Strach Thokarra wydał się Albusowi zabawny nawet mimo działania narkotyku. Nauczył się w ciągu lat narkotycznego nałogu, odróżniać pewność siebie zapewnianą przez narkotyk od tego co faktycznie był w stanie zrobić. Zdawał więc sobie sprawę, że potrzebowałby wielkiego szczęścia, by pokonać półorczego barbarzyńcę. Na ofiarowany mu posiłek popatrzył z odrazą. Doceniał ,mimo swego nie najlepszego charakteru i wyższości z jaką patrzył na Thokarra, troskę półorka. Mimo to wzdragał się przed jedzeniem surowego mięsa. Kilka sekund zajęło mu zwalczenie obrzydzenia, jednak się przełamał.
"Jesteś krasnoludem, nie jakimś wymuskanym drowem"-powtarzał sobie w myślach, gdy zatopił zęby w tuszce stworzenia.
Informacje przyniesione przez półorka niewiele Albusowi mówiły. To w końcu były jego pierwsze dni na powierzchni. Co prawda słowo "trawa" nie było już dla niego zupełnie abstrakcyjne, ale nadal się zmagał z trudnościami w dostosowaniu się do nowych warunków. Otwarta powierzchnia, roślinność, oświetlenie, nowe zwierzęta i przeciwnicy.
Był mocno zaskoczony porównaniami jakich próbował Thokarr, by lepiej mu przedstawić swoje zamierzenia. Porównanie rzeki do tunelu w jaskini było błyskotliwe, choć zupełnie niepotrzebne. W podmroku również miał do czynienia z rzekami, które żłobiły swoje doliny. Chociaż z pewnością znaczenie osłony było w tych warunkach znacznie większe niż w jaskini. Mimo wszystko popatrzył z podziwem na Thokarra. Miał go za niezwykle silnego i walecznego ale mimo wszystko przygłupa. Tymczasem zdradzał bardzo niepokojącą inteligencję zarówno jeśli chodzi o zaradność w sprawie zdobywania pożywienia, jak i bogactwo słownictwa i zdolność do empatii. Albus zmówił w myślach krótką modlitwę dziękczynną do Duerry za postawienie mu na drodze tego osiłka.
-Wędrować, wędrować i wędrować. Może to być dla tobie normalne, ale ja być osiadłe stworzenie. Moja bogini nie mówić do mnie. Nie wiedzieć czy my iść w dobrą stronę. Ty wiedzieć dokąd prowadzić? Gdzie ty chcieć dojść?
Krasnolud westchnął widząc zamyśloną minę towarzysza.
- Czekać. Skoro wędrować, ty musieć być zdrowy.
Albus chwycił jedną ręką swój przeklęty symbol i skierował swe myśli do bogini a drugą dłonią dotknął piersi orka. Z dłoni krasnoluda popłynęła do ciała Thokarra moc lecznicza lecząc jeszcze niezagojone rany. Po wszystkim duergar skinął głową. -Prowadzić. |