Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2015, 14:28   #13
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Wróciła do stolika akurat wtedy, gdy Franz zaczął mówić o Czarnym Lesie. Słuchała z zaciekawieniem, a gdy skończył wygłaszać swoje tezy, rzuciła:
- Wilcy, czy nie wilcy wyrośnięci, musimy być przygotowani na wszelką okoliczność. Ja mieczem robić nie umiem, więc będę was wspomagać z dystansu, jak przyjdzie co do czego. - Spojrzała po mężczyznach. Na słowa Kippenbergera o zapakowaniu prowiantu na jego wóz, skinęła mu tylko głową. - Dobry pomysł, Franz. Co prawda konno jestem, ale Vlad i tak już sporo moich rzeczy nosi, więc dobrze, że się nam akurat ktoś z wozem trafił.
Dopijając mleko widziała, jak dwóch parobków od karczmarza dyga z balią na piętro, a co się przy tym nasapali, to ich. Niedługo później wrócili na dół po wiadra pełne wrzącej wody, z którymi ostrożnie znów powędrowali na górę. W końcu - tak jak poprosiła gospodarza - ten dał jej znać po trzech kwartach, że kąpiel gotowa.
- Spać uciekam, a wam, towarzysze, radzę nie siedzieć długo w noc. Trzeba być wypoczętym, skoro ruszamy z samego rana - powiedziała, pożegnawszy się z nimi.
Odebrała klucz do pokoju z numerem osiem, zapłaciła z góry za nocleg z kąpielą i poranne śniadanie, a następnie ruszyła na górę. Ze schodów machnęła jeszcze Hurgarowi i Franzowi, a ci odpowiedzieli tym samym i po chwili zniknęła im z pola widzenia.

Przeszła szerokim korytarzem po skrzypiących deskach, odnalazła swój pokój, przekręciła klucz w zamku a ten... zablokował się w połowie drogi. Westchnęła ciężko, napierając na niego dłonią, jednak ten ani drgnął. Dopiero po chwili przyciągnęła drzwi do siebie, a klucz szczęknął gładko, wpuszczając ją do środka. Pokój był mały, tak jak się spodziewała. Pod ścianą na prawo znajdowało się jednoosobowe łóżko, a po lewej stronie niewielka komoda i balia z wodą, zajmująca niemal całą wolną przestrzeń. Naprzeciw drzwi, w oknie, pozostawiono jej miedziany świecznik z kilkoma zapalonymi świeczkami, które dawały przyjemną, ciepłą łunę.


Rzuciła swoje klamoty na łóżko, po czym zrzuciła skórznię i kolczugę. Zamknęła drzwi na klucz i podeszła do balii, sprawdzająć dłonią wodę - była idealnie ciepła, a unosząca się para tylko zachęcała do zanurzenia się w środku. Rozebrała się szybko do naga i weszła ostrożnie do środka, dając nogom czas na przyzwyczajenie się do wyższej temperatury. Dopiero po dłuższej chwili usiadła, a woda podeszła jej niemal pod samą szyję. Odetchnęła radośnie i uśmiechnęła się do siebie, gdy poczuła, jak po jej ciele rozchodzi się przyjemne ciepło. Przez kolejne kilka minut po prostu leżała tak, z zamkniętymi oczami, relaksując się. Wiedziała, że w najbliższych dniach nie będzie miała dostępu do takich luksusów, więc wolała skorzystać zawczasu i wyleżeć się w balii, co swoje.

Zawsze była pod tym względem wygodna - nawet za dzieciaka rodzice mieli problem, by wydobyć ją z miski z wodą, tak uwielbiała się kąpać. Na myśl o zadaniu, ucieszyła się, że jednak pojadą przez las - to był jej drugi dom i tam właściwie czuła się lepiej, niż w większych skupiskach ludzi, kiedy nikt nie hałasował, nikt jej nie próbował nagabywać, czy rzucać czymś nad głową. Przyroda to było jej miejsce, choć oczywiście umiała i lubiła korzystać z wynalazków ludzi. "Jak choćby balia z gorącą wodą", pomyślała i znów uśmiechnęła się do siebie. Zdawała sobie sprawę, że w Czarnym Lesie na pewno napotkają na jakieś przeszkody, ale przecież nie była sama, a Hurgar wyglądał na wojownika, z którym trzeba się było liczyć. Te i inne myśli przelatywały jej przez głowę, a gdy woda zaczęła powoli robić się letnia, Orla wyszła z balii, wycierając się zostawionym przez karczmarza kawałkiem sporej, czystej ścierki. Zarzuciła długą, białą koszulę nocną wygrzebaną z torby, raz jeszcze sprawdziła, czy drzwi są zamknięte (zawsze to robiła, gdy nocowała w karczmie), po czym wydobyła sztylet z pochwy i wrzuciła go pod poduszkę - chciała mieć pewność, że będzie mogła się obronić, gdyby ktoś postanowił ją jednak "odwiedzić" w nocy. Świece zostawiła, by się dopaliły - nigdy nie miała problemów z zasypianiem przy świetle, więc weszła do łóżka, wślizgując prawą rękę pod poduszkę, gdzie dłoń szybko odnalazła rękojeść sztyletu.

Nim choć jedna ze świec zgasła, Orla już spała.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline