Krew była zupełnie sucha, zatem zdarzenie musiało mieć miejsce jakiś czas temu. Dodatkowo uwagę czarnowłosej zwrócił ślad kół na trawniku - wyglądało na to, że ktoś po prostu przestawił wóz, bądź wpadł na niego znienacka, również go przestawiając. Więcej było pytań, niż odpowiedzi, więc Orla skierowała się w las, szukając jakichkolwiek tropów. Las wokół niej szumiał przyjemnie, jednak łuczniczka skupiała się raczej na ostrożnym wybieraniu trasy, niż na krajobrazach. Przeszła kilka metrów, gdy natrafiła na odciśnięty w poszyciu ślad wilczej łapy. Nienaturalnie dużej wilczej łapy. Skoro zwierz zostawił taki odcisk, sam w sobie musiał być spory - Orla pierwszy raz w życiu spotkała się z czymś takim i odruchowo zaczęła nerwowo rozglądać się po drzewach nieopodal. Było cicho i spokojnie, zatem rozejrzała się za kolejnymi śladami, niestety na nic nie trafiła. No, pomijając fakt, że znała prawdopodobną trasę poruszania się zwierzęcia (o ile to było zwierzę).
Może jednak ludzie z Aldvaardu mieli rację? Może w Czarnym Lesie rzeczywiście grasuje wilkoczłek? Była niemal pewna, że to on zaatakował wóz z kamieniami, ale przecież woźnica i konie gdzieś zniknąć musieli. No chyba, że zostali porwani wgłąb Czarnego Lasu. To wszystko było coraz dziwniejsze. Rozglądając się uważnie wróciła do towarzyszy, by zdać im relację ze swojego odkrycia.
- Słuchajcie... - Spojrzała na Hurgara i Franza, chowając strzałę do kołczanu. - Niedaleko stąd znalazłam odciśniętą w ziemi wilczą łapę. Ale to nie była normalna łapa... moja stopa była mniejsza od tego odcisku, co oznacza, że wilk musiał być naprawdę duży. O ile to był wilk... W każdym razie odkryłam trzy drogi, którymi się poruszał. Jedna wiodła tutaj, do wozu, druga jest w lasku równolegle do drogi, a trzecia znika w Czarnym Lesie. Jak na moje, ktokolwiek to był, prędzej czy później i tak się nami zainteresuje, w końcu będziemy przejeżdżać przez las. Jestem za tym, żeby się zbierać... tutaj i tak nic już nie zdziałamy.
Dosiadła Vlada, czekając na to, co towarzysze mają jej do powiedzenia.