Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2015, 18:29   #20
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Do Piekła by się szło...


-Załóżmy że przyjmę twoje zaproszenie… Jaką mam pewność że będę twoim gościem, a nie eksponatem? - zapytał. Skoro Mefisto nie dostał sztyletu którego tak pragnął, mógł chcieć zasilić swoją kolekcję innym ciekawym “okazem”. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak mówi przysłowie.
-Beznadziejny z ciebie materiał na wystawę. - odparł poniekąd żartobliwym tonem Mephistopheles. - Jestem demonem wysokiego kalibru, niemal równym diabłom. Potrzebuję dobrych znajomych i zacząłem doceniać twój potencjał...naprawdę możesz mi po prostu uwierzyć.
-Wiesz, jak chcesz zmyć złe wrażenie, to anulowanie długu byłoby dobrym wstępem. - odparł całkiem poważnie Ashur - Hm… w sumie co mi szkodzi. Jeśli impreza mi się nie spodoba, zawsze mogę się zawinąć po angielsku. - podjął decyzję.
-Polecam portal na ziemię na środku sali balowej. - zaproponował - Będę czekał.
~No tak, a pierwszej części jakby nie usłyszał… - pomyślał wzdychając. Miał jeszcze kilka godzin, więc wrócił do pensjonatu i przeszukał swoją garderobę, by znaleźć coś odpowiedniego na bal u Mefistofelesa.
-Prawie jak bal u Wolanda. - mruknął pod nosem, przesuwając ubrania. Tylko nie pamiętał czy to miano w książce nosił Mefistofeles czy też Lucyfer... - Coś mrocznego, ale eleganckiego, z klasą… - czuł się niemal jak kobieta, szafa pełna a on nie ma się w co ubrać. Różnica była taka, że kobiety zwyczajnie lubiły na to marudzić, a on miał przed sobą bardzo nietypowy bal. W końcu trafił na ubiór, który powinien pasować do okazji. -Tak, to będzie idealne.


Strój miał już swoje lata, ale wciąż był w idealnym stanie. Na taką okazję wydawał się doskonale pasować. Ashur zastanawiał się, czy nie powinien dodać sobie kilku ozdobników na twarzy, ale uznał że postawi na naturalność. Poprawił fryzurę, w końcu zaliczył dziś mordobicie i trzeba było przywołać część włosów do porządku. To wyjątkowa rzadkość, jego fryzura niemal nigdy się nie psuła, nawet w trakcie walki. Odświeżył się jeszcze i był gotów do wyjścia na bal.

***

Zaraz po wejściu do piekła z dogodnego, sekretnego i bezludnego miejsca, do Ashura zleciała się masa małych demonów. Nie chciały wyjść na zewnątrz, były tutaj aby zaprowadzić go na bal. Były one niezwykle słabymi kreaturami, ale wiadomość i status jakie sobą niosły odstraszał wszystkie inne demony w zasięgu kilkunastu metrów. Ashur mógł się cieszyć spacerem pustymi ulicami, acz widział w tym pokusę. Demony chciały, aby poczuł nieco zgubnej dumy.
Sam bal odbywał się w piekielnym odpowiedniku londyńskiego pałacu.
Podłoga była krzywa, ściany szare bądź czerwone, pełne zbereźnych bądź drastycznych obrazów, dywan wydawał się poniekąd płynny. Piekło nie walczyło z stereotypami. Teoretycznie.
Po wejściu do sali Ashur ujrzał sporą gromadę demonów. Znaczną większość z nich jednak ludzką z wyglądu.
Pierwsza osoba jaką Ashur zobaczył w tłumie na sam wpierw wydawała się obca, choć pełna była znajomej aury. Po krótkiej chwili, półdemon rozpoznał swojego pełnej-krwi ojca. A raczej jego ludzką formę. Wysoką, budzącą kontrastujące wrażenie zarówno umięśnionej co i wychudzonej, o brudnych włosach i dostojnych rogach. Zarówno jego ubranie było nietypowe, co i towarzyszące mu dziecko. Wyglądające na dość zwykłe, ludzkie bądź półdemoniczne.
Zauważył Ashura i kompletnie go zignorował, odwracając się do jakiegoś innego demona.
Żadnej innej twarzy chłopak nie był w stanie rozpoznać, poza samym hostem imprezy, Mefistofelesem, który natychmiast pojawił się obok Ashura, ni stąd ni zowąd.
- Witam, i cieszę się, że dałeś mi odrobinę kredytu zaufania. - uśmiechnął się. - Rozpoczęliśmy wcześniej, więc nie musisz się męczyć z słuchaniem przemów i otwarć. - poinformował. - Mamy dużo spraw do obgadania i pełno tutaj interesujących osobistości. Z wieloma chętnie cię poznam, albo sam możesz kogoś pomęczyć. - zaśmiał się.
Mefisto podjął dość konkretne środki ostrożności by Ashur mógł dotrzeć w spokoju na bal. Widocznie bardzo mu zależało na zmyciu złego wrażenia, a chłopaka bardzo zastanawiało czemu…
Kiedy wszedł na salę i rozejrzał się, przemknęło mu przez głowę, że chyba tylko po to, by wywołać jeszcze gorsze. Zobaczył swojego ojca, demona którego miał nadzieję nie spotkać już nigdy. Bynajmniej nie z powodu strachu, raczej z troski o osoby postronne, bo takie spotkanie w normalnych okolicznościach musiałoby się skończyć walką. A nietrudno się domyślić konsekwencji starcia istot o ich mocy. Może i był tylko w połowie demonem, ale obie jego połowy miały czym się pochwalić. Teraz jednakże przebywali w gościnie, postąpił więc tak samo jak protoplasta i zignorował go.
-Dziękuję za eskortę, z pewnością ułatwiła podróż. - skinął uprzejmie Mefistowi - Widzę, że zgodnie z moim przewidywaniem, masz do mnie jakiś interes. - czego innego mógł się spodziewać? To, że zdążył już nadwyrężyć jego zaufanie, nie wspominając że na liście gości znajduje się również jego ojciec, póki co taktownie przemilczał. - Prowadź zatem.
Mephistopheles zaczął prowadzić Ashura na około sali balowej, w stronę balkonu. - Żadnych interesów. Mam dla ciebie sporo wyjaśnień. - naprostował. - O tym sztylecie przede wszystkim. Widzisz, on faktycznie zabierał klątwy, ale się ich nie pozbywał. Można je nim przenosić z osoby na osobę. - pośpiesznie wytłumaczył.
Umiejscowiony dość wysoko balkon pozwalał Ashurowi przyjrzeć się piekłu w całej okazałości. Było pokrętne i wstrętne.
Mefisto kontynuował. - Liczyłem, że oddasz mi ostrze z swoją klątwą. To byłby bardzo przydatny artefakt. Zamiast tego zgaduję, że anioły chcą zdjąć klątwę z twojego nekromanckiego przyjaciela, aby zdobyć narzędzie do walki z tym całym londyńskim szaleńcem. - teoretyzował.
-Wydaje mi się to co najmniej głupim pomysłem. - zamyślił się Hindus - Jeśli te cholerstwa które przywołuje, zaczną się dodatkowo wymykać spod kontroli, to chyba nie jest trudno zgadnąć, że poczynią jeszcze więcej szkód… - wyjaśnił swój punkt widzenia.
-A skoro mamy chwilę szczerości, muszę Ci powiedzieć że kredyt zaufania który ode mnie otrzymałeś został już nadwyrężony. - Zaczął nie odrywając wzroku od piekielnego krajobrazu, mimo że nie cieszył on oczu. - Jestem pewien że wiesz, a przynajmniej domyślasz się dlaczego.
Mefiosto uśmiechnął się. - Jeżeli nie zaproszę najwyższego generała świętej pamięci diablicy Kali, to równie dobrze mogę nie organizować żadnych balów. - usprawiedliwił się. - Klątwa twojego przyjaciela nie tylko uwalnia jego nieumarłych, ona ich niszczy. Bez jego kontroli szybko się rozsypują. Inaczej Anglia byłaby ich pełna. - wytłumaczył. - Więc to bardzo głupi pomysł. Bardzo. Przynajmniej z punktu widzenia anielicy. - Mephistopheles spojrzał w dal i wziął głęboki wdech, po czym spokojny wydech, którym wyraźnie się delektował. - To chyba pierwszy raz od kiedy istnieję, gdy pojawiło się narzędzie zdolne pozbawić Boga jego mocy.
-Sugerujesz, że gdyby dziabnąć nim Mortis…? Czy mówisz o Bogu chrześcijan i całej reszty monoteistów? - Ashur spróbował wyczuć tok myślenia Mefista. - Swoją drogą, nie wiedziałem że Kali kopnęła w kalendarz. Niby to dobrze, ale teraz nikt nie trzyma tej bandy na smyczy. - westchnął.
Mephistopheles zaśmiał się. - To ona puszczała tą bandę do akcji. Spójrz na demony. - rozstawił ręce wzdłuż panoramy piekielnego londynu. - Rżną się, mordują, są wiecznie zajęci. Jakby im nikt nie kazał iść na ziemię, to by nigdy nie poszli. Nawet gdyby ich tam zabrać, nie wiedzieliby co i po co robić. Posiadam kontrolę nad większością domen i uwierz mi, gdy mówię, że oznacza to posiadanie najbardziej bezużytecznej armii jaką można sobie wyobrazić. - westchnął. - Tak, sądzę, że pozbawienie Mortis kontroli nad nieumarłymi zdegradowałoby ją do poziomu diabła. Przynajmniej tyle.
-Nie da się temu racji odmówić, demony niższego szczebla zachowują się czasami jak banda bezrozumnych maszyn, żadnej inwencji czy odmiany. W kółko tylko tworzą groteskową parodię tego co dzieje się na Ziemi. - pokiwał głową - Jednakże nadal mamy sukkuby i inne demony, których specjalnością, czy też hobby jest mieszanie w świecie śmiertelnych. Ale takie jest życie, każdy ma swoją rolę i od niego zależy czy będzie się jej trzymał, czy wybierze własną drogę.
-I właśnie z uwagi na takie poglądy cię tutaj zaprosiłem. Masz jedną wadę, Ashur. Nie znasz historii demonów jako rasy. - Demon odwrócił się w stronę chłopaka, opierając na balustradzie balkonu. - Chciałbym ci wyjaśnić to co w niej najważniejsze, a potem zobaczyć jak będziesz widział tłum na sali. Jak zaczniesz traktować swoją historię jako demon. Chętny? - uśmiechnął się szeroko, prezentując nie jeden kieł. - To może być ryzykowny eksperyment. Dla twoich światopoglądów.
-Mój światopogląd zmieniał się już o sto osiemdziesiąt stopni. Zapewne znasz moją historię przynajmniej w części, skoro gościsz mojego ekhm… ojca na swoich balach. Także nie sądzę by ta lekcja historii mogła wpłynąć na mnie tak drastycznie. - odparł Hindus - Oświeć mnie zatem, powiedz czego nie wiem.
Mephistopheles odchrząknął.
Demony powstały jako kreacja diabła który nienawidził Celty, bogini życia. Były one parodią ludzi, największej kreacji młodej bogini i dalej nią są. Wyolbrzymiają wszystkie złe cechy na każdy możliwy sposób. Jednak samym powodem dla którego powstały, było...wmówienie Celty, że właśnie na takich wyrosną ludzie z biegiem czasu. Wedle mojego pojęcia, to dlatego bogowie przeszli w sen. Aby sprawdzić, czy ta teoria się potwierdzi.
Po pewnym czasie, owy diabeł nas opuścił, zastąpiła go Kali. Pod opieką Kali demony niszczyły wszystko co ludzkie, najpewniej mieliśmy spaczyć ludzi, zmienić ich w takich jak...zwykły demon. Spójrz jednak na mnie dokładnie, a potem na coś co chodzi po chodnikach tej domeny. Im więcej dusz zjada demon, tym bardziej ludzki się staje. My ewoluujemy w spełnione produkty. Obecna tutaj kasta to demony, których celem jest stworzenie nowego diabła, który zastąpiłby Kali i pomógł demonom zostać czymś z wartością. Czymś więcej niż parodią.
- wyjaśnienie, czy też historia, okazało się o dziwo krótkie. - To wszystko co wiem, a wiem najwięcej w całym piekle. Teoretycznie, jest jedno miejsce które powinno wiedzieć więcej. Wraz z imieniem pierwszego diabła. Polujemy na nie.
-Innymi słowy, paradoksalnie wy chcecie stać się bardziej ludzcy, mimo że to ludzie mieli stać się demoniczni. - zamyślił się Ashur - Wydaje mi się jednak, że większość demonów nie przejmuje się wyniesieniem swojej egzystencji na wyższe poziomy. Jest was, chcących czegoś więcej, raczej niewielu. Poza tym, jeśli dobrze rozumiem, wasz rozwój odbywa się kosztem ludzi, a ta część mi się zdecydowanie nie podoba. - podsumował. - A jaki ja mam z tym związek?
-Oh, jest nas mało bo niewiele demonów faktycznie zakosztowało ludzkich dusz. Twój związek z kolei to nasz wspólny cel. Brakujące elementy historii demonów: Zapisy z traktatów Fausta. - klasnął Mephistopheles. - Długo mi zajęło nim odkryłem, że Faust w zamian za swoje piekielne nagrody został skrybą demonów które mnie poprzedzały. Skoro tobie też zależy na zobaczeniu ich zawartości...możemy sobie pomóc. Mam niesamowite przeczucie, że może to być powiązane z problemami twojego przyjaciela Tiberiasa. - demon poprawił okulary.
-Te twoje przeszpiegi naprawdę mnie irytują, jak chodziłem do kibla to też mnie śledziłeś? - Ashur się skrzywił. - Chcesz żebym pomógł wam znaleźć historię demonów, a potem co? Pozwolić wam żerować na ludziach? Jedyne co łączy mnie z demonami to połowa krwi, nie czuję się zobowiązany by poświęcić ludzką połowę mojej natury na waszą rzecz… - wyraził swój pogląd.
-Nie starczyłoby ludzi na odrodzenie demonów...potrzebujemy diabła który chciałby nas naprawić z góry, to nie demony to nasz cel. Jeżeli dowiemy się kto, po co i jak nas zrobił, dowiemy się czego nam brakuje. Więc wręcz na odwrót. - zakręcił palcem w powietrzu, po czym uśmiechnął się. - Jak już się dowiemy, czy stworzył nas Midas czy Mortis, dowiemy się kto próbuje oszukać Celty...acz pewnie Tiberias ma na ten temat więcej detali. - dodał.
-A co ma z tym wszystkim wspólnego wampir zielarz? - zapytał z rozłożonymi rękami.
-Sprzedałem przysługę za przysługę. Twój znajomy miał tylko podać dokument mężczyźnie, który podałby go mężczyźnie, który podałby go kobiecie, która podałaby go mi. Zamiast tego znalazł aferę której sam do końca nie rozumiem. Jeżeli jednak zależy ci na ludziach, to nie ufałbym bogom.
-Demonom też zazwyczaj nie można zaufać, więc komu ufać? - zapytał Ashur retorycznie - Nie przypuszczałbym, że Tiberias zechce układać się z demonami, no chyba że nieświadomie... No ale, nic nie jest tak proste, jak może się na początku wydawać. Co właściwie planujecie? Jeśli się odrodzicie, co dalej? - innym rozwiązaniem było, że Mefisto zwyczajnie kręci.
-A co ludzie planują na codzień? Albo anioły? Na pewno coś więcej niż ruchać się i srać pod siebie. Odbudujemy piekło i zaczniemy swój złoty wiek. - wzruszył ramionami.
-Nic nie jest tak proste jak się wydaje, jak już wspomniałem. Jakoś nie sądzę byś miał chęć odpuścić sobie kuszenie śmiertelników, a gdyby więcej demonów zyskało dość dużą moc, zapewne i one by się tym zajęły. Wziąłeś to pod uwagę?
-Nie. Nie spodziewałem się, że będziesz aż takim rasistą. Kuszenie to narzędzie. Oczywiście, że kuszę ludzi którzy są mi do czegoś potrzebni. Mam przed sobą nie lada wyzwanie. Samo w sobie nie ma jednak zastosowania ani pożytku. Ostatecznie, co komu z namówienia jakiegoś pijaka albo ćpuna do oddania duszy? Pół sekundy posiłku? - zachichotał. - Mamy ważniejsze rzeczy do roboty. Poza tym, nie bierz mnie za jedyny przykład dojrzałego demona. Masz całą salę balową na której możesz przeprowadzić wywiad.
-Nie jesteś też jedynym demonicznym kusicielem w historii. - zachichotał - Wiem też że dojrzałe demony bywają bardzo zróżnicowane, w końcu Birendra nigdy raczej się kuszeniem nie zajmował. To nie w jego stylu.
-Zarazem dawno nie zajmował się mordowaniem niewinnych. Zresztą, możesz z nim porozmawiać. Całkiem ładnie obłowił się w dusze polując na terrorystów. - Mephisto westchnął i odwrócił się plecami do Ashura. - Jeżeli ten bal przekona cię, że demony są czymś więcej niż awatarami zła, klęski, zniszczenia i kłamstwa, to bardzo nam się przydasz. Jeżeli nie, rób co chcesz. Dalej będę chętny pomóc ci w zdobyciu traktatów, jeżeli pozwolisz mi zostawić swój cień na twoim, aby podziwiać widoki.
-Wiesz, jeśli twoim przeznaczeniem jest bycie awatarem wojny, destrukcji i chaosu, to ciężko jest pozbyć się złego wrażenia na temat rodziny ojca, nawet po zejściu z tej ścieżki. - rzekł z przekąsem. Sam już nie wiedział co powinien myśleć na ten temat, był jakby nie patrzeć żywym przykładem że demon może stać się czymś więcej, ale on nie zrobił tego żerując na duszach, ani z pomocą diabłów. - Swoją drogą, nie jestem pewien czy Birendra miałby w ogóle chęć ze mną rozmawiać. Jakby nie patrzeć “uciekłem z domu” i narobiłem wstydu. - dorzucił parodiując tłumaczące się dziecko.
-Jest tu masa innych demonów, które również mogą zmienić twoją opinię. - zasugerował spokojnie.
-Zobaczymy. Skoro już tu jestem, to myślę że mogę kulturalnie z paroma twoimi gośćmi pogadać. - zdecydował Ashur.
Ashur zaczął analizować tłum w poszukiwaniu bardziej inteligentnych demonich okazów, które nie powinny być z nim spokrewnione. Tak dla świętego spokoju.
Gdzieś między demonami dostrzegł dziwacznego grubasa, który był dość niski, miał bardzo przeciągłą twarz o ogromnych zębach których nie było mowy schować pod ustami, okrągłe okulary. Nosił dość śmieszne i niewymiarowe ubranie, bawiąc się parasolem.
Kłaniał się on trójce sukkubów, które nie były nim specjalnie zainteresowane.
Sukkuby były z jednej rodziny, na co wskazywały ich nietypowe tatuaże. Najstarsza i najmłodsza, zgadując po wzroście, nosiły proste szaty o nieco azjatyckim kroju. Ostatnia zadowalała się farbą na skórze. Wierząc Mephisto, te skore do oszukiwania ludzi kreatury w jakiś sposób nie powinny być aż takie złe. Równie dobrze można zapytać je o to osobiście.
W oddali, w sposób podobny do Ashura zgromadzenie oglądała średniego wzrostu kobieta o białej skórze i czarnym ubiorze, z płaszczem który wydawał się żywy i uzębiony, lewitując nad jej głową. Moc magiczna zgromadzona w nieznajomej była ogromna. Przynajmniej na poziomie wcześniej napotkanej przez Ashura anielicy, a może nawet więcej. Mephistopheles dobrze ukrywał siłę swojej aury, ale i on był bardzo prawdopodobnie słabszy. Nieznajoma miała bardzo zimny wyraz twarzy.
Niemal równie zimny co jego brak na zamaskowanej twarzy wysokiego mężczyzny, noszącego hełm godny nazwy zbroi. Wydawało się, że ciało demona musi być w pewien sposób zrośnięte z jego pancerzem. Nosił on na sobie czerwoną, królewską szatę, popijając wino przez skrzeczące mechanicznie usta. Na jego nosie znajdowały się przedziwne okulary wystające z czoła metalowej maski.

- Poznać cię z kimś, czy sam pójdziesz na spacer? – spytał Mephistopeheles.
-Może na początek mi kogoś przedstaw, a potem to już sam sobie rozmówców znajdę. - zaproponował Ashur - Hm… te sukkuby wyglądają, że tak powiem sympatycznie.
-Mógłbym to naciągnąć na hipokryzję, gdybym się postarał. - zaśmiał się demon, ruszając w stronę trójki. Obrał dość powolny krok. Ashur szybko spostrzegł czemu. Widząc jego nadejście i skupiony na kobietach wzrok, grubasek zrozumiał, że kobiety są zajęte i trzeba teraz pomęczyć kogoś innego, toteż tanecznym krokiem ulotnił się.
-Jeszcze raz witam panny. - uśmiechnął się Mephistoheles. - Chciałbym kogoś przedstawić, mojego nowego znajomego. Oto Ashur, jak widać, półdemon. - przeszedł na bok, aby odsłonić dziewczynom widok. - Stwierdziłem, że wypadałoby go poznać z największym kwiatem. Poznaj rodzinę Ama’duum. Najwyższe sukkubice piekła. - wskazał na kobiety ręką. Ubrane zbadały wzrokiem Ashura bez komentarza. Naga demonica obadała go w dość pewnej siebie pozie, mając nogi w rozkroku i ręce na biodrach, po czym splunęła na ziemię. - Aniś ty silny, ani ludzki. Pechowo trafiłeś. - zaśmiała się z chłopaka.
-Pozostawię was samych. - zdecydował Mephistopheles, oddalając się.
~Jak widać, aparycja może być myląca. - w myślach skomentował zachowanie sukkuba Ashur, choć obelga go jakoś szczególnie nie dotknęła.
-Mnie również miło was poznać. - odpowiedział uprzejmie i skłonił lekko głowę. Po co miał się przerzucać obelgami? Prężenie kutasa to objaw kompleksów, a on miał do siebie dystans.
Najwyższa z kobiet skinęła głową. Ashur dostrzegł, że jej oczy owinięte są czarnym pasem barwionego jedwabiu. Mimo to czuł, że w jakiś sposób go obserwuje.
-Wybacz nam brak imion. Ja zajmuję się pilnowaniem sukkubów, jeżeli dostrzeżesz jakieś problemy związane z naszą rasą, natychmiast mi o tym donieś. Moja najmłodsza siostra zajmuje się nadzorem i przydziałem posiłków. - młoda dziewczyna ukłoniła się. Na jej twarzy znajdowała się maska o wykrzywionym uśmiechu, która zabraniała się odzywać.
Agresywna sukkubica odezwała się ponownie. - Więc co sprowadza półdemona do piekła, tym bardziej na bal Mephistopehelesa? - spytała.
-Zostałem zaproszony przez naszego gospodarza. Chciał bym nawiązał nowe znajomości i trochę się rozerwał. - odparł z lekkim uśmiechem. - Przyznaję bez bicia, że zbyt wielu znajomych wśród demonów nie mam. - uśmiechnął się rozbrajająco.
Naga sukkubica wzruszyła ramionami. - A czarni nie mają dużo białych kolegów. Przynajmniej gdy ostatnio byłam na ziemi. - zażartowała. - Nie jesteś ani człowiekiem, ani demonem. Mephisto albo nas znowu drażni, albo chce cię do czegoś. Równie dobrze możesz się pochwalić.
-Bezpośredniaś pani, doceniam to bo nie lubię owijania w bawełnę. - przyznał jej - Cóż podstawowym zamiarem Mefista jest zmiana mojego spojrzenia na demony. Chce żebym postrzegał lud mojego ojca bardziej pozytywnie. - odpowiedział szczerze.
-Na pewno jest w tym coś więcej. - Sukubica spojrzała na swoją najmłodszą siostrę. Ta pokręciła przecząco głową. - Wiedziałam.
Najstarsza siostra odchrząknęła. - Sukkuby pobierają energię identyczną do ludzkich dusz z nasienia, pańskie okazuje się być bezwartościowe pod tym względem, podobnie jak demoniczne. - wyjaśniła. - Najprawdopodobniej nie otrzyma pan respektu ani zainteresowania od żadnego sukkuba. Przynajmniej nie za aparycję i wartości fizyczne.
-I jak ja mam z tym żyć…? - westchnął teatralnie, udając rozczarowanego. - Przynajmniej nie muszę się obawiać, że ktoś spróbuje wyssać ze mnie soki. - zachichotał. Zastanawiał się, czy siostry nie próbują go sprowokować, ale póki co bardziej ich zachowanie wydawało mu się zabawne, niż denerwujące.
Sukkuby nie zareagowały na ten komentarz. Ta, jak już Ashur odkrył, dość nieprzyjemna jednostka zaczęła unosić brew w geście który można zinterpretować zdaniem “no i?”. Przez całą rozmowę Ashur nie pozostawiał rozmówczynią miejsca na odpowiedź, co musiało zacząć je irytować.
-Jednakże, czy dla sukkubów ważne jest tylko, czy mężczyzna jest potencjalnym źródłem energii? - zapytał, może nieco bezczelnie, ale zastanawiała go ta kwestia.
-Na ten moment celem każdego demona jest polepszenie swojego bytu. Sukkuby nie zjadają dusz, pobierają jej nowe komponenty z nasienia. Więc tak, tylko to nas interesuje. - wyjaśniła teoretycznie niewidząca. - Cóż więcej powinno nas interesować?
-Rozumiem oczywiście cele długofalowe. Jednakże, co z życiem towarzyskim? Przecież, każdy musi czasem się odprężyć i jak to mawiają “uspołecznić”. Czy sukkuby zawsze trzymają się we własnym gronie, czy czasami jednak nawiązują ekhm… niebiznesowe znajomości z mężczyznami? A jeśli tak, to co jest wyznacznikiem zainteresowania? - drążył temat.
Naga sukkubica uśmiechnęła się szeroko. - Prestiż. Sukkuby trzymają się w własnym gronie nawet dla rozrywki i ćwiczeń. Jeżeli chcesz naszą uwagę jako coś innego niż posiłek, pokaż, że zasługujesz na nagrodę. Może przeżyjesz ceremonię gratulacyjną.
-Prężenie muskułów? To takie nie w moim stylu… - westchnął Ashur - Jednakże, dla tak zacnego towarzystwa, chyba mógłbym zrobić wyjątek.
-Widać, że ty nie w ojca. - zaśmała się sukkubica. - Chociaż spokojnie, Mefisto nasz szacunek jakoś zdobył. Kilka tysięcy lat i tobie też może się udać. - zakpiła. - Jak to się dzieje, że jabłko upada tak daleko od jabłoni? - zdziwiła się.
-To zapewne kwestia domieszki ludzkiej krwi. - podjął temat - Zrobiłem na przekór temu, co gotowała mi moja demoniczna natura, bo gdzieś w głowie miałem głos który kwestionował sens tego wszystkiego. - zamyślił się lekko - A co do czasu, cóż nie spieszy mi się jakoś szczególnie. Wam pewnie też niespieszno do mojego sukcesu w tej kwestii, czyż nie? - zażartował.
-Przeciwnie. - Zaprotestowała najstarsza. - Czasy są ciężkie a z powrotem bogów nasza rasa może być zagrożona. Demony od czasu uwolnienia spod jarzma Kali dążą do doskonalenia, ewolucji. Jeżeli jednak nie osiągną pewnego progu przyzwoitości, mogą zostać prędzej czy później wyeliminowane. Wszystkim tutaj zależy na pojawieniu się przydatnych sojuszników. Poniekąd liczymy na twój sukces. Inaczej nie uraczylibyśmy cię rozmową.
Środkowa z sióstr wskazała ją kciukiem. - To. To co ona pierdoli.
-Nie pierdoli, przecież tyłkiem nie rusza. Acz ja pierdoleniem wolę zajmować na osobności, niż w towarzystwie. - skomentował klasycznym dowcipem i zaśmiał się rubasznie.
Kobiety wzruszyły ramionami w niemal perfekcyjnej synchronizacji, acz obszerność gestu zależała od charakteru każdej jednej z rozmówczyń.
-Widzę że mamy różne poczucie humoru, będę miał z wami twardy orzech do zgryzienia… - stwierdził Ashur - Co właściwie jest zabawne dla demonów czystej krwi? Bo chyba macie poczucie humoru?
-Rozmiar bieli i twoja morda. - padła szybka odpowiedź, a obydwie siostry zasłoniły na moment usta. - A co jest zabawne dla półdemonów? Przecież każdy żart jest inny.
-Cóż, ja mam jak mi się zdaje typowo ludzkie, męskie poczucie humoru. - odpowiedział całkiem niespeszony - A co do mojej mordy, przywykłem że się z niej śmieją, kto by się nie śmiał? - zakpił sam z siebie.
-Coś jeszcze, czy dasz nam spokój? - spytała w prost kobieta.
-Uuu… aż mnie zelektryzowało. - powachlował się dłonią, a po jego włosach faktycznie przemknęło trochę impulsów elektrycznych. - Póki co czuję się zaspokojony, dziękuję za poświęcony czas, drogie panie. - ukłonił się zamaszyście, po czym wykonał płynne pół obrotu, zamiatając płaszczem po podłodze i odszedł od sióstr. Uznał że wyświadczy im małą przysługę i skierował swoje kroki do grubaska, którego tak zawzięcie ignorowały. Jeśli choć na jakiś czas zajmie jego uwagę, na pewno nieco je odciąży.
 

Ostatnio edytowane przez Eleishar : 01-12-2015 o 18:33.
Eleishar jest offline