Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2015, 17:14   #4
Jaśmin
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
"Dziś dobrej gorzały już nie ma..."
Ta oto wysoce filozoficzna myśl nawiedziła Tyralyona gdy spróbował specyfiku podawanego w karczmie, w której się zatrzymał. Podłego gatunku gorzałka ekspolodowała w gardle jak petarda odbierając oddech. No! Przynajmniej mocna była.
Takie trunki pili ludzie , którzy chcieli śnić o innych, mniej rzeczywistych światach. Tyralyon pił w nadziei, że przynajmniej tej nocy nie nawiedzą go żadne sny.
Nieco niecierpliwym gestem rycerz poprawił ciemne, proste, siegające pleców włosy, opadające na okryte kolczugą ramiona. Tyralyon miał wszelkie prawo uważać się za mężczyznę przystojnego. Ciemnowłosy, z bladą twarzą o szlachetnych rysach, ciemnych oczach o nieco dzikim i rozgorączkowanym spojrzeniu, orlim nosie. Cieńkie usta otaczała krótka ciemna broda znacząca twarz piętnem zwierzęcej drapieżności, której uśmiech nie łagodził. Wysoki i szczupły, sucho umieśniony, robił wrażenie człowieka czynu.
Tyralyon odchylił się lekko na krześle przełykając kolejny łyk wódki. Pod wpływem ruchu kolczuga, w którą był odziany, okrywajaca go od szyi aż do stóp, zachrzęściła. Zbroję okrywała biała jaka ozdobiona czarnym krzyżem. Trzymające kubek dłonie okryte były pancernymi rękawicami, na kolanach i łokciach pyszniły się metalowe płytki. Na pasie otaczajacym talię rycerza wisiał długi miecz w pochwie, o krzyżowym jelcu. Z drugiej strony pasa znajdował się wysłużony morgensztern i prosta mizerykordia. Żadne z tych narzędzi wojennego rzemiosłą nie było w żaden sposób zdobione, czysta prosta stal i drewno.
Gdy siedzący obok Tyralyona mężczyzna, Gaspar, bodajże, polał mu jeszcze trunku, rycerz podziękował uśmiechem. Znajomość zapowiadała się pierwszorzędnie.
Podobnie jak ten dzień. Jednak, jak to zwykle bywało, ten dzień spieprzył swe szanse, dokładnie tak jak można było się spodziewać. Odgłosy awantury i paniczny krzyk, w damskim najwidoczniej wykonaniu, oderwał kompanię od wódki i pogawędki. Widząc, że pozostali ruszają na zewnątrz, Kriskaven westchnał ciężko.
"Rusz się, młody. Do pracy marsz."
Jakieś niewielkie stworzenie poruszyło się przy nogach rycerza. Pochyliwszy się mężczyzna pogładził łeb niedużego, płowego psa o ostrym pysku.



-Zostań, Nutka.
Widząc, że suczka kładzie się posłusznie na podłodze Tyralyon ruszył na zewnątrz.
Przywitało go zamieszanie pierwsza klasa. Wyglądało na to, że podli i bezbożni awanturnicy porywają niewinną i zacną niewiastę. Rycerz zaklął w sposób nie przynoszący chluby dobrze urodzonemu młodemu człowiekowi, dobył miecza i, poruszajac się, mimo zbroi, szybko i zwinnie, zabiegł drogę porywaczom.
"Co za bohater! - ta cyniczna myśl była skierowana pod własnym adresem - Co za klejnot wśród bohaterów!"
Tyralyon stając naprzeciw porywaczy uśmiechnął się krzywo i drapieżnie.
"Nie naśmiewaj się ze mnie, Tyralyonie Kriskaven...!"
 
Jaśmin jest offline