Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2015, 23:37   #6
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Mówić, że Malcolm Tumuliz był mężczyzną w sile wieku, to jak by opowiadać jakim ta Marchia jest kwitnącym krajem. Wianuszek siwych włosów z tyłu głowy otaczał łysinę, schludnie przycięte wąsy i broda także zaczęły się już bielić... z dekadę temu.

Czarne podróżne ubranie nosił z klasą i szykiem, jakiego nie powstydził by się szlachetnie urodzony, mimo, iż odzienie sporo przeszło podczas podróży.

Znużony siedział mając po lewicy podobnego do niego młodzieńca. Wydobył tykwę zza pazuchy i nalał do blaszanego kubka, zamieszał cynową łyżeczką i głośno siorbnął mało nie wydłubując sobie oka.
- Przepraszam - powiedział widząc spojrzenia innych. Wyjął łyżeczkę, popukał nią w kubek strącając kilka kropel drogocennego płynu do środka, odłożywszy łyżeczkę na stół ponownie głośno siorbnął.

- Chodźmy zobaczyć, młodzieńcze czy też nasze talenta mogą być użytecznie - rzekł do towarzysza i obaj podążyli na zewnątrz. - Klasyczny przypadek porwania - światle skomentował widziane zajście.
 
Mike jest offline