Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2015, 18:59   #104
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
JD usiadł w samolocie tuż przy oknie. Fotel posiadał gniazdko, do którego mógł podpiąć ładowarkę do telefonu, z czego też skorzystał. Stewardessa zapytała, czy podać wodę, nie było jednak takiej potrzeby. Wampir rozmyślał o Camarilli, Madame Fanchon, Mary, Erou (a zwłaszcza jego śmierci), dr Zeldzie, Cooku… gdy się tym zmęczył, wyjrzał za okno, jednakże niewiele spostrzegł z tej odległości w mroku nocy. Kilka drobnych światełek przykrytych chmurami, nad którymi wzlatywał w przestworzach.

Fanchon mnie nie zabiła. Mogła wydać taki rozkaz. Czemu nie? Jeżeli Erou był sprawą tak dużej wagi, to czy usuwając mnie, nie zyskałaby jednej gębę mniej do rozgadywania sekretów? Nawet ofiarowała mi prezent. Czyżby chciała mnie znowu wykorzystać? A może ktoś monitoruje jej działania, dlatego uznała, że lepiej mnie nie usuwać? Nie, pewnie jednak chce mnie znowu użyć.”

W Rzymie zlokalizował kilka hosteli, które z miejsca opadały, gdyż były - no cóż - hostelami. Brakowało w nich również wolnych łóżek, co nie pozostawało bez znaczenia. Przespacerował się więc do kilku hoteli… w każdym pełen komplet. Jakże nużące. Czyżby pieniądze nie wystarczały, by znaleźć schronienie? Nie mógł też użyć Prezencji - nie pożywiał się w ostatnim czasie, a nie chciał, by skończyło się to tak, jak z pielęgniarką w Niemczech.


Na drodze spotkał prostytutkę. Dał do zrozumienia, że chce spędzić z nią czas sam na sam, po czym dokładnie sprawdził otoczenie, aby nie było świadków. Wbił w nią kły. Słodka krew przypominała boski nektar i choć doświadczenie było ekstatyczne, jak zawsze, to jednak nie poświęcił mu zbyt wiele uwagi. Nie robił tego dla rozkoszy, lecz dla przeżycia. Dla siły, której mu brakowało i której potrzebował.

Wstąpił do kolejnego hotelu przy głównej ulicy i - niespodzianka - znowu brak miejsc. Powstrzymał się jednak od użycia Dyscyplin - choć posiadał teraz odpowiednie ku temu siły - gdyż uznał, że tutejsza Rodzina prawdopodobnie monitorowała placówki znajdujące się najbliżej tak strategicznych przybytków, jak dworce, czy lotniska. Włoska Camarilla w tak antycznym mieście, jak Rzym, bez wątpienia była potężna, straszna i najpewniej okrutna. Oraz mocno zakorzeniona. I choć w tym momencie znów był pomocnikiem Archonta i posiadał cudowny immunitet, to nie chciał z niego korzystać. Jeszcze pozostawała sprawa Sabatu, którego działania w ostatnich dniach szczególnie nasiliły się na tym terytorium. Zdecydowanie lepiej pozostać w cieniu. Grzecznie podziękował, po czym opuścił przepełniony hotel.

Inspirację znalazł na chodniku. Prowadzono prace kanalizacyjne i z powodu wczesnych godzin pracowników jeszcze nie było. JD wstąpił do pobliskiego sklepu całodobowego, kupił w nim latarkę i dwa ciemne koce. Uzbrojony w te artefakty ruszył prędko do włazu. Niedługo miało świtać. Przemierzał ciemne tunele, próbując zignorować zabójcze zapachy i mnogość okolicznej fauny i flory. Dziesięć minut później uznał, że tak daleko kanalarze na pewno nie zawędrują… a co z wampirami? Klan Nosferatu znany był ze szczególnych, podziemnych upodobań. Mogło to stanowić potencjalne zagrożenie, lecz… mógł też w ten sposób spotkać Cooka.

Rozwidlenie w bok prowadziło do ślepej uliczki. JD położył jeden koc na mokrym betonie, położył się na nim, po czym przykrył drugim. Miał nadzieję, że z powodu ciemnego koloru materiału jest mniej widoczny… poza tym tak będzie bardziej higienicznie? Spanie w kanałach było dla Ashforda nowością, toteż nie miał doświadczenia - i na pewno nie chciał go zdobywać. Gdy jednak zamknął oczy i przestał oddychać, mógł udawać, że znajduje się gdzieś indziej, w jakimś znacznie przyjemniejszym miejscu.

Następnie poczuł ogarniającą go senność, tak charakterystyczną dla świtu. Zasnął, mając pod ręką broń od Fanchon, by prędko móc z niej skorzystać w chwili zagrożenia… przynajmniej taki miał zamiar.
 
Ombrose jest offline