Jorebha przewrócił oczami na słowa Nyrvera. - Kolejny cholerny bigot- powiedział to jednak na tyle cicho, że nikt poza nim go nie usłyszał. Niewiele sobie zrobił z tego zakazu. Był pewien, że gdy już się znajdzie w środku nic go nie powstrzyma przed zagarnięciem garści kamieni szlachetnych, lub jakiegoś zgrabnego, małego artefakciku, który zmieściłby się w dłoni niziołka. Oczywiście zrobi to dyskretnie, żeby nie urazić co bardziej zabobonnych kompanów. -Sto sztuk złota na sześciu?!- gdy padła kwota niziołkowi opadła szczęka- to nawet nie wypada siedemnaście sztuk złota na łebka. Tyle to ja przepijam podczas jednego wieczoru w karczmie. Mam za tak marne pieniądze ryzykować życie? Nie wejdę tam za mniej niż czterdzieści sztuk złota i to pod warunkiem, że nie spotka nas tam nic złego.
Jorebha był widocznie oburzony skąpstwem mnicha. Złożył ręce na piersi i zmierzył go gniewnym spojrzeniem. |