Franz i Hurgar prawdopodobnie będą chcieli utorować drogę przejazdu dla wozu, a Orla raczej im się przy tej robocie nie przyda. Co prawda ramiona miała silne, ale raczej wytrenowane do posługiwania się łukiem i strzałami, a nie do ciężkiej, fizycznej pracy. Raz jeszcze obeszła wóz, trącając palcem wskazującym pierwszą plamę krwi, która wpadła jej w oko - chciała stwierdzić, czy ta już zakrzepła. Po krótkich oględzinach spojrzała na mężczyzn.
- Przypilnujcie Vlada, idę przepatrzyć trochę lasu, może trafię na jakiś ślad. Niedługo wracam.
Po tych słowach dobyła łuku, założyła strzałę na cięciwę i po chwili zniknęła w kniei. Szła spokojnie, na lekko ugiętych w kolanach nogach, starając się nie robić najmniejszego hałasu. Znała się na tym, w końcu nie raz z ojcem podchodzili pod zwierzynę. Zamierzała przejść się po okolicy i rozeznać w sytuacji. W końcu woźnica i konie gdzieś być musiały, no chyba, że zostali zabrani do Czarnego Lasu, albo... zjedzeni żywcem? Dziwne myśli przelatywały kobiecie przez umysł, postanowiła jednak skupić się na otoczeniu i w razie czego nie pakować się w niepotrzebne kłopoty, tylko zawrócić i dać znać Franzowi i Hurgarowi, jeśli coś odkryje.