Malaes podbiegł do hałaśliwego Andre, który zmierzał pewnie w stronę rzeki. Nie była szeroka, ale pięć metrów rwącego potoku, to zawsze coś!
- Co ty robisz? - zawołał, mając nadzieję, że kapłan Zeusa nie wejdzie od tak do wody i się nie utopi - Zrozumiałbym cię jeszcze, gdybyś służył Posejdonowi. Ale tak nie jest. Poza tym... Co ci da przejście na drugą stronę, skoro i tak pozostali są dużo wyżej? Musimy chyba cofnąć się i pójść tą samą drogą. Zwłaszcza, że nie znamy tego terenu. - Malaes naprawde zdziwiony był żywiołowością towarzysza. I on nie był spokojny, lecz miał jakiś tam rozsądek...
- Poza tym - dodał kapłan po chwili - Ten trzask... Co to był za hałas? |