Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2015, 08:46   #115
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Hasso stargował cenę osełki i zapłacił resztą drobnych, które mu zostały. Teraz w sakiewce brzęczało już tylko srebro i złoto. Otto natomiast pół srebrnika zapłacił za wino ziołowe, gdyż alchemik prostego, plebejskiego wina nie posiadał. Jeno lecznicze. A to, jak zapewniał, pozwalało się rozluźnić po ciężkim dniu. Ale nie więcej jak dwie łyżki przed posiłkiem! - zapewniał.

Po krótkiej pogadance trójka mężczyzn zapytała jak się do małego Guaio dostać i została skierowana do wschodniej bramy. Mieli potem obrać kierunek na północ, czekać ich mogła może godzina, może dwie drogi. Z pewnością nie była to wyczerpująca wyprawa. No gdyby nie ten paskudny ziąb…

Mężczyźni przeszli więc przez aleję Aillil ukochanej przez Rahję, która charakteryzowała się wszechobecnymi malunkami konia na ścianie. Po krótkim zastanowieniu niezbyt religijna grupa przypomniała sobie, że to symbol tejże Rahji właśnie, a Otto uśmiechnął się, gdyż zdał sobie sprawę czemu patronowała ta bogini. Upojenie, miłość i miłość. Zdało mu się, że w bocznej uliczce mignęła mu postać kapłanki w czerwonych, mocno przeziernych szatach…

Droga za miastem okazała się być przyjemnym traktem. Ten na południe, do wsi nad jeziorem, był znacznie lepiej utrzymany, jednak w stronę Małego Guaio także był dla piechura przystępny. Marsz nie trwał długo, zgodnie z zapewnieniami mieszczanina. Już po godzinie i kawałku mężczyźni dostrzegli w oddali wieś, na którą składało się na oko jakieś dwadzieścia chałup, z czego jedna z szyldem przedstawiającym brzydko nagryzmolony węglem kufelek.

Chłopi nie wyglądali na zadowolonych - kilkoro pijanych leżało na mrozie, jednego z nich jakaś kobieta okładała szmatą, dwójka innych biła się ze sobą sztachetami, jednak nie wyglądało to na przyjazną potyczkę. Nikt nie reagował. Pola, obok których przechodzili, były zniszczone, niektóre z nich spalone, inne wyglądały jakby ktoś robił zbiory za pomocą cepu, a nie kosy. Zwierząt gospodarczych widać nie było, jednak atmosferę przerwałą gdacząca gdzieś kwoka, która pewnie jajko zniosła. W paru słowach - nie wyglądało tu zbyt dobrze.
 
Ardel jest offline