Czarny Las jako godzien swej ponurej sławy nie zawiódł oczekiwań Hurgara. Był dokładnie taki jak podejrzewał barbarzyńca. - Nie wiem jak Wy, kamraci - perorował Hurgar. - Ale łatwej przeprawy mieć tutaj nie będziemy. Zalecam daleko posuniętą czujność. U nas na Północy, w Nordlandii, też rosną takie lasy. Ciemne, posępne. Panuje tam mrok, który mami zmysły zbłąkanym podróżnym. Ściąga do swego matecznika groźne bestie i ludzi. Rzadko ktoś przemierza taką knieję w pojedynkę. Dlatego rad jestem, że podróżujemy wspólnie - to mówiąc pociągnął mocny łyk ze skórzanej manierki na szyi.
Z oddali dobiegło ich wycie wilka. Wymownie spojrzał na towarzyszy.
- Wiecie o czym mówię? Ten wilkostwór, którego ślady wytropiła Orla już nas zwęszył. Powinniśmy zastawić na niego pułapkę. Rozbijmy gdzieś obozowisko i poczekajmy, aż podlezie, a wtedy... - znacząco przeciągnął palcem po swej szyi. |