Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2015, 00:47   #22
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację


Hurgar jako jedyny nie musiał omijać rozsypanych na drodze kamieni. Nawet koń, w tym również Vlad mógłby mieć problem nie mówiąc o całym wozie Franza.
Jednakże ominięcie miejsca wypadku nie było problematyczne. Pobocza nie zawierały rowów, więc już po chwili znaleźli się tuż przed wjazdem do Czarnego Lasu.

Droga prowadziła wprost w otchłań brunatnych drzew. Ciężki, duszący cień zalegał pod koronami oblepiając rachityczne konary wyciągające się desperacko w różne strony. Chaotycznie i beznadziejnie. Wystające z ziemi macki korzeni wiły się bezradnie, paszcze dziupli zastygły w niemym krzyku pod zjeżonymi czuprynami.

W zaledwie kilka chwil po opuszczeniu ciepłego słońca Orla zauważyła przetartą ścieżkę tak wyraźną jak trzy poprzednie. Ta wychodziła na trakt z prawej strony, ukośnie i niknęła na lewo biegnąc przy granicy drzew w kierunku Aldvaardu. A może kierunek był zgoła przeciwny?

Nim jasny punkt, w którym Czarny Las zamykał kościste, lepkie łapy śliskiej ciemności i upiornego chłodu zdążył zniknąć całkowicie za ich plecami skryty za brudnoszarym oparem umilkły odgłosy zwierzyny. Końskie kopyta nienaturalnie głośno we wszechogarniającej ciszy chrzęściły na ziemi. Koła wozu huczały wściekle jak koło młynu wodnego. Nawet oddechy zdawały się być nieznośnie hałaśliwym sapaniem, pracujące serca łomotem w kamieniołomie, a szum krwi bystrym potokiem.

Nagle coś poruszyło się za ich plecami. Coś było w krzewach. Wyraźnie czuli na sobie czyjś wzrok.
Nim jednak zdążyli sprawdzić co się tam kryło... Coś wyskoczyło z krzaków! Zając. Pospiesznie przekicał na drugą stronę.

Ponownie zaterkotały koła, a końskie podkowy uderzyły o trakt, ale uczucie obserwowania pozostało.

Wychowana w lesie Orla pamiętała, że zwierzęta cichły wtedy, gdy wyczuwały zagrożenie. Często był nim ryś. Na otwartym terenie mógł nim być orzeł czy myszołów.
Nie zdarzało się, by przyroda się myliła. Przynajmniej do tej pory. Do tej pory na niej jak na legendarnym Zawiszy.

Dotarli do rozdroża.




Prawie całkowicie zniszczony znak drogowy leżał z boku. Jego tabliczki zdążyły pokryć się mchem i zmurszeć.
Na lewej ścieżce zobaczyli to, czego nie było od momentu spotkania wozu. Ślady krwi.

Nagle rozległo się wycie. W oddali. Za ich plecami, zaś Franz nie mógł pozbyć się wrażenia, że to właśnie ten skowyt słyszał nocą.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline