Bandzior chwalił się swymi dokonaniami w miejscach, których Jekil nie znał nawet ze słyszenia.
Za to, jeśli owe przechwałki były prawdziwe choćby w części, wiadomo było, że mają do czynienia z kimś, dla kogo życie ludzkie nie ma znaczenia, zaś gwarancja tego, że tamten dotrzyma słowa nie istniała.
Wierzyć w słowo kogoś takiego było głupotą, zaś oddawanie się w jego ręce głupotą podwójną.
- Szalejuś się chyba nażarł - odparował Jekil. - Wyłaźcie z łapskami do góry, to z życiem ujdziecie. |