Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2015, 11:11   #40
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Rozkazy zostały wykonane, silniki odpalone, co rzec należało, zostało powiedziane.
- W stronę granicy - padła odpowiedź Sandera, który sprawnie wyprowadził transporter z garażu. - Plan pozostaje bez zmian - dodał, po czym zamilkł.
Meggie z żalem musiała się obyć bez GPS’u, który zwyczajnie nie działał. Zostawała mapa, ale tej nijak sprawdzać prowadząc motocykl się nie dało. Szczęściem, problemu z obraniem właściwego kierunku nie było z powodu pewnego braku w dostępnych opcjach. Autostradą można było albo wrócić do Arkadii, albo się od niej oddalać.


Droga wiła się leniwie, prowadząc ich ku granicy dzielącej Kanadę ze Stanami. Gdzieniegdzie napotykali wyrwy w asfalcie, jednak żadna z nich nie była na tyle duża by powstrzymać którykolwiek z pojazdów. Most na Donjek także pozwolił im na przejazd, dzięki czemu wkrótce ich oczom ukazało się jezioro Kluane oraz Burwash Landing. Niewielkie skupisko domów położonych nad jeziorem, wyglądało na opuszczone. Na pasie lotniska, które minęli, widać było szczątki cesny. Wszędzie panowała cisza i spokój.
- Zatrzymamy się na krótki postój. Tylko ostrożnie - nakazał Sander. - Nie wyłapuję ludzi, co nie znaczy że nie czekają na nas inne niespodzianki. Johnson, Rohow, wy pierwsi.
Wyłączając mikrofon, zwrócił się do siedzącej obok Beri.
- Spróbuj łączyć się z Lucky. Potrzebujemy jej tutaj - a zwracając do Mark’a - Przygotuj jej jakiś porządny opatrunek i bądź gotów opatrzyć Lucy jak wrócą.



Rohow i Stoner

Miasteczko nie dość, że nie było duże, to utrzymano je w stanie sprzyjającym turystyce. Stary kościół, muzeum, zabytkowe chaty myśliwych.



Typowe miejsca, które odwiedzić mogli chętni do nurzania się w historii ludzie. Był i hotel, obecnie straszący powybijanymi szybami. Nigdzie jednak mieszkańców widać nie było. Nawet pies nie zaszczekał, kot nie przebiegł drogi...

Meggie

Część miasteczka, która przyszła jej w udziale, zawierała więcej drzew niż właściwych budynków. Samotny ptak wzbił się w powietrze przestraszony obecnością człowieka. W odpowiedzi na ów ruch, w powietrze wyprysnęły kolejne, hałasując w sprzeciwie.
Te parę samochodów jakie stały na parkingach, dawno temu osuszono z benzyny. Ich okna, oraz okna w domach które mijała, straszyły ostrymi pozostałościami szyb. Lekki wiatr poruszał firankami. Wszędzie cisza i spokój...





Wolf

Słońce oświetlało pustą przestrzeń dzielącą budynek od lasu. Większą jej cześć pokrywały fragmenty ściany garażu i pył. Nie dało się jednak nie dostrzec szczątek pechowca, który najwyraźniej źle obliczył siłę podkładanego ładunku. Jego strój niczym szczególnym się nie wyróżniał. Spodnie, kurtka, przewieszony przez ramię karabin. Nieco dalej znajdował się jego plecak, częściowo schowany w krzakach.

Idąc dalej minął róg garażu i znalazł coś co było bardziej przydatne od trupa. Dwoje rannych, jeden tuż przy linii drzew, drugi nieco bliżej budynku, próbujący nadążyć za towarzyszem. Oboje z przestrzelonymi kolanem, zbytnio skupieni na próbach szybkiego odwrotu by zwracać uwagę na cokolwiek poza pokonywaniem kolejnych odcinków wolnej przestrzeni, dzielących ich od względnie bezpiecznego lasu.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline