Cas wyszła z zebrania przygnębiona, wlokła nogę za nogą, wydobywając z podłogi piskliwe dźwięki swoimi tenisówkami. Konflikt w drużynie Rozjemców, strata Billa i Jacoba, wkurzony Jay i jeszcze martwiła się o tego łosia Adriana.
Wyszła za wszystkimi i stanęła jak wryta. Przed nimi stał Bill... żywy, cały, pożerający buritto i peplający coś o mentorze. Przepchnęła się przez tłumek i wystartowała ile sił w chudych nóżkach w stronę wilkołaka.
Bez słowa rzuciła się mu na szyję i zawisła wtulona nie jak kruk, lecz prawie jak małpka. Mała piąstka wymierzyła silny według standardów kruczycy cios w ramię Billa:
-Głupek!!! – fuknęła niby to rozeźlona i jeszcze raz przytuliła wilkołaka. Powoli zjechała w dół i odsunęła się od garou robiąc miejsce innym.
W tym momencie pojawiła się Ada i „zaprosiła” wszystkich do Adriana.
Na czas spotkania z Alfą, Cas przycupnęła na oparciu krzesła Billa, słuchając co wilk ma do powiedzenia. Mało co nie zleciała z krzesła gdy Bill zerwał się służbiście, zwarty i gotowy do wykonania rozkazów. Złapała równowagę z oburzonym wyrazem na buzi, rzuciła Billowi zabójcze spojrzenie i popatrzyła ponownie na Adriana. -Adrian, masz dla mnie teraz chwilę na 1 na 1? – spytała łypiąc oczkami spod grzywki. |