Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2015, 22:21   #26
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Niechętnie zabrał się do roboty, do której zagoniła go Reeva. Nie był jakimś socjopatą, który nie potrafił współżyć z innymi istotami, ale czuł się zawsze dziwne skrępowany zagadując do nieznajomych w jakichś trywialnych sprawach. Co innego rozmowa z hipotetycznym radcą o potworze wycinającym okolicznych mieszkańców, a co innego teraz.
Stanąwszy przy szynku stojącą za nim osobę o grzane wino. W oczekiwaniu na nie, odwrócił się do elfki.
- Witaj, mówią na mnie Set - był nieco zażenowany. - Potrzebuję tłumacza z elfiego na wspólny - przeszedł od razu do konkretów.
Elfka nie od razu odłożyła sztućce, tylko powoli jadła tak jakby nie wiedziała że ktoś się do niej odezwał. Takie założenie było błędne, dziewczyna otarła rąbki ust lnianą szmatką, po czym również konkretnie odpowiedziała.
- Jestem Ivyet. Marka od słowa. - po czym obróciła się w stronę Seta czekając na jego odpowiedź.
Zmrużył nieco oczy.
- Czy oczekujesz, że teraz ja złożę swoją podobnie absurdalną oferte, po czym oboje się pośmiejemy i pogadamy na poważnie? – jej propozycja wydawała mu się rzeczywiście żartem.
Kiedy jednak eflka tylko wzruszyła ramionami i wróciła do jedzenia Set nieco się zirytował.
- Mam całe miasto elfów, z których wielu się zgodzi na jedną dziesiątą stawki, którą zaśpiewałaś - stwierdził fakt. - Proszę nie zmuszaj mnie do zagadywania do innych. Stańmy na marce od czterech słów i dobijmy targu – z premedytacją nie wspominał w jakich warunkach i gdzie będzie trzeba tłumaczyć.
Elfka wyglądała jakby się zastanawiała. Długo milczała, oglądając to co podał jej do jedzenia Bosco.
- Marka za trzy słowa, ale spójniki też się liczą. - odrzekła.
Uśmiechnął się ukazując nieco swoje kły. Poszło łatwiej niż przypuszczał. Cóż, później się jej wynagrodzi jakoś to jak została teraz naciągnięta.
- Niech już ci będzie - wyciągnął do niej rękę. - Twardo się targujesz – przyznał jeszcze z uznaniem, żeby nieco się jej podlizać.
- Lata pracy w tym zawodzie tego wymogły. - odpowiedziała delikatnie, po kobiecemu również wyciągając dłoń do Seta - Wiesz. Najchętniej ludzie by słuchali ballad o swoich ulubionych bohaterach za darmo. Tylko żaden ćwok nie pomyśli za co elfka się naje i gdzie się spać położy.
Trudno mu nie było się z nią nie zgodzić.
- Taa... wiem coś o tym. Każdy Granitanin myśli, że za "dziękuję" i "będziemy was wspominać" pokój w karczmie wynajmę. A różni mądrale przepowiadają, że gospodarka przyszłości będzie się opierać na usługach... ta jasne.
Oparł się o szynk.
- Jesteś tutaj tylko przejazdem? - dopytał.
- Yhym... - odpowiedziała - Pochodzę ze wschodu, przebyłem trochę drogi od mojego rodzinnego Carlin. Ale taki zawód, za pieniądzem trzeba gonić.
- Jak zasób ballad się w jednym miejscu wyczerpie, to rzeczywiście trzeba gonić dalej. Zupełnie tak samo jest z potworami. No nic, bądź gotowa do drogi za trzy godziny. – rzucił na odchodne i poszukał wzrokiem Reeva’y, która chyba zamierzała skaptować cały regiment do ich zadania. Podszedł do stolika, przy którym siedziała z aktualnymi rozmówcami i wtrącił się do konwersacji.
- Mam nadzieję, że pamiętasz nasze ustalenia, hm? – mruknął cicho do kobiety, ale też tak, by jej rozmówcy też go słyszeli.
 
Turin Turambar jest offline