Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-11-2015, 16:57   #121
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jekil zatrzymał się gdzieś w połowie drogi między świątynią, a płonącą stodołą.
Ojciec Theodosius popędził gdzieś przed siebie, Lenz jakby rozpłynął się w powietrzu, chociaż gdzieś z oddali dobiegały jego wrzaski, a Elgast gdzieś się zapodział.
Smoka też jakoś nie było, a gdy nie było widać smoka, to nigdy nie było wiadomo, z której strony bestia może się pojawić. Na wszelki wypadek lepiej było się gdzieś przyczaić, bo co innego widzieć smoka z daleka, co innego stanąć z nim nos w nos.

A najbezpieczniejszym miejscem była, jak się Jekilowi zdało, świątynia, do której łowca nagród powoli zaczął się wycofywać, bacznie rozglądając się na wszystkie strony.
 
Kerm jest offline  
Stary 29-11-2015, 13:16   #122
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Trzymanie się z dala od niebezpieczeństwa i niewystawianie się na widok szło do tej pory Elgastowi nad wyraz łatwo. Wszystko jednak, czy to szczęśliwa passa, czy cokolwiek innego, musiało mieć swój kres. W przypadku Elgasta, był to kres szczęścia.

Łotrzyk zaczął gorączkowo oglądać się przedpokoju, w którym przebywał. We wnętrzu było zimno i ciemno, pomieszczenie było również dosyć przestronne. Nieszczęśliwie, charakteryzowała je również pustka, brak skrzyń, czy mebli, za którymi można było się ukryć. Drzwi po prawej stronie od wejścia były zamknięte, podobnie te po lewej. Reuter usłyszał kroki i wiedząc, że do wejścia do podziemi nie dobiegnie, nie wystawiając się jednocześnie bandytom, skoczył ku jednemu z rogów pomieszczenia i skulił się w cieniu.

Jako pierwszy, próg przekroczył nieznany z imienia towarzysz Lehmana. Odziany był w kolczugę, podzwaniającą cicho przy każdym kroku, zbrojny zaś był w prosty tasak. Mordę miał niewyjściową, czerwoną i ogorzałą, a pochlastaną od podbródka po linię włosów, zaskakująco długich, jasnoblond. Sam Tobias szedł krok w krok za nim, drobny i o głowę niższy od towarzysza. Był raczej szczupły, choć dobrze zbudowany, opancerzony jedynie w otwarty hełm spod którego widać było twarz podstarzałego już mężczyzny, z niedbałą brodą i wąsem, siwymi, jedynie na policzkach i górnej wardze trzymającymi ogniście rudy kolor. Lehman miał w dłoni sporych rozmiarów nóż, o głowni mocnej i szerokiej, po jednej stronie wyposażonej w zęby. Niezawodnie był to łamacz mieczy.

Bandyci, na pierwszy rzut oka nie zauważywszy nikogo w pomieszczeniu, popatrzyli na siebie z pytaniem. Lehman wskazał towarzyszowi drzwi lewe, sam natomiast skierował się w prawo, w kierunku drzwi… i Elgasta.

Gdyby drzwi się domknęły, Reuter zapewne skulony przesiedziałby jeszcze kilka chwil i uniknął wykrycia. Tak się jednak złożyło, że zarys prawej nogi został wprawnie wycięty z mroku przez światło Mannslieba. Tobias, udając, że nei widzi nic a nic, kierował się prosto do drzwi, po tylko, by szybkim susem dopaść do szulera. Nim awanturnik zdążył zakrzyknąć, obuta w skórzaną rękawicę dłoń bandyty zakryła mu usta. A może lepiej by zrobił, gdyby krzyknął jeszcze wcześniej.

- Ktoś ty? - syknął i przywołał dłonią towarzysza. W mgnieniu oka, nie czekając na odpowiedź, poderwał Reutera z zimnej posadzki i przytknął mu ostrze do gardła.

W tej samej chwili, otwierając wejściowe drzwi do końca i na oścież, do cerkwi wskoczył Hoffert. Zaskoczony sytuacją, zareagował opieszale, dał radę uskoczyć do tyłu przed ostrzem tasaka jasnowłosego zbira, ale nim wyciągnięty miecz zdołał jakoś dobrze w dłoni ułożyć, zobaczył Elgasta, tkwiącego w uścisku Lehmana. Łotrzyk spróbował się wywinąć, ale Tobias tylko mocniej go schwycił. Draśnięta ostrzem szyja Reutera zabarwiła się kroplą krwi.

- Wypierdol broń na środek komnaty chłopcze. - Tobias zmierzył Hofferta ciężkim wzrokiem. - Łatwo mi będzie rozpłatać mu gardło. - Towarzysz Lehmana zrobił krok w bok i tak jak przywódca bandytów stał naprzeciwko Jekila, tak jasnowłosy stał niemal dokładnie po jego lewej stronie.

Wszystko to, przez otwarte, szerokie drzwi, mógł zobaczyć samotnie zbliżający się do cerkwi Lenz.
 
Fyrskar jest offline  
Stary 02-12-2015, 13:31   #123
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Ileż to już razy ktoś próbował go dźgnąć nożem, utopić, powiesić, udusić, jednym słowem zabić? Po tylu przeżyciach życiowych i w jego wieku, to co się teraz działo, nie robiło na nim żadnego wrażenia. Był już zmęczony tym wszystkim, całe te awanturnicze życie już dawno przestało mu sprawiać jakąkolwiek przyjemność. Nie lubił takich sytuacji, bo zawsze wtedy do głowy przychodziły mu właśnie takie myśli, a przecież powinien się skupić na wyjściu z tego całego bajzlu.

Skórzana rękawica, którą miał zasłonięte usta, strasznie śmierdziała. Niby Elgast był przyzwyczajony do różnych obrzydliwych zapachów, w końcu sam nie do końca dbał o własną higienę, ale jednak ta rękawica pachniała naprawdę obrzydliwie. Z drugiej jednak strony czego można się spodziewać po, tak podrzędnych złodziejaszkach.

Elgast postanowił przyjąć bierną postawę wobec całego szaleństwa jakie działo się wokół niego. Po co się szarpać i próbować wyrywać. Zaraz przecież wpadną do środka jego towarzysze i sprawa sama się rozwiąże. Zaraz zostanie uwolniony i będzie mógł iść i gdzieś się napić. Zaraz przybędą… A przynajmniej Reuter miał taką nadzieję.
 
Morfik jest offline  
Stary 02-12-2015, 13:52   #124
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Lenz postanowił nie przybywać. Choć "postanowił" to zbyt mocne słowo. Jego dobro własne pozbawione wsparcia bujnej wyobraźni, która gdyby była człowiekiem to by teraz stała za stodołą i rzygała dalej niż widziała, zwyczajnie huknęło mu w ucho "Schowaj się!". Po czym kazało czekać w ukryciu nieopodal wejścia do cerkwi i obserwować rozwój sytuacji. A właściwie nie rozwój sytuacji, a decyzję Jekilla. Zresztą... on to przecież dowodził buchajom.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 02-12-2015, 14:34   #125
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zakładnik... Pojęcie to Jekilowi było, i owszem, znane. I nieraz się słyszał o tym, co w takiej sytuacji robić.
Zdania, niestety, były podzielone.
Jedni prawili, że należy się z oprychem dogadać, co by zakładnika wypuścił, nawet gdyby żądania nie wiadomo jakie były.
Inni inne rzeczy głosili, do poprzednich całkowicie odmienne. I z założenia wychodzili, iż oprych kimś bez honoru jest, a co za tym idzie, słowa swego nie dotrzyma. Złoto czy inne dobra weźmie, zakładnika nie wypuści, a potem i tak ubije.
A skoro trup i tak padnie, to i po co czekać, na dysputy czas tracąc? Jeno stypa później się zacznie i tyle, a im wcześniej człek za kufel chwyci i zdrowie nieboszczyka wypije, tym i lepiej dla wszystkich zainteresowanych.
A o rzucaniu broni to już w ogóle mowy nie było, jako że wtedy z jednego zakładnika dwóch się robiło.

- No chyba żeś się z gupim bez ściane macoł - wypalił Jekil, ku drugiej szkole rozmów z bandziorami się skłaniając. Gdyby tu Lenz był, to jemu Jekil rozmowy by pozostawił, bo Lenz każdego niemal otumanić umiał. Ten jednak czym innym, jeśli Jekij dobrze słyszał, się zajmował, więc to na barki Jekila trud rozmowy spadł.
- Ostaw go i sam tego noża rzucej, to z życiem uńdziesz. Jak tu reszta wsi przyleci, to cię na strzępy rozerwą. A za łobcym, co to go pod nożem trzymosz, nikt słowa nie powi, jeno cie wyśmiejom. Może jeno łociec Theodosius odprowy zań modły.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 02-12-2015 o 14:50.
Kerm jest offline  
Stary 03-12-2015, 21:08   #126
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
- Wieśniacy mnie na strzępy rozerwą? Wybacz pan, ale czy waćpana do reszty, to jest do wątroby, podkurwiło od nadmiaru księżycówki? Ja za młodu przestawiałem słupy na granicy Averlandu i Stirlandu, przy okazji takich kmiotków… ja to się mówi? A tak, pacyfikowałem ich, to jest, gasiłem zarzewie buntu przeciw władzy sprawiedliwie panującej. Zbrojny rozsądny takich nędznych kmiotów, pomimo ichniej liczebnej przewagi, posiekać może bez zbytnich trudności, ino starczy nie mitrężyć i siekać bez sumienia wyrzutów. - Tobias chyba spostrzegł, że za dużo gada i przycisnął mocniej łamacz mieczy do gardła Elgasta. - Rzucasz kozik, chłopczyku, czy szlachtujemy tego szulera? Znam ci ja go, za nim paru stróżów prawa się rozglądało i jego główka może być nawet warta paru koron. Nie będę się cackał. Rzućcie, załatwimy swoje i ktoś tam was za jakiś czas rozwiąże. Nie rzuć, poderżnę mu gardło, a potem zajmiemy się tobą. To jak?
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 31-07-2016 o 15:15. Powód: literówki
Fyrskar jest offline  
Stary 04-12-2015, 17:56   #127
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bandzior chwalił się swymi dokonaniami w miejscach, których Jekil nie znał nawet ze słyszenia.
Za to, jeśli owe przechwałki były prawdziwe choćby w części, wiadomo było, że mają do czynienia z kimś, dla kogo życie ludzkie nie ma znaczenia, zaś gwarancja tego, że tamten dotrzyma słowa nie istniała.
Wierzyć w słowo kogoś takiego było głupotą, zaś oddawanie się w jego ręce głupotą podwójną.

- Szalejuś się chyba nażarł - odparował Jekil. - Wyłaźcie z łapskami do góry, to z życiem ujdziecie.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-12-2015, 20:09   #128
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
- Na Sigmara, jest nas dwóch i głowę na pieńku gotów jestem złożyć, jeśli nie jesteśmy lepszymi wojakami niż ty, chłopcze. - Tobias pokręcił siwiejącą głową i skrzywił usta. Nieładnie. Ale sytuację trafnie zobrazował.

Elgast miał jeszcze pewne szanse, miał je wcześniej i miał je nadal, w tym momencie. Niestety, Reuter pozostał bierny, tak jak wiele razy wcześniej. Bierność bywała dobra, pozwalała się uchylić.
Tym razem szuler się nie uchylił.

Ostrze lehmanowego kozika było ostre jak brzytwa balwierza, ostrzone długimi, spokojnymi godzinami, szykowane na skosztowanie krwi przeciwnika. Reuter mógł spróbować się wyrwać, uciec. Zrobić cokolwiek. Ale tak się nie stało. A Tobias Lehman nie miał litości.
Poderżnął łotrzykowi gardło od ucha do ucha z okrutną wręcz łatwością. Jucha spłynęła po stalowym ostrzu, w dół, kapiąc z szczerzących się po drugiej stronie broni zębów, przypominających kły drapieżnika, który zaspokoił swój apetyt. Jekil patrzył na to, trwające kilka chwil widowisko, wiedząc, że pośrednio, bo swoją decyzją, zabił właśnie kompana. Elgast mógł pomyśleć sobie to samo, mógł mieć decyzję łowcy nagród mu za złe. Ale tak nie było.
Elgast Reuter był zwyczajnie martwy, nim na dobre osunął się na zimną, kamienną posadzkę.

Bez wątpienia pozostanie po nim legenda. Opowieść o niezwykłym szubrawcy, łotrze jakich mało. Ile jednak miała ona wspólnego z rzeczywistością? Ile jeszcze będą o niej pamiętać? Czas pokaże.
Ale nie czas, jaki na ziemi miał Elgast. Ziarenka piasku w jego klepsydrze życia przesypały się do końca. Klepsydrę tą przewrócił Tobias Lehman. A Jekil nie próbował jej łapać.

Wyrzutów sumienia jednak nie zdążył mieć. Wiedział, że równie bliskie końca może być i jego życie. Nie liczył na uczciwą walkę. I nie doczekał się jej. Jasnowłosy ciął nisko, na skos, od dołu. Ale Hoffert skoczył do tyłu, plecami stuknął w kamienną ścianę. Był szybszy. Lehman nie zrobił ani kroku, wszystko działo się zbyt szybko, a uderzywszy o jego kolana, przed Tobiasem upadały zwłoki Elgasta. Jak mur rozpostarty przed Jekilem.

Łowca nagród mógł spróbować walki. Lub ucieczki. Tylko bogowie wiedzieli, co było lepszym pomysłem.

- Zatańczmy - Tobias wyszczerzył zęby. Nie jak człowiek. Jak wilk albo zdziczały pies. Zaczęły się harce. Bez pola bitwy, bojowych okrzyków, chorągwi. Ich trzech, zimna, ciemna komnata w cerkwi. Ale czy Jekil przyjmie zaproszenie do tańca?
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 31-07-2016 o 15:16.
Fyrskar jest offline  
Stary 09-12-2015, 11:19   #129
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czy Jekil się tego spodziewał? Nie, zdecydowanie nie. Ale nawet gdyby był pewien, że bandzior w taki sposób postąpi, to i tak nie rzuciłby broni.
Wszak wtedy jego los miałby zagwarantowany dokładnie taki sam koniec.

Bez wahania ciął jasnowłosego, i z okrzykiem "Bandyci! Są tu!" przesunął się za otwarte drzwi, od których dzieliło go pół kroku.
 
Kerm jest offline  
Stary 09-12-2015, 15:38   #130
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Nie, nie, nieeeee.... Zupełnie nie tak to się miało odbyć! Nie tak! Jekill miał rzucić broń, a Lehman nawet gdy ten nie rzucił, nie zabijać Elgasta, który przeca powinien był się wyrwać temu zbirowi! Nosz Ranaldzie! Gdzieś był???

Tia. Napewno nie tu. W ogóle tylko durnie mogli się wpakować w taką kabałę. Z jednej strony smoki, z drugiej bandyci. Biedny Elgast...

No ale, czasu nie było na czcze rozważania. Klingi śmignęły i w morryckiej kruchcie nawiązała się walka. Jekill szczęśliwe zaczął się wycofywać. A to dało Lenzowi okazję by zastosować najstarszą w świecie zasadzkę. Wychodzący za Jekillem Lehman nie mógł spodziewać się topora, z którym bydłokrad czyhał już skryty przy wrotach do świątyni.
- Już ja z tobą zatańczę... - mruknął szeptem do siebie przez zaciśnięte zęby.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172