Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2015, 23:27   #456
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



- Myślałem, że wiecie? - Godzilla zjadliwie powtórzył słowa kotołaka. Przemówił w końcu gdy w pierwszej chwili go wręcz zamurowało rewelacjami o ulu na jaki się czaili a które ten bastard czy basted skitrał dla siebie od chuj wie jak długiego czasu. Wolno przesunął niedowierzającym wzrokiem po wszystkich Rozjemcach, Adzie, Adrianie i na koniec wciąż kręcąc głową wrócił z powrotem do rozkapryszonego koteczka któremu się najwyraźniej zdawało, że gada z samymi idiotami.

- Ty naprawdę masz coś z deklem czy życzysz nam wtopy przy robieniu domku na akcji? - spytał po chwili mściwego wpatrywania się w sierściucha którego prywata właśnie obróciła na głowie wszystkie rozkminy wokół rozważanej akcji.

- Rządowy parasol ochronny? Specgrupy, specsłużby, specoperacje... Czyli takie FBI, CIA, DEA, DARPA, Delta Froce, SWAT i takie tam atrakcje? Nie no to faktycznie nic nie ważny detal. Ot w końcu to normalne, że jak korporacja ma wieżowiec w mieście no to współdziała z rządem i ma system ochrony podpięty pod rządowców. Czyli przećwiczone alarmy, warianty, przygotowane wezwania najbliższych służb miejskich, wszelkie dane na rządanie z całego kraju o potencjalnych przeciwnikach, odciski palców, labowe sprawdzanie pozostawionych wydzielin, kartoteki policyjne, listy gończe, wsparcie z powietrza, ewakuacja rannych i tego typu sprawy. Bo to się wiążę z rządowym parasolem ochronnym Silly Boy. Więc kurewsko odmienia sytuację jak budynek jest na solo i własne zasoby do obrony a jak jest podpięty pod ogólnokrajowy system Silly Boy. - mówił i patrzył potępiająco na mniejszego łaka. Koleś się nie nadawał do tej roboty. Do współpracy w grupie i takich tam. Miał zrypane priorytety i nie szło mu ich naprostować ani trochę. Do tego przypuszczał, że ze zwyczajnej zemsty i niechęci czy do Godzilli, reszty Muszkieterów, Rozjemców jako całości nie podzielił się tą informacją. Albo jak na płytką, kaprawą mendę przystało chciał się podlizać przed szefem jaki to on nie jest supercwany i w ogóle czego to on nie może. Więc po raz kolejny stawiał prywatne emocje nad dobro grupy. Gdyby Jay tak podchodził do sprawy to by temu pierdolcowi odgryzł łeb wtedy na autostradzie. Darował mu wówczas głównie z powodu tego, że są obaj w Rozjemcach i dla dobra całej grupy i sprawy. Chciał wierzyć, że kotołak może się do czegoś przydać. Może i faktycznie mógł tyle, że nie chciał. Skitrane info było dla grupy tak samo użyteczne jakby go nie było więc co im po jego rewelacjach?

- A Alfy też trzeba wiedzieć gdzie posłać. Jeśli byśmy robili już akszyn faktycznie ich pomoc może okazać się nieoceniona i decydująca. Ale najpierw trzeba właśnie wiedzieć gdzie je posłać czyli zinfiltrować obiekt i doprecyzować cel. Chyba, że macie coś na taką ololiczność. - wciąż mówił wpatrzony z pogardą i zniechęceniem w tego kotołaka o szczurzym charakterze, mysim sercu i chomiczych manierach. Dopiero pod koniec spojrzał pytająco na Adę i Adriana którzy powinni być lepiej zorientowani w temacie od niego.

- A co do korpów to ktokolwiek by był to owszem, wygląda to na ciężki orzech. Ale nie ma orzechów nie do pyknięcia. A nie mówimy o rozwaleniu całego budynku czy wytłuczeniu tam wszystkich. Sporo zależy od tego czego byśmy się dowiedzieli o budynku i tych którzy w nim przebywają. Ale ja raczej dumam o precyzyjnym numerze albo poza budynkiem albo pod jakąś przykrywką a to jest całkiem inna gadka i rozkmina niż tłuc się z każdym jak leci. Oni mają swoje sztuczki i zabawki ale my też nie jesteśmy pierwsze z brzegu leszcze. A fomory i cyborgi nie są nie do pokonania. - teraz mówił poważnym i zawziętym głosem nie mając zamiaru się poddać marazmowi jaki widział w zachowaniach sporej części towarzyszy. On widział cel i dumał jak się do niego dobrać. Widział problem i szukał rozwiązania jak go przełamać, obejść lub rozwiązać. I nie chciał się zniżyć do proszenia Adriana czy Ady o pomoc bo to tak samo jakby się przyznał, że sprawa go przerasta i jest za trudna. A jak z walkami. Póki był dech w piersiach i serce pompowało juchę walka wciąż trwała. Nie wykluczał, że pomoc szefa będzie nawet niezbędna ale nie zamierzał o nia skamleć póki były inne wyjścia. A przecież dopiero co zaczeli chodzić wokół samego domku bo dotąd był on tylko jednym z wielu wątków i wcale nie wyglądał na najważniejszy.

- Róbcie sobie jak chcecie. Ja zamierzam odnaleźć naszych młodych bez względu kto ich porwał. Albo znaleźć i dorwać tych którzy tego dokonali. Teraz padło na nich a następnym razem może byćto ktoś z nas. Pozwolimy im się zdejmować po kolei to kwestia czasu kiedy znów kogoś powinął. Dlatego gnojów trzeba dorwać, załatwić i pokazać cholernikom, że z nami się tak nie pogrywa! - ni to warknął ni wysyczał przez zaciśnięte zęby. Dla niego sprawa była dość prosta. Trzeba było znaleźć młodych i tyle. Zmieniały się okoliczniści zaginięcia w miarę jak się zagłębiali w sprawę i dowiadywali się więcej. Ale cel nie zmienił się ani trochę od pierwszego spotkania na Indian Creek gdy w nieco innym składzie szef postawił im zadanie do wykonania.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline