Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-11-2015, 01:43   #21
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Serce biło szybko w piersi Franza, a nieznacznie zwolniło gdy okazało się, że krew na kamiennych kostkach różnej wielkości jest już zakrzepła.
- To zwykły budulec Hurgarze, nic więcej z tego, co widzę. Taki sam wczoraj zamówiłem na dom dla możnego Schreibera, co to ma w Aldvaardzie stanąć do zimy.
Dopiero, gdy upewnił się, że nikt na wozie ani pod nim się nie kryje zatknął toporek za pas. Choć widział w życiu świniobicie nie był w stanie wyobrazić sobie w tej chwili stworzenia, które mogłoby posłużyć do wytoczenia takiej ilości krwi. Z pomocą Hurgara i łomu przywrócił wywróconej dwuośce pion i odciagnął ją na trawę, a z drogi odrzucił na pobocze część sterty kamieni, by umożliwić sobie przejazd. Dopiero, gdy fizyczne zajęcie uspokoiło jego myśli zaczął zastanawiać się nad fenomenem braku jakichkolwiek zwłok. Brak śladów ich odciągnięcia nie ułatwiał zrozumienia rzemieślnikowi sytuacji.
- Kim trzeba być, żeby takiego konia pociągowego na raz wziąć zaszlachtować, krew wytłoczyć, potem na kark wrzucić i z nim zbiec? - zapytał Hurgara, gdy otrzepywał poszarzałą tunikę bardziej ze wstrętu przed zakrzepłą juchą niż z przyczyn estetycznych. Nie czekając na odpowiedź rozejrzał się raz jeszcze w miejscu, w którym pierwotnie leżał wóz.

Z radością zobaczył, że Orla w całości wróciła ze zwiadu. Jej słowa nie napełniły go odwagą, jednak ciekawość nie pozwalała myśli o wycofaniu się z wyprawy dotrzeć do świadomości.
- Jestem gotowy do dalszej drogi. Uganianie się za przerośniętym zwierzem po lesie nie może nas opóźnić w drodze do smoczego leża. A jeśli, tfu, tfu, tfu, - splunął zapobiegawczo przez lewe ramię - takowy wilkoczłek lub inne stworzenie nas w tym lesie zaczepi, tym gorzej dla niego. Ten transport tutaj miał sporego pecha, raptem trzy staje dalej i byłby już poza leśnym skrajem.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 29-11-2015 o 12:44. Powód: Korekta na drodze
Avitto jest offline  
Stary 01-12-2015, 00:47   #22
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację


Hurgar jako jedyny nie musiał omijać rozsypanych na drodze kamieni. Nawet koń, w tym również Vlad mógłby mieć problem nie mówiąc o całym wozie Franza.
Jednakże ominięcie miejsca wypadku nie było problematyczne. Pobocza nie zawierały rowów, więc już po chwili znaleźli się tuż przed wjazdem do Czarnego Lasu.

Droga prowadziła wprost w otchłań brunatnych drzew. Ciężki, duszący cień zalegał pod koronami oblepiając rachityczne konary wyciągające się desperacko w różne strony. Chaotycznie i beznadziejnie. Wystające z ziemi macki korzeni wiły się bezradnie, paszcze dziupli zastygły w niemym krzyku pod zjeżonymi czuprynami.

W zaledwie kilka chwil po opuszczeniu ciepłego słońca Orla zauważyła przetartą ścieżkę tak wyraźną jak trzy poprzednie. Ta wychodziła na trakt z prawej strony, ukośnie i niknęła na lewo biegnąc przy granicy drzew w kierunku Aldvaardu. A może kierunek był zgoła przeciwny?

Nim jasny punkt, w którym Czarny Las zamykał kościste, lepkie łapy śliskiej ciemności i upiornego chłodu zdążył zniknąć całkowicie za ich plecami skryty za brudnoszarym oparem umilkły odgłosy zwierzyny. Końskie kopyta nienaturalnie głośno we wszechogarniającej ciszy chrzęściły na ziemi. Koła wozu huczały wściekle jak koło młynu wodnego. Nawet oddechy zdawały się być nieznośnie hałaśliwym sapaniem, pracujące serca łomotem w kamieniołomie, a szum krwi bystrym potokiem.

Nagle coś poruszyło się za ich plecami. Coś było w krzewach. Wyraźnie czuli na sobie czyjś wzrok.
Nim jednak zdążyli sprawdzić co się tam kryło... Coś wyskoczyło z krzaków! Zając. Pospiesznie przekicał na drugą stronę.

Ponownie zaterkotały koła, a końskie podkowy uderzyły o trakt, ale uczucie obserwowania pozostało.

Wychowana w lesie Orla pamiętała, że zwierzęta cichły wtedy, gdy wyczuwały zagrożenie. Często był nim ryś. Na otwartym terenie mógł nim być orzeł czy myszołów.
Nie zdarzało się, by przyroda się myliła. Przynajmniej do tej pory. Do tej pory na niej jak na legendarnym Zawiszy.

Dotarli do rozdroża.




Prawie całkowicie zniszczony znak drogowy leżał z boku. Jego tabliczki zdążyły pokryć się mchem i zmurszeć.
Na lewej ścieżce zobaczyli to, czego nie było od momentu spotkania wozu. Ślady krwi.

Nagle rozległo się wycie. W oddali. Za ich plecami, zaś Franz nie mógł pozbyć się wrażenia, że to właśnie ten skowyt słyszał nocą.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 01-12-2015, 12:41   #23
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Zostawili za sobą słoneczny, przyjemny trakt i wjechali w mrok lasu. Orla zmarszczyła brwi, rozglądając się czujnie po wykrzywionych konarach drzew, które wyglądały, jakby za chwilę miały ich pochwycić w swoje objęcia. Promienie słońca zatrzymywały się w koronach wysoko nad nimi, przez co musieli podróżować w niepokojącym półmroku. Niedługo po wjeździe do lasu, łuczniczka dojrzała kolejną wytartą ścieżkę, ale nie zawracała już tym głowy kompanom, gdyż pewnie i tak nie miało to większego znaczenia. Coś tutaj ewidentnie było i to coś, co z pewnością nie miało przyjaznych zamiarów. Miała jednak nadzieję, że za szybko się o tym nie przekonają. Co prawda uwielbiała przyrodę, chłonęła ją, ale już od wjazdu Czarny Las napawał ją jakimś podświadomym niepokojem. Ciężko było nawet nazwać to uczucie; to było coś, co siedziało głęboko w trzewiach, jakby zapowiadając, że za chwilę stanie się coś złego.

Odnosiła wrażenie, że są obserwowani; że za ścianą drzew kryje się coś, co tylko czeka na dogodny moment, by ich zaatakować. Choć kobieta rozglądała się czujnie, niczego nie wypatrzyła. Dopiero po jakimś czasie jej wzrok przykuła dziwna sytuacja. Kilka metrów po lewo dostrzegła… odzianą w czarną suknię kobietę spacerującą między drzewami.


Nie mogła w to uwierzyć. Co prawda nie widziała jej twarzy, jakby ta w dziwny sposób uciekała spod jej spojrzenia, gdy tylko próbowała się na niej skupić, jednak to było bardzo dziwne. Co ta kobieta tutaj robiła? W dodatku samotnie, w takim miejscu? Już miała coś do niej zawołać, gdy nagle z przeciwnej strony traktu jej uszu doszedł odgłos łamanych gałązek i odwróciła mimowolnie głowę w tamtym kierunku. Uśmiechnęła się tylko półgębkiem, gdy zobaczyła kicającego na drugą stronę zająca, który w moment zniknął w krzakach. Spojrzała w stronę spacerującej kobiety, jednak jej już… nie było. Ujrzała tylko las i unoszącą się u nasady drzew delikatną mgłę.
- Widzieliście ją? - Zapytała, zerkając na Hurgara i Franza. - Kobieta w czarnej sukni, spacerowała między tamtymi drzewami. - Wskazała im palcem kierunek, jednak widząc miny i spojrzenia towarzyszy, nie drążyła dalej tematu.
Czyżby jej się tylko przywidziało i właśnie wyszła na idiotkę przed kompanami? Może to miejsce tak na nią działało, ale przecież nigdy nie miała żadnych przywidzeń... Czyżby coś lub ktoś bawiło się jej zmysłami? A może po prostu zaczynała za dużo myśleć o tym, że ten las jest przeklęty i umysł sam podsuwał jej przedziwne wizje? Odruchowo zerknęła przez ramię w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą widziała tajemniczą postać, jednak nikogo tam już nie było, zatem to musiało być przywidzenie. A przynajmniej tak starała się o tym myśleć.

Las był nienaturalnie cichy i spokojny, jakby wszyscy jego mieszkańcy wyczuwali zbliżające się zagrożenie i skryli się w swoich norach i dziuplach. Nawet Vlad był niespokojny, co jakiś czas rżąc i rzucając łbem na lewo i prawo. Orla uspokajała go jak mogła, jednak zwierzęta miały swój instynkt. W końcu dojechali do rozdroża, gdzie znów dostrzegli ślady krwi, a za moment usłyszeli zawodzenie wilka.
- Coś mi się zdaje, że jednak niebawem spotkamy się z naszym cichym obserwatorem… bo chyba też wyczuliście, że byliśmy obserwowani, nie? - Orla spojrzała na mężczyzn, zawieszając dłoń na rękojeści sztyletu. - Chyba powinniśmy podążyć dalej, za śladami krwi, nie sądzicie? Kto wie, może uda nam się odnaleźć woźnicę i zaginione wierzchowce… a przynajmniej to, co z nich zostało.
Właściwie nie chciała się o tym przekonywać, ale i tak nie mieli wielkiego wyjścia. Rozglądając się na wszystkie strony czekała, aż kompani podejmą decyzję i będą mogli ruszyć w dalszą podróż.
- I wybaczcie za tamto wtrącenie z kobietą w czerni. To na pewno było tylko przywidzenie, nic więcej. - Pociągnęła nosem, zerkając w stronę drzew. Powietrze robiło się coraz chłodniejsze.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
Stary 02-12-2015, 21:44   #24
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Rzemieślnik ruszył wozem jako ostatni w kolumnie podróżnych mijających zakrwawiony fragment traktu. Zanim jednak zasiadł na koźle i chwycił lejce odłożył na wóz trzymane narzędzia. Będąc skrytym pod wełnianym zadaszeniem ułożył dygocącą dłonią kilka większych skrzepów krwi, które niezauważenie schował w dłoni podczas otrzepywania swojego ubrania, na kawałku suchego materiału.

Wraz z cieniem powykręcanych drzew na barkach Franza, jego towarzyszy oraz zwierząt, spoczął dziwny, obcy ciężar. Ciężko było zaprzeczyć, że zdarzenie sprzed kilkunastu minut było bez znaczenia. "Tyle materiału wyrzucone na trakt, transport nie dotrze do celu, wywoła opóźnienie, komuś znów w ramach kary za niedotrzymany termin odbiorą chleb od ust. Zawsze kończy się to podobnie. Dla woźnicy może i lepsza śmierć gwałtowna na trakcie, niż kańczug na plecach i głód przez następne kilka dni. Tak, lepsza. O ile nie miał rodziny... Szlag, biedna dziatwa. Z zamyślenia wyrwała go Orla.

- Eee? Słucham? - wypalił zanim jeszcze obrócił głowę ku łuczniczce. - Tam? - odpowiedział, zeskoczył z jadącego wozu, po czym podniesionym z ziemi łupkiem rzucił we wskazanym kierunku. Tym sposobem wypłoszył zza krzewu, posilającego się, średniej wielkości kruka. Czarny ptak niespiesznie zamachnął skrzydłami i krótko po starcie przysiadł na konarze kilkanaście metrów wyżej, nie spuszczając oka ze swojego napoczętego obiadu.

Po tym incydencie rozmyślania o transporcie kamienia zniknęły z myśli młodego Kippenbergera. Przyjrzał się twarzom towarzyszy po czym dogonił biegiem i wsiadł z powrotem na wóz. Musiał chwilę się zastanowić co tak właściwie wstrzymuje ich przed swobodną wymianą zdań. W końcu dotarło do niego, że była to wszechobecna cisza, której ani kruk, ani zając nie byli w stanie naruszyć.

Gdy drużyna dotarła na rozdroże, przeciągłe wycie wywołało u Franza pojedynczy dreszcz. Odkąd wstąpił w wiek dorosły odgłosy dzikiej natury nie przerażały go i trzymał swoje odruchy na wodzy - ten skowyt wydał mu się jednak dziwnie znajomy. - Jeśli uważasz, że jesteśmy, to ja wierę - odpowiedział Orli. - Nie chcę jednak robić przystanków w drodze do smoczego leża, obejrzenie truchła lub trzech nie jest znowu aż taką atrakcją. To mówiąc zatrzymał wóz i pochylił się nad kolejną tego dnia plamą krwi, dotykając jej tak, aby pozostawić fragment skrzepliny w dłoni. Następnie próbując nie zniszczyć jeszcze bardziej fragmentu drogowskazu obejmującego tabliczki, spróbował je odczytać. Wymagało to usunięcia fragmentu świeżego mchu, który po oderwaniu od drewna schował do podręcznej torby. Dopiero teraz zbliżyło się do niego zdenerwowanie: twarz zmieniła wyraz a prawa noga zaczęła delikatnie drżeć niczym w ekscytacji. Wstał z klęczek szybko w nadziei, że jego towarzysze nie obserwowali go zbyt dokładnie. Przeprosin ze strony kobiety nie skwitował słowem, w myśli natomiast przypisał jej romantyczną naturę. Żeby byle padlinożercę porównać do kobiety w czarnej sukni, sam bym na to nie wpadł." Odkąd wjechali do Czarnego Lasu powietrze znajdowało się niemal w bezruchu.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 03-12-2015 o 22:54.
Avitto jest offline  
Stary 04-12-2015, 17:26   #25
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Czarny Las jako godzien swej ponurej sławy nie zawiódł oczekiwań Hurgara. Był dokładnie taki jak podejrzewał barbarzyńca.

- Nie wiem jak Wy, kamraci - perorował Hurgar. - Ale łatwej przeprawy mieć tutaj nie będziemy. Zalecam daleko posuniętą czujność. U nas na Północy, w Nordlandii, też rosną takie lasy. Ciemne, posępne. Panuje tam mrok, który mami zmysły zbłąkanym podróżnym. Ściąga do swego matecznika groźne bestie i ludzi. Rzadko ktoś przemierza taką knieję w pojedynkę. Dlatego rad jestem, że podróżujemy wspólnie - to mówiąc pociągnął mocny łyk ze skórzanej manierki na szyi.

Z oddali dobiegło ich wycie wilka. Wymownie spojrzał na towarzyszy.

- Wiecie o czym mówię? Ten wilkostwór, którego ślady wytropiła Orla już nas zwęszył. Powinniśmy zastawić na niego pułapkę. Rozbijmy gdzieś obozowisko i poczekajmy, aż podlezie, a wtedy... - znacząco przeciągnął palcem po swej szyi.
 
kymil jest offline  
Stary 05-12-2015, 14:35   #26
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Kobieta spojrzała na Hurgara, gdy skończył mówić.
- Jak mawiał mój ojciec: co ma być, to i tak się zdarzy, więc możemy jechać po śladach i w stosownym miejscu rozbić obóz, by spróbować wciągnąć tego wilka, albo wilkoczłeka w zasadzkę. Jeśli jednak uważacie inaczej, dostosuję się. - Uniosła obie ręce na wysokość piersi. - Jestem jednak za tym, by jak najszybciej podjąć decyzję i nie stać tu, jak słupy ogłoszeniowe. Jeśli cokolwiek nas obserwuje, lepiej nie dawać temu szansy na dogodny atak z zaskoczenia.
Rozejrzała się bystro na boki, gładząc Vlada po szyi.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
Stary 07-12-2015, 23:22   #27
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Orla & Franz

- Zgadzam się z Tobą, Orla, jedźmy po śladach - odparł Franz. Dłonie zaczęły go mrowić, poczuł w powietrzu zapach wyzwania. - Hurgar ma dobry pomysł, jak utrudnić wilczkowi polowanie, choć nie wyobrażam sobie, jak w tej ciemności i gęstwie konarów się bronić. Dajcie mi proszę oboje tylko chwilę czasu, spróbuję dowiedzieć się, gdzie aktualnie jest nasz psopodobny.

Rzemieślnik zakręcił się w miejscu wodząc wzrokiem po ziemi, aż znalazł płaski kamień. Położył go z boku ścieżki a obok rozpalił mały ogień. Nauczył się tej sztuczki, gdy pomagał pewnego razu staremu Weissrichowi w polowaniu na minotaura. Co prawda w lesie mogła ona być mniej przydatna niż wtedy, w skalnym kanionie, ale postanowił wykorzystać każdą dostępną przewagę. Od kamienia, rysując patykiem po piasku, poprowadził jedną linię w kierunku wywróconego na trakcie wozu a drugą w kierunku plam obok drogowskazu. Następnie na brzegu kamienia ułożył dwa skrzepy krwi, tak, aby znajdowały się przy odpowiednich dla siebie liniach na piasku. Na środku skały położył zaś wilgotny mech, w którym wcześniej umieścił od spodu miedziany krążek wielkości monety. Całość polał delikatnie gorzałką, po czym odłożył dzbanek na miejsce. Ostatnim elementem czaru było podłożenie ognia ruchem po okręgu znad głowy z emocjonalnym okrzykiem. Ten element był łatwiejszy niż pozostałe, gdyż nerwy i poczucie zagrożenia sprawiło, że czuł własny puls. Do uszu Hurgara i Orli dotarły wrzaśnięte w gniewie słowa Franza: - Gdzieżeś jest, Ty wyliniały kutafonie?!

Łuczniczka nie przeszkadzała Franzowi w jego sprawie, choć ona raczej nigdy nie zdecydowałaby się na korzystanie z sił, których tak naprawdę nie można było okiełznać. A przynajmniej tak jej się wydawało, w końcu nie znała się na tym. Wychodziło na to, że ich kompan posiadał ukryte umiejętności, za które pewnie skończyłby na stosie, gdyby zobaczył go ktoś "życzliwy" w obecnej sytuacji. Orla nie zamierzała go jednak oceniać, w końcu każdy człowiek robił, co chciał i co musiał. Sam był odpowiedzialny za swe czyny. A skoro ten rytuał miał pomóc spotkać się z tym, co najpewniej ich śledziło, to nie miała nic przeciwko. Jedna tylko myśl kołatała jej się po głowie: “Co, jeśli ten wilkoczłek, czy cokolwiek to jest, obserwuje ich właśnie z ukrycia?”. Nie miała jednak zamiaru zawracać towarzyszom głowy.

Po wszystkim drużyna zebrała się w dalszą drogę. Jechali w ciszy, sami milczeli, czujni jak zające. Jedynymi dźwiękami było parskanie koni i ciche plaski kopyt na piasku.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 09-12-2015 o 13:56.
Avitto jest offline  
Stary 10-12-2015, 00:21   #28
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Chodziła zwinnie wymijając krzewy o ciemnych liściach i bordowych toksycznych owoców. Przestępowała nad powykręcanymi, opadłymi konarami zasnutymi oparem rozwiewającym się pod wpływem kroków równie niechętnie, co gęsta maź. Omijała wykręcone macki korzeni wystających z ziemi jakby po to, by schwycić w pułapkę stopę nieuważnego wędrowca.

Po karku, wzdłuż kręgosłupa pełzał oślizgły, lodowaty wąż przeświadczenia o byciu obserwowanym i czymś czającym się tuż za plecami.
Czuli to wszyscy. Orla zawiadująca poszukiwaniami, Hurgar kilka kroków za łuczniczką i Franz przy swoim małym ognisku, którego płomienie zdawały się być stłamszone przez biały obłok.


Nagle łypnęły żółte ślepia. W otchłani zębatej dziupli musiała siedzieć sowa, której Orla i Hurgar wcześniej nie dostrzegli.
Żadną miarą nie można było znaleźć również żadnego młodego drzewka. Nic dziwnego. Las był stary i wionął czymś...

Szybko zrezygnowali z pierwotnych poszukiwań. Hurgar sięgając po każdy kolejny konar mógłby przysiąc, że widzi jak zbutwiałe drewno wije się przed schwytaniem.
Zdawało mu się, że widzi wężowe kły i zwężone w szparki oczy. Niemal słyszał grzechoczący ogon.

Wrócili, kiedy barbarzyńca był objuczony drewnem. Drewnem, które wydawało mu się, że posykuje z każdym krokiem i pręży się do zatopienia w nim nieistniejących przecież kłów.

Czas przeciekał przez palce podczas strugania kołków. Przeciekał podczas rytuału, w którym kępka mchu poleciała bez wahania w kierunku ścieżki zbroczonej krwią.
Uciekał, gdy kamieniarz montował system linowy na swoim wozie, a przez ten czas nie usłyszeli niczego. Nie zobaczyli ruchu. Nie widzieli świecących ślepi. Wilk nie zawył ani razu więcej. Czarny Las sprawiał wrażenie wymarłego.

W końcu ruszyli w dalszą drogę zgodnie ze wskazaniem kępki mchu. Wóz podskakiwał i bujał się nieustannie podzwaniając i stukocząc przewożonymi sprzętami. Ścieżka była wąska. Koła wystawały poza nią.
Hurgar i Orla ubezpieczali przejazd z gotową do ataki bronią, ale pomimo upiornego szczęku metalu na wozie las pozostał cichy. Jej najgroźniejszy mieszkaniec nadal pozostawał nieuchwytny.


Nie musieli jechać długo. Na końcu drogi znajdowała się jaskinia. Niechybnie do niej prowadził krwawy szlak, a ciemność wyciągała już kościste ręce po nowych przybyszów.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 10-12-2015, 12:07   #29
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację

Im dłużej trwały poszukiwania gałęzi, tym Orla odnosiła coraz wyraźniejsze wrażenie, że las próbuje coraz szczelniej zamknąć ich w plątaninie swych pni, konarów i korzeni. Oczywiście wydawało się to niedorzeczne, ale łuczniczce przeszło nawet przez myśl, że być może te drzewa żyją swoim własnym życiem? Że jeśli raz tu wjedziesz, to już cię nie wypuszczą? Wciąż czuła czyjeś spojrzenie na plecach i wiedziała, że to nie umysł podsuwał jej te odczucia. Coś tam było. Coś się na nich czaiło. Patrzyło, zapewne oceniając, kiedy może podejść i zaatakować. Te myśli szybko odpłynęły jednak w nicość, gdy lypnęły na nich żółte ślepia skrytej w mroku dziupli sowy, a Orla aż podskoczyła w miejscu, czując, jak od szyi aż do lędźwi przechodzą jej ciarki.

W końcu wrócili do Franza, pomagając mu jak mogli w przygotowaniu wozu. Morven nie wiedziała, czy aż tak się skupiła na struganiu kołków, że nie zwracała uwagi na to, co się dzieje wokół, ale wyglądało na to, że las ucichł. Wilczy zew nie powtórzył się, między drzewami nikogo nie wypatrzyła. Czyżby była to jedynie cisza przed burzą? Franz odprawił te swoje "czary" i mogli ruszyć w dalszą drogę. Orla będąc w siodle zwracała uwagę na każdy najmniejszy szczegół otoczenia. Zmysły miała wyostrzone, a oko czujne. Niedługo później dojechali do wieńczącej drogę jaskini, do której prowadziły ślady krwi.

Orla przez moment zastanawiała się nad czymś, po czym zeskoczyła miękko z Vlada i rozejrzała się po najbliższej okolicy. Nieopodal odnalazła wzrokiem trzy kamienie o różnej wielkości i kształcie, ale nie aż tak duże, by nie mieściły się w jednej dłoni. Po chwili podeszła z nimi do zionącego czernią wejścia do jaskini.
- Przygotujcie broń, towarzysze - rzuciła ściszonym głosem i poczekała, aż obaj mężczyźni to zrobią.
Pewnie uważali ją obecnie za głupią dziewkę, która pcha się wprost w objęcia niebezpieczeństwa, ale pamietała nauki ojca, który powtarzał jej, że jeśli chce zatrzymać się na noc w jakiejś jaskini, najpierw musi sprawdzić, czy ktoś jej nie zajął i czy jest bezpiecznie. W końcu bycie zaskoczonym przez jakiegoś drapieżnika nie było rzeczą przyjemną, a Orla nie chciała dać się zaskoczyć, zwłaszcza, jeśli to był wilkoczłek. Ślady krwi prowadzące do środka oznaczać mogły dwie rzeczy - albo jaskinia wciąż była zamieszkana, albo po prostu jakiś zwierz zrobił sobie z tego miejsca spiżarnię. Niemniej nie zamierzała się teraz nad tym rozwodzić. Nim rzuciła kamienie wgłąb dziury, w lewą dłoń powędrował łuk i trzy strzały trzymane przy rękojeści - wolała się zabezpieczyć, w razie, gdyby coś jednak wyskoczyło na nią z ciemności.

Skinęła Franzowi i Hurgarowi głową, by ci trzymali oręż w pogotowiu, po czym cisnęła kamieniami w mroczną otchłań. Jeden, drugi, trzeci - kamienie może i były niewielkie, ale jeśli ktoś czaił się w mroku jaskini, z pewnością go to zaalarmuje. Moment później krzyknęła prosto w dziurę gromkie "Hej!" i cofnęła się szybko pięć kroków, nieco na prawą flankę, mając wejście do jaskini z boku. W ruchu nałożyła jedną ze strzał na cięciwę, ale na razie pozostawiła ją w spoczynku; wiedziała, że napięcie jej zajmie dosłownie chwilę. Była skupiona, wpatrując się w dziurę i gotowa strzelać do wszystkiego, co miało wobec niej albo towarzyszy niecne zamiary.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]

Ostatnio edytowane przez Kenshi : 10-12-2015 o 12:34. Powód: dopisanie brakującego słowa ;)
Kenshi jest offline  
Stary 13-12-2015, 23:14   #30
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Podbudowany efektami rytuału Franz nabrał pewności siebie. Jechali w ciszy, sami milczeli, czujni jak zające. Jednak determinacja i koncentracja rzemieślnika rosła z każdą wykonywaną czynnością. Na końcu wąskiej niczym grobla ścieżki ziała ciemnością grota, w opinii mężczyzny chyba zbyt duża dla zwykłego wilka.

Zsiadł z wozu. Na wezwanie Orli wyciagnął zza pasa lekki toporek, nie odrywając wzroku od ścieżki, którą przyjechali. Kątem oka tylko obserwował działania łuczniczki, lustrując wzrokiem okolicę. Napięcie mieśni, jakie czuł na grzbiecie było w tym czasie stałe - nie zelżało wcale, gdy z jamy nie dobiegły żadne dzwięki poza echem powtarzającym: "Hej...". W głowie zaś wykiełkowała nagle wątpliwość, że czar zwyczajnie się nie udał, podobnie jak poprzedniej nocy, i wskazał dokładnie przeciwny kierunek.

- Obejrzeliśmy już co można było, dość czasu zmitrężyliśmy. Czy na odpoczynek to miejsce się nada? Koni w jamie ukryć nie sposób, ale być może to jest miejsce na pułapkę, którego szukaliśmy? Jeśli jeszcze nie ma tego wilczka w środku, to pewno wraca z posiłku. Łatwiej będzie go capnąć, gdy będzie spoczywał w leżu - ino gdzie z wozem i inwentażem się kryć przed jego wzrokiem?.

Pytania zdawały się nie mieć końca. Postawiony w nowej sytuacji Franz starał się zebrać w sobie spokój.

- Trzeba nam skończyć co się zaczęło. Musimy zbadać, co jest w środku i szybko reagować. Jedno z nas musi zostać na czatach, a Orla będzie ku temu najsposobniejsza. Hurgarze, Norsmeni przodem - powiedział, parafrazując stare wojskowe hasło, wskazujac ruchem głowy na grotę.
 
Avitto jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172