Pisząc pojedynek nie miałem na myśli samego starcia na oręż. Także podchody, próby wyprowadzenia przeciwnika w pole, wciągnięcia w pułapkę, aby dostać się do celu, a więc również starcie umysłów. Bezpośrednia konfrontacja to finał, ostateczność i pewnie, miała miejsce. Tym bardziej, że czasu było coraz mniej, a... obecność kapłana... no dobra - a stopniowe opętanie powoli zrobiło swoje. Moc, która była zbyt wielka, jak na ciało śmiertelnika. Wypalająca je od środka. Każąca niszczyć i zabijać. Ritsuko jest pewnie wdzięczna Hroth'owi za ingerencje i ocalenie od śmierci, a jej własnej duszy od potępienia. Na swój sposób, a może nie. W końcu nadludzka siła i możliwość obrotu głowy o 360 stopni nie zdarza się na co dzień
O, będę miał pretekst do wprowadzenia dziwnych podszeptów w głowie, takie echo.
Dużo tych plusów i minusów z różnych okazji i sytuacji wystąpi. Na szczęście nie ja będę musiał nad nimi panować, szacun :P
A tu
awatar.