stawić czoło koszmarowi w pojedynkę.
Olbrzym tylko pociągnął nosem i cisnął miernotą w stronę drzwi, samemu podchodząc do drugiego półorka.
- Z takimi trza krótko, swojemu mogłeś przywalić o dwa słowa szybciej, ha! - zawołał do niego we wspólnym - Napijmy się, ja stawiam!
Półork w odpowiedzi tylko skinął głową. Była to pierwsza przyjazna twarz, którą spotkał odkąd przybył do Stonebrook. Podeszli razem do szynkwasu i odebrali po kuflu spienionego piwa od barmana, który jeszcze podczas nalewania alkoholu rzucił z szerokim uśmiechem na twarzy:
- Jakby któryś wam doskwierał w mieście to przyjdzie do mnie. Was się mogą nie bać, ale mnie i mojego młota już tak.

Barbarzyńca pozostawił to bez komentarza. Może i starszy jegomość miał krzepę i był tu szanowany, jednak sugerować półorkom, że mogą sobie nie radzić graniczyło z jawną obrazą. Kurg spojrzał jedynie ponuro na drugiego zielonego, po czym zamówił kawał sarniny i zajął miejsce blisko towarzyszy podróży. Wychiliwszy kufel czarnego grogu począł przysłuchiwać się okolicznym rozmowom, czasem wtrącając się, gdy uznał to za stosowne. Zgodnie z postanowieniem nie myślał zbyt wiele o jutrze.

Kilka godzin później, gardło wyschło od rozmów i śmiechu, wykupił sobie mały pokój na tę noc, zdjął wreszcie ciężką zbroję, z którą się nie rozstawał od dobrego tygodnia, przeciągnął się, nieskrępowanie ziewając długo. W drodze nie było czasu na odprawienie zachodnich modlitw, zatem olbrzym spoczął na kolanach na deskach pomieszczenia.

Ojcze Bitwy, dzięki Tobie kolejna bitwa minionego dnia została wygrana. Nie wiem, dokąd mnie prowadzisz, ale czuję, że mnie wspierasz. Daj siłę tym rękom, by dokonywały chwalebnych czynów. Daj siłę nogom, by poniosły na miejsce przeznaczenia. Daj siłę sercu, by walczyło ze mną, a nie przeciw mnie. Pokaż ścieżkę Gryfa, bym szybował nad mymi wrogami. I udzielaj swych łask w czasach próby, proszę Cię Uthgarze. Ja, Kurg, syn nieznanego wojownika, i mój topór, są twoje teraz i jutro, i po wszystkie dni mego życia.

Czując wewnętrzny pokój legł na posłaniu i pogrążył się w głębokim śnie.
 
Ryder jest offline