Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2015, 12:20   #201
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Taa… Azul Gato. Remedium na wszelkie problemy. Ach, gdyby to była prawda.
- A kto uwierzy przebierańcowi? Zresztą nie słyszałem o tym, by Azul Gato miał jakichkolwiek wspólników. Nie…- ocenił pisarz gwałtownie przy tym gestykulując dłońmi .- To główny aktor przedstawienia. Nie wejdzie w cień, nie podzieli się światłem z nikim innym. Zresztą… sama Amandeus też jakoś nie widzi mi się na kandydata na obrońcę uciśnionych.
- Nigdy nie wiadomo. Może w głębi serca tylko czekał, aby zagarnąć majątek i pomagać biednym i głodnym? Tylko w takim wypadku musiałby zabić też braci, jako konkurentów, nie tylko ojca.
- Dużo zabijania jak na tak szlachetny cel.- ocenił Gaspar drapiąc się po podbródku.- Nie uważasz? Zresztą, spójrz na to z tej strony. W proponowanym przez ciebie planie, to nie Amandeus powinien być potencjalnym zabójcą, a jeden z braci… usuwający zarówno ojca jak i jednego z konkurentów do majątku po zmarłym. Choć nie wiem czy Amandeus rzeczywiście coś dziedziczył. Aktorstwo to profesja hańbiąca szlachcica.
Falina wzruszyła ramionami.
- Tak czy inaczej - jest jak jest. - spojrzała na Gaspara - Jakie masz plany na dziś?
- Szczerze mówiąc… żadnych konkretnych. -westchnął dramatopisarz drapiąc się po karku.- Może popiszę trochę… mam zaległości w pisaniu nowej sztuki. A może założę kocią maskę, wpadnę do ciebie i postaram cię uwieść wiedzą że masz słabość do niebieskich kotków?- zapytał na koniec żartobliwie.- A ty? Jakie są twe plany?
- Jak mówiłam - mam randkę. - odparła niewinnie.
- Cóż… tak.. mówiłaś. - westchnął Gaspar zerkając na Falinę.- … szczęściarz z niego. A poza randką?
- Nic konkretnego. Pytasz z jakimś konkretnym zamiarem, pseudo niebieski kocie?
- Cóż… moja miłość własna każe mi cię odbić zanim pójdziesz na randkę.- powiedział póżartem półserio Wyrmspike i uśmiechając się dodał.- Ale nie powinienem tak bardzo wpychać się w twoje życie prywatne, choć… może któregoś dnia.
Podszedł do dziewczyny i poufale oplótł ją ramionami w pasie.- Zobaczysz kosz róż ode mnie. A teraz… hmm… to o której kończysz służbę. Jestem głodny i chętnie po przekomarzam się z tobą przy posiłku.
- Właśnie ją kończę, więc sio ze świątyni. Nie powinno cię tu w ogóle być. - powiedziała wysuwając się z jego objęć i idąc w stronę wyjścia i zerkając za Gasparem.
- Ale za to nie obejrzeliśmy najciekawszych miejsc w świątyni, nie mówiąc o ich wypróbowaniu.- rzekł pisarz podążając za nią. Po czym spytał poważniej.- Co teraz będzie? Nie można zostawić tego przybytku bez opieki. Podobnie jak świętych zwierząt. Kto się tym zajmie?
- Och, myślałam, że kotami zajmie się jakiś bogobojny wyznawca. - uśmiechnęła się złośliwie patrząc na Gaspara i westchnęła - Ale posłaliśmy już po inną kapłankę.
- Nie radzę sobie ze zwierzętami, są takie… no… nie mam nawet chowańca.- wyjaśnił czarodziej.
- Ale masz kłaki na ubraniu. - zauważyła strażniczka.
- No właśnie… jeden mi wlazł do mieszkania i nie chce go opuścić.- Gaspar bezradnie rozłożył ręce.- Myślisz, że ten Azul Gato nie mógłby wpaść do mnie i rozwiązać tego problemu?
- Och, nie marudź, marudo. - wyprowadziła Gaspara ze świątyni i zamknęła ją za sobą - Nałożyłam kotom jedzenia i nalałam wody. Nie pomrą.
-To dobrze.- uśmiechnął się Gaspar i biorąc dłoń strażniczki w swoją pociągnął ją w kierunku najbliższej tawerny dodając.- Nie boisz się, że ten Azul Gato może jednak usłyszeć o twej sekretnej admiracji jego osoby i wpaść w nocy w odwiedziny? Może za jego przydomkiem kryją się kocie uszy. Słyszałaś może… Zwierzęcych Panach i Paniach?
- Zwierzęcych Panach i Paniach? - pokręciła głową - Nie straszny mi Azul Gato. - zatrzymała się i silnym uściskiem zatrzymała też Gaspara - Muszę raport zdać najpierw i zdjąć z siebie uniform, panie szybki we wszystkim.
- Cóż.. chodzi o to że zwierzęta też mają swoje bóstwa, a raczej zwierzęcych władców, którym podlegają dane rasy. Jest Kocia Pani, Władca Psów, Pan Kruków... i tak dalej.. Azul Gato, może być heroldem Kociej Pani… a więc… mogą mu wszystkie kocury z miasta podpowiadać. Tysiące oczu i uszu… nic dziwnego, że jest nieuchwytny. Ale to tylko moja teoria.- odparł pozwalając wysunąć się dłoni dziewczyny.
- Takie bajki opowiadaj w swoim teatrze, poeto. - zaśmiała się Falina i machnęła ręką - Chodź, nie potrwało zbyt długo. A Azul Gato… Niech przychodzi. Może ja odkryję kim jest?
- A może on odkryje twoją kołderkę. Kocury w okresie godów to chutliwe bestie… i hałaśliwe.- zaśmiał się cicho Gaspar podążając za dziewczyną.- I nie są to bajki. Chyba że za bajki uznasz też bogów i dziewięć piekieł. Zwierzęcy władcy są równie realni jak one.
- Ale bajką jest jakoby Azul Gato miałby być kimś takim. To zwykły człowiek jak dla mnie, ot co!
- Skoro tak mówisz.- wzruszył ramionami Wyrmspike i zamyślił się.- To… co zrobisz jak go złapiesz?
- Kto wie? Może rzucę mu się w ramiona? Może będę błagać o to, aby uczynił mnie kocią damą? A może po prostu skuję i wsadzę do więzienia, hmm?
- Wszystko jest możliwe.- zamyślił się Gaspar i zatrzymał na moment.- A może on namówi cię byś wyciągnęła Amandeusa z więzienia! Skoro ponoć są wspólnikami…
- To najpierw niech mi da wyższy szczebel w hierarchii. - zachichotała - A co, masz przeczucie, że się zjawi?
- Moja miłość własna ledwo toleruje fakt, że chodzisz na randki z innymi. Nie zniesie jeśli zadurzysz się w tym aroganckim dachowcu.- burknął przesadnie urażonym tonem Wyrmspike, a następnie dodał poważniej.- Boję się też że może cię zbałamucić swą legendą którą mu dopisuje ulica. Przestrzegam przed tym w wielu mych sztukach.
- Daj spokój już temu. Jak przyjdzie to zobaczymy czy taki z niego cwany futrzak.
- A co możesz powiedzieć o reszcie szczeniaków ze sforki Naraltana, spotkałaś ich może?- zapytał Gaspar zmieniając temat.
- Mówisz o jego dzieciach? Nie… Nie spotkałam, ale wiem, że ma córkę wydaną za jakiegoś szlachcica spoza Waterdeep i dwóch starszych od Amandeusa synów, którzy mając dość ojca przenieśli się do Neverwinter. Zupełnie jak i matka.
- Jakoś nie jest lubiany przez dzieci, pewnie zostało mu po nich sporo pustych pałaców w mieście, prawda?- zapytał mimochodem Gaspar, gdy już docierali na miejsce.
- Jeżeli tak, to pewnie je spieniężył, jeżeli miał do nich prawo. - stwierdziła kobieta - Poczekaj tutaj, będę niedługo.



Niedługo... Było określeniem względnym. Minęło ponad pół godziny zanim Falina wyszła z twierdzy straży miejskiej, ubrana po cywilnemu.
- Nie boisz się że cę teraz porwę do świątyni i pokażę ci jej uroki znane tylko wyznawcom?- zapytał żartobliwie wodząc po niej spojrzeniem.- W ramach cywilnego śledztwa?
- Byłeś głodny. - przypomniała.
- Najbardziej głodny twego towarzystwa. Po wizycie w więzieniu… takie ponure miejsce skłania do korzystania z życia.- objął ją poufale i ruszył w kierunku najbliższej karczmy.
Falina przez chwilę milczała, aby w końcu zapytać z powagą w głosie:
- Ty myślisz o tym poważnie?
- O czym?- zapytał Gaspar w odpowiedzi.
- Mam być tylko twoją zabawką?
- Zabawką?- zdziwił się Wyrmspike i zaśmiał się cicho.- Dość dowcipny koncept nie uważasz? Zabawką jest niewolnica, która nie ma wyboru w tej materii. Ty masz… Zawsze możesz wyjść, obruszyć się na mój dowcip, zamknąć mi drzwi przed nosem. Możesz też spędzić z przyjemnością posiłek w moim towarzystwie.
Trzymając za jej obie dłonie spojrzał Falinie w oczy dodając.- Zawsze masz wybór i jeśli czujesz me usta na swoich, to dlatego że masz kaprys aby pozwolić się pocałować. Więc gdzie tu miejsce na bycie zabawką?
- To co? Zjemy coś na twój rachunek?
- Dam się wykorzystać… pewnie znasz lepiej okoliczne przybytki, więc zdam się na twój wybór Falino.- uśmiechnął się wesoło mag.
Falina zaśmiała się i chwyciwszy maga za dłoń poprowadziła go do nie za drogiej, ale też niezbyt taniej, karczmy.




Kiedy Falina zaczęła zamawiać Gaspar szybko zrozumiał, że apetyt to strażniczka ma. Tyle, co ona zechciała, on nie przeje całego wieczoru!
Nie przeszkadzało mu to… widok był nadal uroczy. A dramatopisarz przyglądał się jej z uśmiechem rozkoszując się winem.
- Jak nastroje w straży ?Bo chyba nie tylko świątynia Sharess jest w takim stanie? - zapytał mimochodem.- Z innych też poginęli?
- Nastroje? Większa nerwówka niż zwykle, ale to normalne patrząc na to wszystko. Co do innych świątyń… - uśmiechnęła się słodko - Nie mogę się wypowiadać.
- Taka to tajemnica?- mruknął cicho Gaspar splatając dłonie.- Aaa i nie spytałem się o to, czy moje plotki pomogły ci jakoś. To co ci powiedziałem o Amandeusie.
- Takie rzeczy zawsze pomagają nawet jeżeli nie od razu. Gasparze, na to trzeba czasu, choć faktycznie otworzyły one nowe możliwości w śledztwie.
- Dlatego wolę pisać. Wtedy nie muszę czekać. Sam nakreślam rozwiązanie. Poza tym, pytałem o co innego.- wyjaśnił czarodziej.- Czy przyniosły korzyść tobie. Doceniono twoją skuteczność? Pochwałą chociaż?
- A czy zrobiłeś to tylko po to, aby dać mi wymierne korzyści? - zapytała podejrzliwie.
- Nie tylko, ale to było moją motywacją… jestem okropny, wiem.- westchnął Wyrmspike i wzruszył ramionami.- Zresztą… nie powiedziałem nic, czego Amandeus sam nie mógłby rzec, prawda?
- Ale jednak tym samym potwierdziłeś jego możliwe słowa, nieprawdaż? - uśmiechnęła się ciepło - A o mnie się nie martw. Swoje korzyści wyciągnęłam.
- Gdybym został wezwany do straży też bym potwierdził. Jestem praworządnym obywatelem. Niegrzecznym co prawda, bo uwodzącym funkcjonariuszki straży... ale to detal.- odparł żartobliwie czarodziej.
- Tak… - mruknęła w zamyśleniu Falina - Ja też zbyt grzeczną funkcjonariuszką straży nie jestem.
- No… musimy jeszcze się o tym bardziej przekonać. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. A jeśli o mnie chodzi… zawsze mogę ci pomóc w śledztwie. - mruknął wesoło Gaspar.- Bądź co bądź też mi zależy na kapłankach Sharess i twoich względach… i jeśli wyciągnę przy okazji Amandeusa z lochów… to jakoś przeżyję ten fakt.
- No wiesz co? Nie zależy ci na sprawiedliwości dla niego? Wstydź się! - westchnęła teatralnie - Jesteś niemożliwy. Co do pomocy w śledztwie… - przygryzła wargę - Zawsze mógłbyś iść ze mną na tą moją randkę.
- Kusisz… postaram się nie być zazdrosny. I… zgoda, będę grzecznie pilnować twej pupy. Nie jestem co prawda wielkim czarodziejem, ale znam parę sztuczek.- rzekł wesoło mag i delikatnie pogłaskał ją po policzku.- No i lubię cię widzieć w ślicznych sukniach.
- To muszę cię zasmucić. - uśmiechnęła się złośliwie - Ale to randka z pracą po godzinach.
- Okropne…- westchnął Gaspar i wzruszył ramionami.- Ale i tak nie chce mi się robić nic innego, więc popilnuję twej pupci na randce. Choć… może właśnie to cię w tym ekscytuje? Że będę patrzył?
Falina zaśmiała się cicho.
- Chciałbyś, chciałbyś. Nie wiem jednak czy, aby randka z moją pracą po godzinach przypadnie ci do gustu.
- To w razie czego zniknę jak cień.- wzruszył ramionami dramatopisarz.
- Jesteś paskudny. Po co ja w ogóle się z tobą zadaję?
- Mógłbym ci pokazać co najmniej kilka powodów w sypialni. Jeden na każdą pozycję.- mruknął czarodziej żartobliwie. I wzruszył ramionami.- Po prostu… jest we mnie coś co cię bardzo pociąga. Coś absurdalnego i nielogicznego w swej naturze, ale i tak nie możesz się temu oprzeć.
- Gdyby twoją pychą można było napełnić kiesy biednych, nie byłoby biednych w Faerunie!
- Muszę mieć jakieś wady, inaczej byłbym zbyt idealny, prawda?- zamrugał oczami pisarz udając niewinne dziewczę.
- Szkoda na ciebie słów, pożalcie się bogowie artysto!
- Zawsze wolałem czyny…- uśmiechnął się pobłażliwie Gaspar i położył usta na wargach strażniczki dodając. - Ale teraz ciiii… bo znów temperament cię poniesie i skończymy w którejś z alków. Tak to się ostatnio skończyło, prawda?
- Och, daj spokój. Zjedzmy i chodźmy na moją randkę.
- Jesteś taka słodziutka gdy się peszysz.- wyszczebiotał Gaspar.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline