Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2015, 08:55   #37
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Liska z przerażeniem pomieszanym z fascynacją obserwowała przebieg rozmowy, czerwieniejąc ze wstydu od szyi, przed twarz aż po uszy. Bynajmniej nie dlatego, że Nagietek uparcie nazywał ją Leomundą (czego nie znosiła, ale nie śmiała się sprzeciwić), ani dlatego, że spytał ją o opinię (choć nie zatrzymał się by wysłuchać odpowiedzi). Planowali właśnie okraść kryptę! Grobowiec Tynoda Asada (choć to miano akurat Lisce nic nie mówiło, lecz widać, że był to ktoś znaczny)! Nie dość, że Nyrver Dytorcha chciał pogwałcić ostatnią wolę zmarłego, to jeszcze Nagietek bezczelnie wszem i wobec ogłaszał swój zamiar wyczyszczenia grobu do cna! Bogobojnej Lisce w głowie nie mieściło się takie bluźnierstwo! Poza tym Gnorst miał rację, coś tutaj nie było tak i nie chodziło wcale o rabowanie grobów. Jeśli mędrzec, który całe swoje życie spędził na gromadzeniu wiedzy żąda, by z tąż wiedzą go zakopać głęboko pod ziemią w nieoznakowanym grobie, oznacza to z pewnością, że zawartość ksiąg nie powinna ujrzeć światła dziennego. Wiedza to władza, tego jednego (choć nie tylko) Liska z pewnością nauczyła się z prababkowych zapisków. Ciekawe czy przodkini o tym wiedziała…

Ciąg myśli przerwany został przez kwotę, jaką podał Dytrocha. Wypłata była oszałamiająca, a Jorebha jeszcze się targował! Po jego wypowiedzi o desakracji krypty Liska dziwiła się, że archeolog nie wyrzucił ich na zbity pysk, a tu proszę - jeszcze podbił stawkę!
- 175 sztuk złota i to moja ostatnie słowo. Nawet jeśli chciałbym dać więcej to nie mam - burknął archeolog.

Jego przełożonemu, Chissvor Woredowi z Candlekeep musiało na prawdę zależeć na tej księdze. No i po prawdzie kogóż jeśli nie ich miałby nająć na tym zadupiu? Byli od siebie uzależnieni; bez księgi nie ruszy się archeolog, bez archeologa - karawana, bez karawany - oni. Choć Liska nie była przekonana, że dobrze postępują, wcale a wcale. Miała nieprzyjemne wrażenie, że otwierając kryptę uwolnią coś… złowrogiego, choć niekoniecznie w dosłownym tego słowa znaczeniu.
- Mo… mogę sprawdzić, czy we... wejście za... za..bezpieczono ma... magią - wyjąkała by uciąć absurdalne żądania niziołka. Zresztą podniecenie Jorebhy udzieliło się Tofikowi; musiała go trzymać cały czas przy sobie i już bolały ją od tego ręce.
 
Sayane jest offline