Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2015, 18:37   #21
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
"Zabawy" ciąg dalszy...


Pokraczny osobnik znajdował się właśnie przy stole bankietowym, gdzie zapełniał filiżankę herbatą wyglądającą jak krew i diabli wiedzą co jeszcze. Mimo to napar miał dość słodką aromę. Odwracając się od stołu dostrzegł Ashura. - Czyżbym blokował dostęp do stołu? Może od razu panu nalać? - zapytał, faktycznie brzuchem zasłaniając miejsce, w którym mogłyby zmieścić się przynajmniej dwie osoby więcej.
-Ależ nie przeszkadza pan, proszę się nie martwić. - uspokajająco odpowiedział Hindus - Herbaty chętnie się napiję, więc poproszę. Acz przyszedłem do pana przede wszystkim w celu nawiązania konwersacji, bo oprócz gospodarza praktycznie nikogo tu nie znam. - dorzucił uprzejmym tonem
-To zacząłbym od imienia. - zasugerował, oddając swoją jeszcze nie użytą filiżankę, aby sobie samemu zapełnić nową. - Moje to Nicolas. Nicolas Flamel.
-Ashur, a raczej Ajay choć nie używałem tego imienia od wieków. - chłopak przyjął filiżankę i przedstawił się.
-Cóż, czymże się pan Ajjjajey...Aiiejje...Ashur zjamuje? - nietypowa szczęka utrudniała demonowi porozumiewanie się. - Osobiście jestem badaczem magii, przynajmniej w wolnym czasie. - wyjawił.
-Magii powiada pan, jakiejś konkretnej dziedziny? - zainteresował się Hindus - Ja podróżuję i kolekcjonuję wiedzę z różnych sfer, również magiczną. Poszukuję też czasami artefaktów magicznych. - wspomniał o swoich zajęciach, aktualnych zwłaszcza ostatnimi czasy.
Nicolas podrapał się po brodzie. - Moja specjalizacja to najbardziej demoniczna z dziedziń: probabilistyka. Choć ostatnimi czasy zacząłem też badać najnowszy gatunek magii. Natknął się już pan może na czarodziejstwo kapitałowe? - zapytał.
Magia kapitałowa, Ashur nie przypominał sobie by kiedyś o niej słyszał. Aczkolwiek po chwili przypomniał sobie dziwną deklarację świrniętego gangstera.
-Nie jestem pewien, aczkolwiek jest taka możliwość. Czy magią kapitałową jest postawienie własnej duszy na coś i przypieczętowanie tego złotą monetą? A jeśli tak, to na jakiej zasadzie to właściwie działa i jaka jest z tego korzyść? - uznał że zapyta, w końcu co mu szkodziło - Co do magii probabilistyki, nie jestem znawcą. Czasami zastanawiam się, czy nie powinienem się w niej podszkolić.
-Magia kapitałowa pojawiła się z powrotem Midasa. Faktycznie można użyć monety za katalizator. Zarazem nie jest to żaden zakład, dusza może zostać co najwyżej postawiona w zastaw. - wyjaśnił demon. - Otóż...wszystko co ma wartość może zostać obecnie wykorzystane do uzyskania dowolnego efektu. Nie mam jeszcze pewności jak bardzo można zmienić rzeczywistość dzięki magii kapitałowej, ponieważ można używać tylko rzeczy które są niepodważalnie twoją własnością, ale jest to doprawdy intrygująca magia. I tak, do tej pory nie znalazłem nic bardziej wartościowego od ludzkiej duszy. - objaśnił. - Obawiam się również, że ta sztuka jest potwornie niebezpieczna. Nie potrzeba żadnego magicznego talentu aby móc się nią posługiwać. Trzeba tylko wiedzieć, jak działa.
To wyjaśniało, jakim cudem ktoś bez talentu mógł użyć magii. Tylko skąd ten gość znał zasadę magii kapitałowej, Ashur zastanawiał się nad tym.
-Spotkałem taki przypadek. Facet stwierdził że odtąd będzie zarabiał tylko na zabijaniu i jako kapitał postawił swoją duszę. Chwilę potem pojawiło się dwoje gliniarzy i okazało się że za gościa którego zastrzelił jest nagroda, a za faceta który leży nieprzytomny obok nie było nic, choć był wspólnikiem trupa. Czy to efekt magii kapitałowej? - wyciągnął temat do końca. Gangstera i tak nie darzył ciepłym uczuciem, więc zdradzenie jego tajemnic nie obciążało jego sumienia.
-Zgadza się. Jeżeli czarownik nie sprecyzował czego chce w zamian za swój warunek i zastaw, efekty mogą być dość nieprzewidywalne. Skoro nie określił kiedy i ile pieniędzy dostanie za zabójstwo, los postanowił, że da mu wynagrodzenie za każdym razem gdy coś umrze z jego ręki. Ciężko stwierdzić na jakiej bazie będą wytyczane sumy. Skoro to zabijanie, pewnie będą dość wysokie. Pomyśl co by się stało, gdyby ludzie na lewo i prawo zaczęli zawierać takie kontrakty z Midasem. - Nicolas łykną herbaty.
-Midas to dość enigmatyczna postać. Wiem co nieco o Celty, oraz o Mortis, ale o nim już mniej. Jedynym konkretem jest to, że to bóg pieniądza i według oficjalnych informacji jest najpotężniejszym z bogów, co w dzisiejszych czasach jest całkiem zrozumiałe. Ale co tak właściwie skrywa jego osoba? Historia nie mówi zbyt wiele na jego temat.
-Chciałbym wiedzieć. - przyznał demon. - Nasze dotychczasowe próby odnowienia historii demonicznej rasy sugerują, że powstaliśmy albo z rąk Midasa albo Mortis. Oznacza to, że przynajmniej jedna osoba z tej dwójki musiała kiedyś być diabłem i nienawidzić Celty. - wyjaśnił. - Midas wydaje się dość szalony już teraz, z kolei Mortis zajmuje się cechami całkowicie sprzecznymi z Celty, więc ciężko kogokolwiek wyeliminować. - zauważył. - Prawdopodobieństwo wykazuje równy potencjał.
-Może to założenie jest z gruntu błędne? Może oprócz tej trójcy był ktoś czwarty? - zasugerował Ashur - Z drugiej strony, jeśli sam miałbym typować kogoś z tej dwójki, postawiłbym na Midasa. Jak pan wspomniał panie Nicolas, magia kapitałowa jest paktem z Midasem, tak? Warto zauważyć że ta magia to tak naprawdę wyższy i znacznie bardziej niebezpieczny poziom hazardu. Gra się już nie tylko na pieniądze, ale na coś więcej, często znacznie cenniejszego. Jeśli wy demony powstaliście w ramach zakładu jak twierdzi Mefisto, to Midas pasowałby jak ulał. - wygłosił swoją naprędce skleconą teorię.
-To bardzo dobra teoria. Jednak w dalszym ciągu pasuje tutaj jakiegokolwiek motywu. Pieniądz istniał od zawsze, nawet jeżeli nie zawsze był monetą. Midas w naszym świecie byłby jednym z najsilniejszych bogów, przyjmując, że bogowie są z nami powiązani. W takim wypadku, Mortis czerpie zyski z śmierci, a ludzkie dusze są najwyższej klasy. Podejrzewamy, że to właśnie dlatego Kali skupiała demony w okół roli maszyny morderczej. - zaprezentował kontr argumenty. - Ostatecznie sam nie wiem co sądzić. Szanse są niemal równe.
-Stąd mój pierwszy pomysł, że poza tą trójcą mógł być jeszcze ktoś czwarty. - Ashur zwrócił uwagę na tę sugestię. - Jednakże, jeśli był to nadal się ukrywa lub nikt nie zauważył jego wieży. Czy jest to możliwe?
-Problem z bogami jest taki, że nic o nich nie wiemy. - wyznał Nicolas. - Czemu mieliby mieć wieże? Może specjalnie je stworzyli, aby odwrócić naszą uwagę? - zasugerował. - Drzewo Celty może być naturalną kreacją i symbolem, czarna i złota budowla wydają się być mało wymagającymi pomysłami na podróbę. Może obydwaj bogowie współpracują? Może współpracują z kimś czwartym? - proponował. - Bal jeszcze trochę potrwa, możemy gdybać całą noc. Z moim dupskiem nikt nam herbaty nie podkradnie.
-A tak swoją drogą.... Czy to nie było tak, że Midas stworzył ludzi, bo Celty stworzyła Celtów? Wtedy Mortis jako trzecia mogłaby stworzyć demony, ale to by nie pasowało do wcześniejszej teorii. - zamyślił się
-Takie są zapiski ludzi. Chciałbym jednak zauważyć, że bardzo ciężko odróżnić celtów od reszty ludzi. Co stworzył Midas? Czarnych? Żółtych? Czerwonych? - wymienił w rasistowski sposób pozycje. - Z nudów? Czy dla profitu? - zapytał potem. - I na jakich warunkach? - dodał po chwili. - Osobiście uważam, że Midas wyłącznie dostał jakiegoś rodzaju pozwolenie na tworzenie ludzi i nic więcej. - założył Nicolas. - Kontrakt? Licencję? Coś w tym stylu. To najbardziej tematyczne wyjaśnienie jakie przychodzi mi do głowy.
-Bogowie to naprawdę niezrozumiałe istoty… A wiemy chociaż jak wyglądają? Skoro chodzą wśród nas, to warto wiedzieć jak można danego rozpoznać, czyż nie? - poruszył kolejną zastanawiającą go kwestię.
-Wejdź na internet jak wrócisz do ludzi. - zasugerował Demon. - Nie trzymamy u siebie obrazów. Czasami to co mają ludzie konfliktuje z sobą, ale to nie byłoby specjalnie zadziwiające, gdyby bogowie mogli zmieniać swój wygląd. Ostatecznie Midas wygląda równie szalenie jak brzmi, Mortis trzyma poziom sukkubów, a Celty to w połowie koza. - wzruszył ramionami. - Myślisz, że jakiegoś już spotkałeś?
-Spotkałem na pewno jednego wariata, który ma coś wspólnego z Midasem, skoro używa magii kapitałowej. Wolę się przygotować na ewentualne spotkanie z nim samym, bo znając moje “szczęście”, nastąpi ono prędzej czy później. - westchnął. Niestety ostatnimi czasy działał jak magnes na szaleńców. - Myślałem że Celty nikt jeszcze nie spotkał, w końcu Rzesza do tej pory nie przerąbała się przez berlińską dżunglę do jej wieży.
-Obecnie chyba nie. W sumie nie zajmuję się bogami, tylko magią. - przyznał demon - Co nie znaczy, że nikt nigdy jej nie widział. Pierwsze co ludzie zrobili po pojawieniu się bogów, to głęboka rewizja wszystkich zapisków historycznych jakie mieli. Dość logiczne zachowanie.
-Przyznam że nieszczególnie przejmowałem się bogami do tej pory. Ale obecnie widać coraz większy ich wpływ na to wydarzenia wokół, więc wypada choć trochę zgłębić temat, żeby wiedzieć w jako takim stopniu co się dzieje. - odparł Ashur, przyznając rację Flamelowi. Mimo odpychającej aparycji, ten demon był znacznie sympatyczniejszym rozmówcą od bezimiennych sióstr.
-Ale skoro pańską specjalizacją jest magia panie Flamel, może opowie mi pan coś więcej o dziedzinie swojego zainteresowania? - postanowił zmienić temat - Przyznam, że zasada działania magii probabilistycznej zastanawia mnie od pewnego czasu, ale nie miałem okazji jej zgłębić. Głupotą byłoby więc niezasięgnięcie języka u znawcy. - uśmiechnął się.
-Mówi się, że demony są przeklęte. Że ich lost jest z góry określony, w przeciwieństwie do losu ludzi. Dlatego bardzo łatwo można określić co nasz czeka dzięki magii, przynajmniej w niedalekiej przyszłości. Wyciągnięcie probabilistyki na inne byty jest nieco trudniejsze. Nie analizuje się losu samej ofiary, ale wszystkiego oprócz niej. W dużej mierze, ta magia polega na zwiększeniu swojej własnej inteligencji, zdolności pojmowania, aby być w stanie zanalizować i pojąć otaczające nas dane. - demon mógł nie być specjalnie dobrym nauczycielem, jego opisowi poniekąd brakowało szczegółów. - Ogółem to demony wymyślił tą kategorię magii. Daliśmy ją chciwym ludziom za nie jedną duszę. Jeżeli ktoś zna probabilistykę, to kiedyś miał z nami styczność. Nawet, jeżeli chodzi tutaj o dziada pradziada.
Czyli vigilantii nie byli wcale tak czyści jak mogłoby się wydawać, Iruta też najwidoczniej miał coś więcej za uszami. Ashur pokiwał głową na słowa Flamela.
-Interesujące, naprawdę. Czy to trudne do opanowania? Bo patrząc na to co dzieje się w moim życiu ostatnimi czasy, myślę że taka umiejętność by mi się przydała. - pociągnął dalej Nicolasa za język.
-Raczej...kosztowne. Podejmując się probabilistyki, ograniczasz swoją przyszłość. Ryzykujesz klątwą. - wyjawił. - Chętnie cię tej sztuki nauczę. Moje studia w dużej mierze opierają się na obserwacji i analizie nie-demonicznych użytkowników.
-Myślę, że zanim się podejmę nauk praktycznych, zbadam dokładniej teorię. Nie chcę żeby okazało się, iż opanowując probabilistykę sprowadzę na siebie jeszcze więcej komplikacji. Klątwa już jedna na mnie ciąży, myślę że więcej ich nie potrzebuję. Jednakże, będę pamiętał o pańskiej propozycji, to bardzo uprzejme. - odpowiedział, przeanalizowawszy na szybko podstawowe za i przeciw. Nie spodziewał się takich obostrzeń, aczkolwiek kiedy przypomniał sobie słowa Iruty z ich pierwszego spotkania, wydały mu się one w miarę oczywiste. - Warto też zwrócić uwagę, że nie jestem ani do końca człowiekiem, ani do końca demonem i mogę się nieco wymykać definicji.
Demon przytaknął skinieniem głowy. - Dlatego byłbym głęboko zainteresowany konsekwencjami pana praktyk w tej sztuce.
-Czyżby wcześniej żaden pół-demon nie próbował praktykować tego rodzaju magii? - zaciekawił się Hindus.
-Żaden którego znam. Możliwe, że jestem młodszy od ciebie. - przyznał.
-Rozumiem, a ma pan jakieś zapiski na temat magii probabilistycznej, które mógłbym przeanalizować celem wstępu teoretycznego? - zapytał Nicolasa. Demon przeszedł już z nim na “Ty”, ale Ashur jakoś nie był pewien czy też powinien. Nie wiedział jak często zdarzają się takie pół-demony jak on, ale raczej nie było to powszechne zjawisko.
-Na pewno coś mam. - przyznał. - Za opłatą mógłbym przekazać. Samej magii można używać dopiero po obarczeniu się glifem, więc nie musi się pan niczego obawiać jeżeli chodzi o analizowanie teorii.
-Glifem? Może mi pan wyjaśnić o co w tym chodzi? - zainteresował się. Nicolas chyba speszył się oficjalnością Ashura, skoro wrócił do formalnych zwrotów. - A właściwie, może przejdziemy na “Ty”? Byłoby nam nieco swobodniej.
-Chętnie. Nie jestem pewny jak obchodzić się z hybrydami, nie abym myślał, że jesteś zwierzęciem. - po tym zdaniu napił się odrobiny herbaty. - Glif to piekielny odpowiednik runy. Znak z magiczną mocą. Zdolności probabilistyki wywodzą się właśnie z tego znaku….albo raczej, pozwala on po nie sięgać.
-Co to glify, to wiem. Aczkolwiek po raz pierwszy spotkałem się z magią, która wymaga bycia naznaczonym jakimś glifem. No pomijając pakty oczywiście, bo niektóre wiążą się z nałożeniem piętna. Czy można podciągnąć magię probabilistyczną pod coś w rodzaju paktu z losem? Czy to już za daleko idąca teoria?
-Wręcz przeciwnie. - uśmiechnął się demon. - Moją teorią jest, że probabilistyka to magia utworzona przez jakiegoś diabła bądź demona. Z kolei glif jest wymagany aby nawiązać z nim kontakt. Wydaje mi się to dość...sensowne. Acz może być błędne.
-Każda teoria ma ryzyko błędu, ale ta wydaje się mieć całkiem solidną podstawę, jest tylko jedno małe “ale”. Patrząc na to jak świat obecnie wariuje, można w niektórych momentach założyć, że sprawdzą się te najmniej prawdopodobne i najbardziej szalone teorie. - skwitował Ashur.
-Niespecjalnie przejmuję się przeczuciami. - ocenił. - Ty jako mag w czym się specjalizujesz? - zainteresował się.
-Ja mam dość szerokie pole specjalizacji magicznej, jeśli zaś rozchodzi się o to w czym wiodę przysłowiowy prym, mogę wskazać choćby na nekromancję i magię Cieni. - napomknął - Nie chcę się zanadto przechwalać. - zachichotał.
-Mało popularne sztuki. Jak ma się nekromancja względem Mortis? - zapytał, zaciekawiony. - Liczy się jako kradzież i bluźnierstwo, czy może naśladownictwo i wyznawanie?
-To dość skomplikowane. Wszystko zależy od genezy nekromancji dla danej rasy. Na ten przykład gdy giganci jeszcze istnieli, nekromancja w ich wykonaniu była kradzieżą i bluźnierstwem z punktu widzenia kultu Mortis, ale w ludzkim wypadku to raczej naśladownictwo, choć nie jestem pewien czy ma bliższy związek z kultem śmierci, zapewne niektórych kulturach tak. - udzielił Nicolasowi krótkiej lekcji historii nekromancji.
-Oh? A jaka jest w tym logika? - spytał - Teoretycznie robicie to samo, wasza intencja to jedno, ale czy bogini nie powinna tego postrzegać tak samo?
-To zapewne zależy od intencji, która towarzyszyła początkom praktykowania nekromancji. W intencji ludzi leżało zdobycie armii, której nikt nie mógł się przeciwstawić. Nie było to może zbyt szlachetne, ale zapewne nie kłóciło się zbytnio z dogmatami Mortis. Giganci musieli zatem mieć pobudkę, która ją rozgniewała. - spróbował w miarę wyczerpująco odpowiedzieć.
-Hmm, to ma sens. Teoretycznie ludzka nekromancja byłaby inwestycją: odwracasz śmierć aby przynieść jej więcej. W takim wypadku co robili giganci? Rezurekcję? - zdziwił się.
-Istnieje takie prawdopodobieństwo. W końcu chęć przezwyciężenia śmierci towarzyszy istotom żywym praktycznie od zawsze. A co mogłoby bardziej rozsierdzić boginię śmierci, niż próba wydarcia jej władzy nad jej domeną? - Nicolas był domyślny, więc Ashur nie widział sensu w próbie zbijania go z tropu.
Demon skinął głową. - To dlatego nigdy nie widziałem giganta w własnej osobie.- zaśmiał się. - To powiedziawszy, muszę pomęczyć jeszcze kilka osób na tym balu. Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy. Zwłaszcza, że chcesz ode mnie dokumenty.
-A to na pewno. Też jeszcze muszę paru osobom pozawracać głowę, inaczej nie nawiążę nowych znajomości. Miłego wieczora zatem Nicolasie. - pożegnał się, podając demonowi rękę.
Demon uścisnął dłoń. Następnie położył filiżankę z herbatą na swoim kapeluszu, usiadł i odbił się od ziemi jak balon, aby w szybki sposób zniknąć w głębi tłumu.
Ashur mało się nie roześmiał widząc ten bardzo niecodzienny sposób przemieszczania się. Z wyróżniających się osobników zostało mu już tylko dwoje do wyboru i żadne nie robiło miłego wrażenia przy obserwacji pobieżnej. Rozejrzał się więc po sali w poszukiwaniu gospodarza i do niego najpierw skierował swoje kroki. Uznał że zapyta kim są ci dwoje, zanim spróbuje nawiązać kontakt.
Mephistopeheles odwrócił się wyczuwając nadchodzącego Ashura, gdy wyprostował się i odsunął, Ashur dostrzegł, że demon właśnie dyskutował z prawdopodobnie nową córką Birendry. Będąc blisko niej, półdemon odczuł coś poniekąd szokującego. Dziecko było w stu procentach człowiekiem.
-I jak nowe znajomości? - spytał Mephistopeheles. - Dalej nas nienawidzisz?
-Trzy siostry mają dość ciężkie charaktery, zwłaszcza ta średnia. Ale Nicolas to bardzo miły partner do rozmowy. - odparł Ashur - Zanim pogadam z pozostałą dwójką, chciałem się dowiedzieć, kim właściwie są żeby nie palnąć żadnej gafy. Robią wrażenie mniej przystępnych niż moi dotychczasowi rozmówcy. - Jednocześnie w głowie Mefista rozbrzmiało coś o tonie pomiędzy wielkim “What the Fuck?!” a “Jak to możliwe?” gdy otrzymał wiadomość telepatyczną - Co ludzkie dziecko robi w Piekle?
Mefisto uśmiechnął się bardzo szeroko. - Tamta pani która wpada ci w oko to najsilniejsza kobieta w piekle. Pewnie jej nie poznajesz, ale bardzo możliwe, że przynajmniej z twarzy widziałeś ją służąc Kali. Mężczyzna w pancerzu to Henry...siódmy? Może ósmy? Był człowiekiem, teraz jest jednym z bardziej wpływowych demonów. Posiada tylko jedną domenę, ale nadzoruje handel na skalę globalną. - wyjaśnił, absolutnie nie komentując nic na temat małej dziewczynki wpatrującej się z zainteresowaniem w Ashura.
-Hm… zaiste, interesujące osobistości. I raczej wymagające w rozmowie… - zamyślił się.
Hindus spojrzał na dziecko, które ze swoim wesołym uśmiechem, ciekawskim spojrzeniem i nieskażoną duszą wydawało się tu tak bardzo nie na miejscu, jak to tylko było możliwe i najzwyczajniej w świecie uśmiechnął się.
-Tak? - zwrócił się do dziewczynki, której najwidoczniej coś chodziło po głowie.
-Wyglądasz trochę jak tata. - odezwała się niewinnie dziewczynka.
-Jak tata powiadasz? Czy to ten pan z którym Cię widziałem gdy wszedłem? - chłopak niemal na pewno znał odpowiedź, ale musiał to usłyszeć. Zwłaszcza że totalnie nie rozumiał, jak demon może mieć w pełni ludzkie dziecko...
-Mhm. - przytaknęła skinieniem głowy. Mephistopheles zasłaniał usta, najpewniej powstrzymując się od śmiechu.
-Urwę Ci łeb przy samej dupie… - wysłał wiadomość Mefistowi. Nie po to by grozić, raczej by dać wyraz i lekki upust irytacji i zdziwieniu, które zaczynały trochę za bardzo w nim narastać.
Położył małej dłoń na głowie i lekko zmierzwił jej włosy. - Jakby się przyjrzeć, no może trochę. - przekrzywił głowę spoglądając na Birendrę i zmienił wygląd własnej twarzy tak by wyglądała jak u jego ojca, a potem wrócił do swojej. - A może jednak nie. - puścił jej oczko - Podobno jabłko spadło daleko od jabłoni. - wymsknęło mu się zanim uświadomił sobie co właśnie powiedział. Pozostało mieć nadzieję, że mała nie zna tej metafory.
-Hmm… - dziewczynka położyła rękę na sercu Ashura. - Jesteś trochę bardziej jak ja niż jak tata. - stwierdziła po chwili, kompletnie ignorując twarz Ashura.
Chłopak zaczynał mieć przeczucie że mała i tak domyśla się prawdy. Podejrzewał też, że została tu sprowadzona przez Mefista by pełnić rolę pewnego breaking pointu. Bardzo perfidna zagrywka, acz w sercu Hindusa to dziecko wywołało poruszenie.
-Prawda i choć tutaj większość zapewne poczytałaby mi to za wstyd, ja nie jestem z tego powodu zawiedziony. - odpowiedział jej - Za to twój tata zapewne jest mocno rozczarowany, widząc na kogo wyrosłem. - westchnął, choć nie było w tym smutku, raczej nostalgia.
-Eeeh? - dziewczynka patrzyła na Ashura z niesamowicie głupim wyrazem twarzy, nawet trochę śliny zaczęło spływać jej po brodzie. Mephistopheles położył jej dłoń na ramieniu. - Idź do taty, muszę z tym panem porozmawiać. - poprosił, a dziewczynka grzecznie ruszyła w stronę Birendry.
Mefisto potrzebował chwili aby przestać się śmiać.
-Chyba jesteś mi winien trochę wyjaśnień. - ton chłopaka wyraźnie wskazywał na niezadowolenie, podobnie jego mina.
-Ale ja nic nie wiem. - zarzekł się Mephistopheles, poprawiając okulary. - Birendra pojawił się na balu z szczylem u boku, kazał nam być dla niej miłym albo “zrobi nam z mordy drugie dupsko” i tyle. - wytłumaczył się.
-Stary drań nigdy nie słynął z subtelności. - zauważył Ashur - Biorąc pod uwagę jaki byłeś uhahany, chyba jednak wiesz coś więcej.
-Obiecuję, że nie wiem. Wyobrażałem sobie tylko co musisz myśleć. Pewnie prędzej czy później wypytam na ten temat Birendrę, to prawda. Chociaż wtedy nic ci nie powiem, to za proste.
-Jak ten bal się skończy, to chyba po raz pierwszy od wieków zrobię komuś z dupy jesień średniowiecza… Dawno mnie tak nie nosiło. - westchnął. Po prawdzie emocje już w nim opadały, ale nadal czuł przemożną chęć sprania kogoś i to tak fest. Od wielu wielu lat mu się to nie zdarzyło, gardził przecież przemocą. Pozostawało mieć nadzieję, że do końca balu mu przejdzie.
-Pozostaje spełniać dalej obowiązki towarzyskie i zapoznać się jeszcze z kimś na tej zacnej imprezie. Wybacz zatem. - kiwnął Mefistowi głową i oddalił się.
-Moment. - zawołał za Ashurem demon. - Z ciekawości: co konkretnie cię zdenerwowało? - spytał, uśmiechając się.
-Że demoniczny generał sprowadził do piekła dziecko o czystym sercu. Niezależnie od intencji to nie powinno mieć miejsca. - odparł.
-Dlaczego nie? - zapytał dość poważnym tonem Mefisto. - Dzieciak dobrze się bawi, nic mu nie jest...ale no tak, skoro to jest piekło, to pewnie zaraz ktoś go wrzuci do garnka z wrzątkiem i zacznie wymachiwać widłami?
-Według mnie to zwyczajnie nie jest miejsce dla dziecka. Ironią nic tu nie wskórasz. - odpowiedział tonem, który jednoznacznie wskazywał że nie ma ochoty ciągnąć tematu.
Demon jednak nie odpuszczał. - Jesteś rasistą Ashur. Po prostu coś sobie o nas ubzdurałeś i wmawiasz sobie, że tak jest, musi być i zawsze będzie. - pokiwał głową nieco zawiedziony.
-Gdyby tak było, to zniknąłbym stąd zaraz po wysłuchaniu tego, dlaczego mnie tu zaprosiłeś. Myślisz że jestem aż tak zacietrzewiony? Uważam że piekło nie jest dobrym miejscem dla dziecka, tak samo jak nie jest nim ciemny zaułek, czy kiepska dzielnica. Może nie każdy demon, zwłaszcza na tym balu stwarza zagrożenie, ale chwil nieostrożności i może zdarzyć się nieszczęście. Niestety dzieci mają tendencję do pakowania się w kłopoty, a nie uwierzę że w piekle jest bezpieczniej niż na ziemi pod tymi względami.
-Co nie znaczy, że musi być groźniej. Zwłaszcza aż tak bardzo. - odpowiedział Mefisto. - Aż zacząłem się zastanawiać czy twoja analogia złej dzielnicy odnosi się do zamieszkałej przez rasę czarną. - uśmiechnął się lekko. - To, że skonfrontowałem cię z rzeczywistością może wyjść ci na dobre. Walcz z tymi stereotypami, przyda ci się. - odwrócił się w stronę tłumu, zastygł jednak przed wzięciem kroku. - Właściwie, jeżeli masz palnąć coś w tym stylu, to nie zaczepiaj tamtej dwójki. Nie puszczą ci tego płazem….zarazem może powinieneś pogadać z własnym ojcem? Kiedyś będziesz musiał, a tutaj przynajmniej nie zaczniecie się mordować. - poradził, ruszając w stronę balowiczów.
Ashur uznawszy że musi sobie przemyśleć całą tę sprawę udał się do stołu, gdzie zresztą czekała jego praktycznie nietknięta herbata. Wypatrzył sobie jakieś miejsce siedzące i usiadł. Popijał spokojnie herbatę, bawiąc się przy okazji spodkiem w wolnej dłoni. Przyglądał się po kolei ex-królowi brytyjskiemu, piekielnej księżniczce i swojemu ojcu, zastanawiając się z którą z tych osób będzie w stanie porozmawiać w miarę po ludzku.
-Są takie momenty gdy nie ma dobrych wyborów i trzeba podjąć ten, który okaże się najmniej negatywny w skutkach. - westchnął pod nosem kręcąc talerzykiem na palcu. Jego świat zmieniał się ostatnimi czasy z dość statecznego, w bardzo niestabilny.
Gdy Ashur siedział w samotności, jedna osoba w tłumie zainteresowała się nim. W pewnym momencie po drugiej stronie stołu pojawiła się najmłodsza z sukkubich sióstr. Teoretycznie niema dziewczyna.
Chłopak podniósł się i odsunął jedno z krzeseł by mała demonica mogła usiąść. W sumie jej towarzystwo nie było złą opcją. Przynajmniej nie czuł się głupio wyalienowany.
-Proszę. - powiedział.
Dziewczyna usiadła po turecku. Przez właściwie dłuższy moment przyglądała się Ashurowi, po czym zaczęła gestykulować. Pokazała palcem na Mefisto, następnie skrzyżowała dłonie w X. Po chwili wskazała na Nicolasa i powtórzyła ten sam znak. Wskazała na nieznajomą kobietę w tłumie, następnie gestem palca poderżnęła sobie gardło. Kolejno wskazała na ojca Ashura i znowu powtórzyła X. Wtedy przestała, czekając na reakcje chłopaka.
-Sugerujesz, że nie powinienem z nimi rozmawiać, a zwłaszcza z nią bo to się może źle skończyć? - zapytał wskazując wzrokiem wzrokiem najpierw na oznaczoną X trójkę a na koniec na demonicę. Akurat języka migowego nie znał...
Przecząco pokręciła głową. Popatrzyła przez chwile na swoje dłonie, ale nic nimi nie wskazała.
-Może spróbujmy w ten sposób, jeśli nie masz nic przeciwko. - odezwał się w jej głowie.
Otwierając się na telepatyczną komunikację, Ashur otrzymał zobrazowaną odpowiedź od młodego Sukkuba. Zobaczył karykaturalne przedstawienia każdej jednej postaci. Nicolasa śmiejącego się na widok tragedii, tańczącego między nimi. Śmiejącego się jak szaleniec Mefista, widział jak wskazana przez młodą damę kobieta rosła w nieskończoność, aż w końcu przestał widzieć cokolwiek oprócz jej nóg, u jej boku stanął zaś jego ojciec. Ashur, a zwłaszcza jego rozmówczyni wyglądali pośród tych obrazów na strasznie małych i zagrożonych.
-Planują coś więcej niż to, o czym opowiadał Mefisto? Chcą wywołać jakąś katastrofę? - wysłał jej kolejne pytania.
W głowie Ashura pojawiło się piekło. Kolejno za piekłem pojawiała się twarz innej osoby, a obraz tego miejsca mocno się zmieniał. Wizja Nicolasa przypominała tragiczne laboratorium, nieznana kobieta i ojciec Ashura mieliby zmienić to miejsce w jedną wielką bazę wojskową. Niestety sama demonica nie wiedziała czego chce Mefisto, ponieważ piekło przy jego wizji zasłoniła mgła.
-A co z Tobą i twoimi siostrami? - wyglądało na to, że każdy sobie rzepkę skrobie w tym towarzystwie. Mieli swoje wizje tego, jak ma wyglądać piekło, zapewne po ustanowieniu kolejnego diabła kierującego demonami.
Obraz który się objawił najpewniej zostałby ocenzurowany w ludzkim świecie. W każdym jednym kraju. Była to scena pełna ekstazy i “miłości”, oczywiście wszyscy wyglądali na zadowolonych i ku zdziwieniu Ashura obecni byli niezwykle ludzccy w aparycji. Była to jeszcze bardziej pornograficzna, ale dużo mniej demoniczna wizja piekła.
-A jaka jest moja rola w tym wszystkim? Tak naprawdę. - nie sądził by “mówiła” mu o tym wszystkim tak po prostu, musiał się dowiedzieć o co to wszystko się rozchodzi.
Ashur zobaczył w swojej głowie swój własny obraz. Stojąc w bramie między piekłem a ziemią, trzymając w dłoni traktaty Fausta.
-I mówisz mi o tym, bo? - gdy informacje zaczynały tworzyć spójną układankę, zaczęło go zastanawiać, czemu młoda demonica zdradza mu te informacje. Przecież nieświadomy ich prawdziwych motywów byłby łatwiejszym celem.
Tym co teraz zobaczył Ashur była trójka sukkubów. Znacznie mniejsza od wszystkich pozostałych, przedstawionych do tej pory demonów. Nie miały z nimi szansy.
-Liczycie, że wesprę waszą trójką w wyścigu do supremacji? - uznał że się upewni. - Ale co czeka ziemię w całym tym zamęcie?
Ashur przez długi moment w głowie nie widział nic. Sukkub mrugał tylko oczyma. W pewnym momencie coś jej wpadło do głowy i postanowiła pokazać Ashurowi zwykły obraz ziemi. Teoretycznie, kilka detali było nie na miejscu. Chłopak mógł podważać, czy sukkubica na ziemi kiedykolwiek była bądź widziała jej mapę.
-Więc o co chodzi z bramą z piekła na ziemię? - musiał jeszcze sprawdzić ten wątek.
Obraz faustowskich dokumentów pojawił się w głowie Ashura.
-Ah, już rozumiem. - odparł - Muszę to sobie wszystko przetrawić, dziękuję za podzielenie się tymi informacjami.
Dziewczyna wzruszyła ramionami, odeszła od stołu i zniknęła w tłumie.
To było w miarę oczywiste, demony miały swoje rozgrywki. Nawet gdy twierdziły że pod danym działaniem nie jest ukryte drugie dno, to prawdopodobnie oprócz drugiego było też trzecie. Szaleństwo w czystej postaci, trafił w sam środek bitwy o przywództwo nad Piekłem i najwidoczniej był bardzo pożądanym stronnikiem. Cholera, nawet jego ojciec prawdopodobnie go potrzebował do realizacji swoich planów. Jednakże o jednym delikwencie siostra nie wspomniała, Henry z jakiegoś powodu został pominięty. Ashur wziął to za znak od losu i do niego skierował swoje kroki, by nawiązać rozmowę.
-Pozwoli wasza wysokość, że zajmę mu chwilę? - zwrócił się do demona zwrotem odpowiednim dla jego pozycji z czasów ludzkiego życia.
Metaliczny osobnik zbadał aparycję Ashura od stóp do głów, wzruszył ramionami i odparł dość ociężałym głosem. - Zezwalam. I witam.
 
Eleishar jest offline