Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2015, 18:11   #16
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Było jeszcze ciemno, kiedy Franz wyjrzał na dwór, a para wydobywająca się z jego ust natychmiast zamieniała się w mgłę i opadała na wysokość kolan, by połączyć się z resztą wilgoci w powietrzu. Choć spał krótko, obudził się w pełni sił.

Na tym nie kończyły się uroki przyzwyczajenia do codziennego wysiłku - funkcjonując wręcz machinalnie, bez wkładania w czynności mentalnego wysiłku, rzemieślnik wyszczotkował i przygotował do drogi dwa siwe konie pociągowe, sprawdził stan wozu, w tym dyszla i zaprzęgu. Przejrzał i poukładał na wozie w kolejności potencjalnej przydatności w podróży narzędzia i materiały naprawcze, koce (pożyczone zapewne już dożywotnio z pokoju w zajeździe) oraz osobisty zapas alkoholu - dwulitrowy cynowy dzban gorzałki.

Już świtało, gdy umysł kamieniarza przebudził się na tyle, że zasygnalizował potrzebę jedzenia. Wkradłszy się wtedy do kuchni zobaczył bulgocącą nad ogniem polewkę na drobiu z warzywami. Nalał sobie pełną misę i zjadł z niej wszystko - poza rzepą, którą wrzucił z powrotem do gara. Zapobiegawczo zjadł jeszcze dwie warząchwie i wszedł do wspólnej sali. Na widok Orli kiwnął jej głową na powitanie i lekko uniósł kącik ust w jego mniemaniu serdecznym uśmiechu. Pospieszniej niż do tej pory udał się do pokoju na poranną toaletę oraz po swój pozostały dobytek. Przywdział także swoje ciepłe, wielowarstwowe ubranie robocze. Ponownie pojawiając się w sali zastał tam także posilajacego się Hurgara. Razem z kompanami wypił kubek grzanego piwa i udał się wyprowadzić wóz przed karczmę.

Jak to się stało, że na wóz załadował w porannym amoku także suche drewno na rozpałkę, obrok dla koni i spory garneczek smalcu - nie pamiętał. Ważne, że w dalszym ciagu na wozie było miejsce na posłanie, tak na półtora łokcia szeroko. Gdy Franz podjechał pod wrota zajazdu pozostali byli już gotowi do drogi. Odsłonił grubą, sfilcowaną wełnianą plandekę i umieścił pod nią prowiant po czym wsiadł na kozła, uniósł dłoń w geście pożegnania w kierunku gospodarza i ruszył.

"Dziwna ta wieś. Świt już minął, ludzi nie widać ni przy chałupkach ni na polu. Cicho, pusto, straszno" - sposępniał tylko od rozglądania się na boki. Skupił się na drodze, ale gdy tylko Orla wypuściła się kilka metrów na przód zaczął przysypiać opierając się o ramę wozu. Jechał tak nieświadomie w odprężajacym śnie, póki tuż po południu nie zbudziły go zaniepokojone zwierzęta, które wyczuły krew.

Franz omiótł wzrokiem z daleka miejsce wypadku: przewrócony wóz i rozsypany towar. Zatrzymał swój zaprzęg jak najszybciej i możliwie daleko od skraju lasu i leżącego wraku, po czym zsiadł z wozu.
- Pies to nosem trącał, żeby na początek podróży nie trzeba było na drodze sprzątać to nie byłby zwykły dzień. Ni jak nie idzie przejechać - boczył się kamieniarz pod nosem na zły los, ostatnie zdanie wypowiadając głośniej. Sięgając pod plandekę wyposażył się w toporek oraz łom i ruszył w kierunku przewróconego wozu, a zapach krwi wywoływał w nim te same uczucia, co w nieparzystokopytnych towarzyszach.
 
Avitto jest offline