Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2015, 14:23   #18
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Kathil Wesalt


Nowe życie… Nie tak sobie wyobrażała ten dekadzień kilka dni temu. Miała na sobie suknię ślubną. Strój który nie planowała przynajmniej zakładać w ciągu następnych kilku lat. A jednak jedna decyzja podjęta spontanicznie sprawiła, że znów miała ją na sobie.
I wyglądała w niej prześlicznie. Haftowany złotogłów otulał jej ciało idealnie komponując się z cerą i naszyjnikiem. Ortus… będzie zachwycony. I tym co się zdarzy później też. Choć Wesalt musiała przyznać sama przed sobą, że noc upłynęła jej bardziej intensywnie niż się spodziewała. A nestor rodu… cóż, nadal nie wiedziała czy jej wróg, czy sprzymierzeniec. Ich relacje już na początku bardzo się skomplikowały.
Niemniej o tym pomyśli po ślubie i weselu. Wpierw udała się samotnie do komnaty podpisać i zapieczętować kontrakt ślubny. Zwykle zakochani pisali osobiste wyznania miesiące przed ceremonią. Na szczęście istniały też standardowe kontrakty, które wymagały jedynie podpisu i zapieczętowania.
Podpis, wosk, pieczęć… gotowe.
Teraz należało się udać na tyły pałacyku, gdzie miała się odbyć ceremonia.
Tam przy przenośnym ołtarzyku, czekał już kapłan Oghmy w ceremonialnych szatach.


Ostre rysy i bura szata i całkowity spokój i stoicyzm na obliczu. Kałan Cerhaus odprawiał takie ceremonie nie raz. Nic więc dziwnego, że nie był tak zdenerwowany jak stojący obok niego Ortus trzymający w swych drżących dłoniach swój zwój.
Kathil rozejrzała się po zebranych świadkach uroczystości. Jak na tak pośpiesznie braną ceremonię było ich sporo. Oczywiście byli i Ashka i Logan i Yorrdach. Była cioteczka Mea, Wiligian i Emilia. Oprócz nich, także część gości pozostała. Zortswernowie na przykład. Para statecznych krasnoludów siedziała w pierwszym rzędzie. Achmina Timmra również tego nie mogła przegapić. Miejscowa plotkara. W każdej społeczności bez względu na stan i rasę trafiają się takie jak ona. Nie trzeba im płacić by się wszystkiego wywiedzieć, wystarczy jedynie traktować uprzejmie i słuchać. Barona Bikslina tu nie było. Podobnie jak Oweny
Goldswern. Oboje wczoraj dość szybko opuścili przyjęcie.
Natomiast Peddyr Bikslin stał bardzo blisko Condrada i szeptali między sobą. A hrabia Dillion Pesidonswern trzymał się blisko Yorrdacha. Bardzo blisko, co irytowała maga bo podstarzały szlachcic z wyraźnymi tendecjami do tycia odbiegał od kanonów urody interesujących maga.
Muzycy rozpoczęli swą pieśń, idealny utwór na tą okazję. Co nie było dziwne, gdyż Oghma patronował bardom i trubadurom.

A skoro noc najgłębsza jest,
kiedyż się zobaczymy?
Śmiejąc się, śmiejąc się, śmiejąc się wciąż
Kiedyż się zobaczymy?

Condrad podszedł do Kathil i podał jej swe ramię, by doprowadzić ją do ołtarza. Po drodze mówił cicho.- Jeszcze możesz się z tego wycofać. A co prawda…
Rozejrzał się dookoła i mruknął.- Gdybym był młodszy najechałbym ten pałac z moimi ludźmi, właśnie w tym momencie. Ale za takie działania wygnano mnie z Sembii, więc…- uśmiechnął się ironicznie. -Poza tym… dobrze jest wysłać sygnał wrogom iż Vandeyckowie trzymają się razem i są monolitem, prawda?

Czeka już na nas łąka
Kolorowego kwiecia
Ja zerwę ci jeden polny kwiat
I ty zerwiesz mi jeden

A potem będziemy biegli
Wprost przez bramy skrzydła
Przez bramę wbiegniemy w wieczny dzień
W wieczny, wieczny dzień

Gdy byli już blisko ołtarza, do ogrodu wdarł się ktoś. Mężczyzna w zakurzonym płaszczu i stroju. Kurier z ważnymi wieściami dla Wiligiana. Rozmawiali przez chwilę cicho i nerwowo. Po czym notariusz przeprosiwszy wszystkich natychmiast opuścił uroczystość.


Ja podam ci moją dłoń a ty
Wtedy podasz mi swoją
Ta noc, ta noc, ona nie wróci już
Będzie tylko łąka

A potem będziemy biegli...

A Kathil została doprowadzona przed ołtarz i Cerhaus odebrał oba kontrakty i odczytał ich zawartość. Przysięgi wiecznej miłości, troski, wierności, uczciwości…
Po wygłoszeniu treści kontraktów, kapłan spytał się Ortusa czy potwierdza przy świadkach iż to jego podpis złożony z pełną świadomością i bez żadnego przymusu.
-Ttak… potwiedzam.- rzekł szybko Ortus.
Następnie zwrócił się do Wesalt z tym samym pytaniem. Czas na jej odpowiedź.


Pisanie listów bywa nużące. Ale po ekscytującym poranku i przed kolejnymi atrakcjami… było chwilą wytchnienia i czasem na poukładanie myśli. Należało wysłać jeden list do Jeagere, kolejny do Oweny. Trzeba było przygotować list polecający dla Logana by mógł załatwić uczciwych i lojalnych najemników. Typy spod ciemnej gwiazdy nie nadawały się wszak oficjalną obstawę dobrze urodzonej osóbki jaką Wesalt w tej chwili była. No i jeszcze wieści z Ordulinu… niepokojące wieści o śmierci Kendricka Wysokiego. Szczegółów nikt nie znał jeszcze, ale nagły zgon mężczyzny co prawda już posuniętego w latach, ale nadal pełnego wigoru była niczym grom z jasnego nieba. Namiestnik rady kupieckiej był bowiem okazem zdrowia i siły. Nie zdradzał też oznak choroby, więc… jego nieoczekiwany zgon spowodował pewien chaos w mieście. Kto niby miałby rządzić teraz Sembią? Rada kupiecka miała się dopiero zebrać i zadecydować.
Zapowiadały się ciekawe czasy. A dla Kathil wycieczka do stolicy wraz Ashką, którą musiała podrzucić do jej podwładnych.

Morgan Juurgen

Niezupełnie tego się Morgan spodziewał, gdy dotarł do miasta późną nocą.


Po olbrzymim terenie rozrzucone były małe gospodarstw i inne budynki. Różniło się to bardzo od zwartej budowy Białego Brodu. Dawało to poczucie… lekkomyślności mieszkańców, a wynikało z górującej nad miastem bryły zamku. Archenbridge czuło się bezpieczne. Cóż… te sprawy akurat nie dotyczyły Morgana. Musiał znaleźć w mieście przedstawicielstwo rodziny kupieckiej Selkirków, które tu istniało. Nie była to co prawda placówka Srebrnych Kruków, jednak nie miał wielkiego wyboru. Udanie się do prawdziwej placówki oznaczało praktycznie podróż do samej Sembii, a przedstawicielstwa kupieckie Selkirków wspierały Kruki (oczywiście pomijając te całkowicie podległe Mirabecie). Problem w tym, że nie były też dyskretne, nie były też poinformowane w działaniach poszczególnych agentów. No i… miały pomagać w “granicach rozsądku” co było dość mało precyzyjną, a bardzo arbitralną miarą.
U strażników przy bramie Juurgen dowiedział się gdzie szukać, tego co potrzebował. Kupcy podlegli Selkirkom zajmowali się handlem w Czarnym Koniu, tam też wynajmowali pokoje na spoczynek. Kilka wskazówek i kilka minut później Morgan załomotał do właściwych drzwi.
Otworzył mu starzecw szarej szacie i z czapką na głowie i powitał soczystym.- Czemu się do cholery dobijasz o tak późnej porze, co?!
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 26-11-2015 o 14:26.
abishai jest offline