Medea zatrzymała się dopiero na wzgórzu,powiodła wzrokiem po wojownikach ale nie znalazła wśród nich Patrasa.Nagle na horyzoncie zamajaczyły dwie postacie.Pierwsza potężna,mroczna,nieznana i druga w której kapłanka rozpoznała Spartanina.-Ruszcie się co tak stoicie jakbyśćie spojrzeli w twarz Gorgonie!-krzyknęła wściekle-On idzie sam na spotkanie nie wiadomo kogo,może samego Aresa a wy tu tak tkwice!-nie czekając na odpowiedź puściła się biegiem w dół zbocza za Patrasem. |