Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2015, 16:00   #29
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Zadowolony z siebie Azriel udał się do innej gospody, pogwizdując cicho, acz radośnie, przekładając miecz z jednego ramienia na drugie. Dziwna, acz przyjemna z wyglądu kobieta, która najwyraźniej również zmierzała do innej noclegowni, nie była specjalne zadowolona, że przejęła od Klyna obowiązek dokładnej spowiedzi przez strażnikami, ale demon głównie cieszył się, ze swojej swobody. Rozmawianie i to w szczególności z osobami "u władzy" nie było dla niego zbyt dużą przyjemnością. Przynajmniej nie w formie spowiedzi. Troszkę jednak zdawał sobie sprawę, że o ile nie zrobił nic strasznie złego, to był... nieuprzejmy? Kurtuazja też nie była jego mocną stroną, co oczywiście nie oznaczało, że powinien być chamem wobec wszystkich.
Gdy dotarli do Kruka nie udało się już uniknąć małego wykładu.

- No więc - zaczęła Arin, jak już tylko skończyła wyjaśniać Azrielovi, jak bardzo nieuprzejme było przekierowywanie uwagi strażników na jej osobę, oraz jakie - straszliwe - konsekwencje go spotkają, kiedy znów coś takiego zrobi w przyszłości - co planujesz dalej? Zostawiasz wszystko, czy przyglądasz się bliżej całej sprawie?
Zbesztany demon spojrzał na kobietę spode łba. Chwilkę mu zajęło zebranie się do odpowiedzi. Chrząknął prostując się dostojnie i odkładając miecz na bok.
- Przyznam, że ostatnio brakuje mi zajęć - odpowiedział z cichym westchnięciem. - Może być warto się temu czemuś przyjrzeć. No i ten - westchnął ponownie przecierając oczy. - Przepraszam za tamto ze strażnikami. Będę ci dłużny.
- Świetnie, świetnie - uśmiechnęła się. - Przeprosiny przyjęte, wymyślę jakiś adekwatny sposób zadośćuczynienia. A masz jakiś konkretny powód, żeby się rozdarciem interesować? czy tylko tak, hobbistycznie?
- Konkretny? - skrzywił się. - Przewalczyłem całe moje, długie już życie. Zabijanie potworów, które tu nie należą wydaje się być tym rodzajem walki, która ma najwięcej sensu. No i zrobiłem w życiu sporo rzeczy, z których nie jestem dumny. Czasem można za to jakoś się odkupić - powiedział wzruszając ramionami, jakby wymyślając powody na poczekaniu.
- Hm - skomentowała jego wypowiedź. - Dużo słów, mało konkretów. Czyli jesteś zainteresowany?
- Nie jestem zbyt dobry w słowach, wybacz - powiedział zgaszony. - Tak, jestem zainteresowany - dodał prosto.
- Świetnie - ucieszyła się znowu. - Dobrze mieć kogoś takiego jak ty po swojej stronie. Tylko odkupienie, czy coś jeszcze? - przyjrzała się mu badawczo, zadzierając głowę, żeby móc spojrzeć mu w twarz.
- Tylko? - uśmiechnął się. - Mam się za co odkupiać jeśli by spojrzeć na to obiektywnie. A ty? - spytał mrużąc czerwone oczy.
- Co ja? - odbiła pytanie, ale nie uciekła wzrokiem. Przywykła do spoglądania w różne oczy. W tych było coś takiego, że spasowała. - Czemu się w to mieszam, tak? - zastanowiła się przez moment i odpowiedziała: - Przez pamięć kogoś, kogo już nie ma.
Pokiwał głową słysząc dyplomatyczną odpowiedź. Nie miał zamiaru ani chęci głębiej drążyć. Poprawił sobie oferowaną przez gospodarza poduszkę i westchnął ciężko. Spojrzał na leżący obok miecz. Już jakiś czas nie używał go do czegoś innego niż ćwiczeń. Miło byłoby spędzić trochę czasu w towarzystwie, a przy okazji móc się przydać.
- Mam nadzieję, że reszta też będzie miała równie szlachetne cele. Albo, że w ogóle będą nastawieni na współpracę - mruknął chłodno.
- Liczę na to - potwierdziła zwijając się w kłębek na swoim posłaniu. - Dobranoc.
Demon pokiwał głową powoli w odpowiedzi, zamykając mozolnie oczy.

Spał w gorszych warunkach, to pewne. W zasadzie było naprawdę wygodnie, chociaż w spaniu pod gołym niebem, w drodze, zawsze było dla niego coś odprężającego, dzięki czemu budził się znacznie żywszy. Możliwe, że była to zwyczajnie kwestia awanturniczej natury. Ta też kazała mu się włączyć do rozmowy Arin z Reevą, która ostatecznie skończyła się dołączeniem do wyprawy.
Przesiedział kawałek poranka zastanawiając się na co się właściwie zgodził. Wzruszył jednak ramionami i poszedł po swojego konia. Sprawdził stan kołczanu, chociaż strzał nie lubił używać tak jak miecza. W jukach zostało mu jeszcze trochę suchego prowiantu, ale na wszelki wypadek dokupił niewielkie zapasy i mapę okolic, największą jaką się dało. Może nie miał wielu pieniędzy, ale też specjalnie mu na nich nie zależało. Pozostawało mu tylko czekać na resztę. Zaszył się w pobliżu Kruka z koniem, zawieszając miecz na plecy i ściskając w dłoniach skrzydlaty hełm, co jakiś czas filtrując okolicę krwistymi ślepiami.
- Szybciej... - syczał przez zęby co jakiś czas do nieobecnych towarzyszy, których w sumie nawet nie znał.
Bez znaczenia. Nie żeby jakoś specjalnie chciał zawierać bliższe znajomości.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline