Łysy szedł szybko dużymi krokami ulicą, wyraźnie czymś wkurrzony
*.
-
Kurde! - krzyczał. -
No ja pierdzielę, no! - rzucił, kopiąc kosz na śmieci. -
BU! - zawył, strasząc jakiegoś kotka, upewniając się wcześniej, czy to nie ten gadający ze wczoraj. -
No jak to, kurna, tak, no jak, że taki kur... kur... kur...
Tu Jimmy się zatrzymał, marszcząc czoło, z wyrazem wysiłku na twarzy. Coś tu nie pasowało.
-
Aaaaa, no tak! - zawołał, klepiąc się dłonią po swej łysinie, po czym ruszył dalej raźnym krokiem. -
KULturny, przecie jest KULtura, a nie kur... no, kulturny, no!
Szedł tak ulicą, zadowolony z poprawnego wymówienia słowa. Wtem zobaczył obok siebie młodego chłopaka i dziewczynę, szaraczków, którzy od ostatnich spraw trzymali się jak najdalej, bojąc się wystąpić przeciw komukolwiek, oczekujących ze strachem zakończenia miejskiego konfliktu.
-
Aaaaa! - wrzasnął nagle, z wściekłością uderzając czołem w twarz chłopaka. -
No jak to możliwe, no jak! - krzyknął do dziewczyny -
żeby taki... kulturny człowiek jak ja nazwał wczoraj kobietę DZIUNIĄ?! Aaaaa! - ruszył dalej, nie czekając na odpowiedź. Szedł tak, dysząc ciężko.
-
Co za CZUBUŚ** ze mnie! - zawołał znów, rozbijając kijem baseballowym szybę w źle zaparkowanym na chodniku, przeszkadzającym w przejściu porządnym przechodniom samochodzie. -
Czubuś! Czubuuuś! - wrzeszczał, demolując samochód.
Wyładowawszy swą złość, kroczył dalej ulicami Gotham. I wtedy zobaczył efekt nocnych wydarzeń.
-
Ja pitolę, co za złamasostwo! No bez jajec, no kurna, weźcie no! KTÓRY TO?! - Łysy rozglądał się, patrząc na wszystkich.
Łysy przyjrzał się uważniej Edowi i Luigiemu.
-
Hej, kurdupel - zwrócił się do Eda. -
Podejrzewasz tego kurdupla? Czemu? * To nie literówka.
** Pozdrawiam MG. ;p