Wątek: [DC] Aftershock
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2015, 22:22   #67
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Joker wysłuchał raportu Kat i pokiwał głową.
- W mediach powiedziano iż jesteście uzurpatorami i wasze moce to zaledwie imitacja. Z reszta to najczęstsza śpiewka jaką serwują ludziom...
Klaun wzdrygnął gdy Superman wysunął do niego dłoń, jednak ją uścisnął.
- Zdołał zebrać dość ludzi by rozpocząć pacyfikacje sił specjalnych. Nasz problem to broń skierowana bezpośrednio na słabe strony meta-ludzi, obcych i innych. Ale mamy kilka komórek ludzi opierających się na technologi i własnych siłach. Pracują oni nad odcięciem Olgi jej zasobów. To czego teraz potrzebujemy to magika zdolnego równać się mocą Pani prezydent. Z tych żyjących został tylko John Constatine. Tylko teraz trzeba go przekonać by nam pomógł. Bluestrek, tak? Wiem że dopiero przybyłeś, ale jesteś jedynym który ma jakieś pojęcie o magii. Chcę żebyś poszedł jako nasz reprezentant. Kat, Monsieur Malah, prosił byście mu towarzyszyli. Jim jeśli dobrze pamiętam znasz Constantina? Chciałbym cię jako drugiego reprezentanta. Jesteś dłużej w Ruchu Oporu i znasz nasze plany. Dziś proszę odpocząć. Malah, Brain, proszę na słowo.
Joker odprowadził dwóje na stronę.
- Nie jest tak, że odmawiam wam sprzętu. Nasze siły są rozsiane, a nie da się kraść jak kiedyś, bo zaraz zaroi się od sił specjalnych wojska, policji i bóg wie czego. Na razie dolałem radę jednak ściągnąć trochę elektroniki. Macie moją zgodę na wykorzystanie cokolwiek co wam się przyda. Nietykalne są tylko komputery przy działających stanowiskach. Jeśli ktoś będzie miał potrzebne wam narzędzia to zwyczajnie spytajcie, czy możną, nie chcę bijatyk, a i tak atmosfera jest napięta.
Następnie joker zabrał ze osobą Harley miedzy liczne polówki. W głębi był coś na kształt małego namioty, a może raczej kont odgrodzony dwoma prześcieradłami. A nimi był łóżko, takie samo jak inne, a na stercie fioletowych garniturów i zielonych koszul spała szara hiena. Harley rozpoznała w niej jedna z maleństw jakie trzymali za czasów gdy byli razem. Hiena nie miała jednej przedniej łapy i kilka blizn na pysku.
- Zdołałem ocalić tylko jedną, niestety, wiem że je lubiłaś
Hiena słysząc głos podniosła głowę i wydała z siebie chichot. Podniosła się na swoje trzy łapy i podeszła do swojej dawnej pani. Zaczęła się łasić do Harley jak zwykły pies.
-Wiem, że to co ci zrobiłem nie da się nigdy wybaczyć, ale... przepraszam. Naprawdę żałuję i obiecuję, że dopóki jestem przy zdrowych zmysłach, nie skrzywdzę cię - Joker poklepał hieni po głowę, a ta zmrużyła oczy wyraźni zadowolona z pieszczoty. - Jeśli jednak znów stanę się taki jak kiedyś... uciekaj, uciekaj najdalej jak możesz. Nie oglądaj się i nie słuchaj. A teraz... teraz pójdę już
Klaun odwrócił się na pięcie i ruszył w drogę powrotną do małego sztabu.

Następnego ranka do bazy wkroczył troje ludzi. Była to reporterka Lois Lane-Kent i Jay Garrick emerytowany Flash wraz z żoną Joan.
- No dobra Joker, co było tak ważnego że... - zaczęła ale urwała gdy zobaczyła Superman'a.
Podeszła do niego... i zdzieliła go w twarz otartą dłonią.
-Za co? - prawie krzyknął człowiek ze stali przykładając rękę do twarzy.
-Nie udawaj że boli Smallville. Jak mogłeś pozwolić mi myśleć że nie żyjesz przez trzy lata?! Gdzieś był?!
Losi jeszcze dobre dziesięć minut wrzeszczała na męża, aż w końcu rzuciła się mu na szyję, obdarzyła pocałunkiem i oświadczyła że mu nie wybacza, ale cieszy się że żyje. Ciche chichoty jaki temu towarzyszyły natychmiast ucichły gdy Lois obdarzyła wesołków groźnym spojrzeniem. Tak, Superman , najpotężniejszy człowiek świata był pantoflem.
Tymczasem państwo Garrick zostali odprowadzeni przez Czarnego Kanarka do ich wnuka. Joan natychmiast przytuliła młodocianego pędziwiatra zalewając się łzami szczęścia.
- Jak dobrze że nic ci ni jest kochanie! - powiedziała tuląc chłopca. - Po tym co się stało z Barrym, baliśmy się że ty też... och!
- Spokojnie słonko, bo utopisz chłopaka - rzekł Jay, choć jego oczy też były wilgotne. - Ed, pewni ni jst ci łatwo, ale pamiętaj, że zawsze masz nas. W dodatku prezydent jakoś nie wyraźnie zainteresowania takimi emerytami jak ja, więc dalej mieszkamy w tym samym miejscu, wasze możesz do nas przybiec, gdy będziesz czegoś potrzebował.
Jay wyłuskał Cobalt Thunder'a z objęć żony, by samemu go uściskać.
- Godzina do wyruszenia do misji! - Oświadczył Joker, który wyglądał jak, by zarwał nockę. - Cobalt Thunder, Monsieur Malah i Brain, Katsu, The Spectre, bądzie gotowi. Harley, jeśli się czujesz siłach, możesz iść nimi
 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 27-11-2015 o 01:03.
Dragor jest offline