- Chybaś mnie nie zrozumiał. Nie chciałem ich w zasadzkę wpakować, a jeno do spółki zasadzkę przygotować i zaproponować podział w łupach. Oczywiście większość idzie dla nas bo nasz plan i robota, ale oni za ryzyko też coś dostaną. Wszak zarobić chcieli? No to damy im zarobić i już, może im się spodoba. Mniej więcej na to samo wyjdzie co wcześniej próbowali robić. Nie będzie nas trzech na całą bandę, a sześciu i zaskoczenie. O ile... Wyjaśnił Otto pociągając kolejny łyk wina i podając butelkę. - A i taki dziki to nie jestem, jeno nie lubie komplikować sobie życia. Nawet kiedyś książkę przeczytałem! Może nie całą ale jednak! Pochwalił się szczerząc zęby.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |