Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2015, 10:25   #31
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Poranek dla demona nie był zbyt przyjemny, bowiem pierwszą rzeczą jaką poczuł był przenikliwy ból głowy. Duża dawka alkoholu spożyta dnia poprzedniego, i jeszcze poprzedniego połączona z nocnym trybem życia zaczynała odciskać swoje piętno. Strach przed zamknięciem oczu, i udaniem się w krainę snów, również się do tego przyczynił. Strach przed odkryciem całej prawdy o tym co uczynił popychał go w kierunku alkoholu. Strach przed spojrzeniem sobie na trzeźwo w oczy. Ból, który czuł, ale nie znał jego dokładnej przyczyny, sprawiał że z taczał się w dół każdego wieczora. Nogi powoli zaczęły poruszać się, palce u dłoni wykonywać nieskomplikowane ruchy aż w końcu ciało pozwoliło na bardziej wymagające ruchy. Gdy już w końcu wstał powolnym krokiem dotarł do balii z lodowatą wodą i zanurzył w niej głowę. Zimny “dotyk” od razu pobudził go do życia, oczy otworzył szeroko i poczuł w pełni jak czaszka mu dosłownie pęka. Musiał udać się do łaźni, która była w środku miasta, lecz nie mając za dużo wolnego czasu założył jedynie swoje spodnie i koszulę, której nawet nie zapiął. Ręcznik przerzucił przez ramię i gdy wychodził ze swojego pokoju prawie uderzył drzwiami jakąś dziewczynę. Milimetry brakowały by dostała idealnie ona w twarz, lecz opatrzność czuwała nad nim. Zaskoczenie, a potem lekka obawa że mógł zrobić coś nieznajomej sprawiła że z ust diabła wydobyło się ciche:
-Wybacz. Nie zrobiłem Ci krzywdy? - w głosie było można wyczuć zagubienie i troskę

Jabłko, które wyjęła z torby skończyło się szybciutko. Wykorzystywanie własnych zapasów niezbyt się Tirii podobało więc uznała, że wyjątkowo może na chwil parę wymksnąć się spod opiekuńczych skrzydeł Gonaela. Tym bardziej że pamiętała dokładnie, że na tacy w pokoju, w którym noc spędzili, zostało jeszcze parę soczystych, czerwonych owoców i niedokończona butelka jabłecznika. Ignorując zdziwione spojrzenie anioła, rzuciła mu jedynie krótkie “zaraz wracam” i ruszyła w stronę schodów prowadzących na piętro.

- N.. Nie - odparła, oddychając nieco szybciej, bowiem ów niespodziewany wypadek oraz obecność obcej osoby nie wpłynęły za dobrze na jej pewność siebie. Dłoń natychmiast też powędrowała do obroży na szyi, a palce poczęły dręczyć ozdabiające ją rogi.

-To dobrze. Nie chciałbym Ci zrobić krzywdy. Zamyśliłem się...no i wiesz… - zaczął się głupio tłumaczyć, sam nie wiedzieć czemu. Robiąc to dokładnie przyjrzał się demonicy.

- To moja wina - odparła pospiesznie. - Nie zwracałam uwagi gdzie idę - była to prawda. Ochota na jabłka sprawiła, że nie pomyślała o tym, że ktoś może ją zaskoczyć na korytarzu więc szła szybciej niż zwykle, skupiona tylko na swoim celu. Teraz zaś postąpiła krok do tyłu by zwiększyć nieco przestrzeń jaka dzieliła ją od nieznajomego.

-A gdzie idziesz? - zapytał mimowolnie Tahel

- Do… - przerwała, rozglądając się wokoło czy przypadkiem jeszcze ktoś nie ma zamiaru pojawić się na korytarzu i dać jej wymówkę do zniknięcia. - Do pokoju - dodała, zrezygnowana.

-Tahel jestem, tak w ogóle. Czy przypadkiem nie widziałem Cię w Lodowym Upiorze? Byłaś tam chyba gdy ta cała zadyma się zaczęła? - zapytał wprost, ówcześnie się przedstawiając.

Drgnęła zaskoczona ale i lekko zaciekawiona. Po raz pierwszy także uniosła głowę wystarczająco by spojrzeć w twarz mężczyzny, który przedstawił się jako Tahel. To, ze był demonem, bynajmniej nie zmniejszyło jej zdenerwowania.
- Tiria - przedstawiła się. Na jego pytanie odpowiedziała jednak tylko lekkim skinięciem głowy.

-Miło mi Tirio - na chwilkę zamilkł, jakby nie wiedział co ma powiedzieć, cały czas patrząc w dół. -Chyba nie należysz do osób, które za dużo mówią, co? - uśmiechnął się przyjaźnie.

Pokręciła głową.
- Nie - odparła, zdając sobie sprawę że chyba powinna się jednak odezwać. - Nie zawsze - sprostowała, gdyż usta się jej niekiedy nie zamykały gdy przebywała z aniołem. - Zależy od sytuacji - zakończyła, uznając że takie wyjaśnienie powinno wystarczyć.

-Rozumiem. A gdzie się wybieracie ty i twój skrzydlaty towarzysz? - zapytał. Tahel miał dość podróżowania samotnie. Po tak długim okresie samotności, w końcu zapragnął towarzystwa.

Nim odpowiedziała poświęciła chwilę na przemyślenie słów, które miały z ust jej paść.
- Jeszcze nie wiemy - odpowiedziała nie do końca zgodnie z prawdą, nie tak znowu jednak bardzo z prawdą się mijając. Wciąż przecież czekali na to co pozostała dwójka z Upiora miała im do powiedzenia. - Słyszałeś słowa elfki? - zadała pytanie pod wpływem chwili.

-Piąte przez dziesiąte...Chodzi o Rozdarcie. Kieruję się ku niemu - rzekł, a w jego głosie można było dosłyszeć smutek.

- Dlaczego? - zapytała zdziwiona. Nie sądziła by ktokolwiek dobrowolnie chciał się do portalu wybierać. No… Może poza nią, o ile uda się zebrać dość informacji o możliwości jego zamknięcia.

-Los, a raczej kwestia pewnych wyborów - ton jego głosu świadczył jakby nie chciał mówić więcej o swoich powodach. Szare oczy spoglądały na demonice już nie z troską ale z obojętnością i bólem. -A wy zamierzacie coś z tym zrobić? - zapytał wprost.

- Możliwe - odparła z wahaniem. - To zależy… - dodała.

-Od czego? - uśmiech pojawił się na twarzy demona. Było widać że rozmowa z Tiria, wydaje mu się być zabawna.

- Informacji - odparła, nie odpowiadając uśmiechem. - Bez nich to nie miałoby sensu - dodała, odrzucając kaptur, bowiem zasłaniał jej widok, co zaczynało ją powoli denerwować.

-Z tym czy bez tego i tak muszę tam się znaleźć. Jeśli chcecie...chętnie bym dołączył do was.. zaproponował nieśmiało. Było widać że...odwykł od przebywania w towarzystwie.

- Ja.. - zaczęła, jednak przerwała. Kolejna osoba… To by już były trzy, o ile dołączy do nich pozostała dwójka. Cztery właściwie, licząc że kotołak także włączy się w tą wyprawę. Jej prawy róg został zaatakowany przez nerwowe ruchy placów jej dłoni. Wielkość grupy, która się tworzyła zaczynała ją przerażać. - Zapytam - takie postawienie sprawy wydawało się jej najbezpieczniejszym. Zrzucenie decyzji na Gonaela zdejmowało jej podjęcie z jej barków. Cofnęła się o kolejny krok. - Powinnam już wracać - oznajmiła cicho, niezdecydowana czy odwrócić się i uciec, czy też ruszyć dalej w stronę pokoju.

-Dobrze - skinał głową dodając -Wiesz już gdzie nocuje...ale pewnie pół dnia będę spędzał na dole, więc z łatwością mnie dostrzeżesz - po tych słowach lekko ukłonił się, posyłając szeroki uśmiech demonicy i udał się do łaźni -Mam nadzieję że jeszcze się zobaczymy - rzucił na pożegnanie, po czym, ruszył przed siebie.

Łaźnia. Miejsce tłoczne, ale o tyle przyjemne, że można było w niej odpocząć i doprowadzić się do porządku. Dla Tahala było to miejsce, gdzie również miał czas na przemyślenia, i podjęcie decyzji co dalej. Miał swój cel, który okazywał się celem wielu. Uśmiechnął się nieznacznie i pogładził swoje rogi. Poznana demonica wyglądała na przyjemnie i dla oka i dla towarzystwa.

***


Tahal wracał z łaźni W głowie mu jeszcze trochę szumiało, choć powoli dochodził do siebie. W pewnym momencie zobaczył demonicę, która czekała pod drzwiami jego pokoju.Na jej widok nieznacznie uśmiechnął się lekko i rzekł:
-Długo tak czekasz?

- Chwilę - odparła, odrywając plecy od ściany. - Chciałam porozmawiać - dodała, układając usta w lekki, acz przyjazny, uśmiech.

-No to mnie znalazłaś. W czym mogę Ci pomóc? - podszedł bliżej i otworzył drzwi -Wejdź - zaproponował

Tiria zawahała się, jednak w końcu postąpiła te parę kroków by znaleźć się w pokoju demona. Jej wcześniejsza, względna pewność siebie zaczynała powoli odpływać, co zaowocowało uniesieniem dłoni i nerwowym głaskaniem prawego rogu.
- Chciałeś dołączyć do wyprawy - zaczęła, gdy tylko drzwi zostały zamknięte.

Pokój wyglądał jak strefa wojny, bowiem wszystko było porozrzucane. Do tego panował zaduch, więc gospodarz musiał otworzyć okno by dało się normalnie oddychać. Tahel zaczął sprzątać swoje rzeczy, robiąc miejsce demonicy na krześle, które stało przy stole.
- Tak. Nadal chcę - rzekł potwierdzająco

Zajęła krzesło, które nie było co prawda tak wygodne jak fotele w ich pokoju, jednak nie zamierzała narzekać.
- Ruszamy gdy tylko uzupełnimy zapasy - oznajmiła, skupiając uwagę na demonie. - Tylko… Kim jesteś? - zadała pytanie, po chwili przerwy.

-Diabłem - odparł wyszczerzając zęby. Jego oczy zalśniły jakby odżył. Pojawiły się w nich..jakby ognie żywe-Co chcesz wiedzieć? - zapytał poważniejąc

Musiała poświęcić chwilę by przypomnieć sobie że Tahal miał stać się jej sojusznikiem. Chęć skorzystania z osłon była w tej chwili wyjątkowo mocna, jednak nie tak winno się rozpoczynać znajomość, która być może miała się okazać przydatną dla jej celów.
- Kim jesteś - powtórzyła. - Władasz mieczem? Łukiem? Jak możesz nas wspomóc? - pytania te wymagały od niej sporych nakładów samozaparcia, których użycie nagradzała sobie męcząc obrożę na szyi.

-Historii mego życia Ci nie będę opowiadać, jeśli chodzi o to - nie dało się nie wyczuć muru, który nagle powstał w środku diabła -Nie walczę, ani wręcz ani nie strzelam. Mogę was wspomóc dobrym humorem, słowem i zręcznymi dłońmi - pokazał swoje dłonie, które zaczęły wykonać ruchy obrotowe. Sam przy tym uśmiechnął się -Bo raczej o to jak się całuję nie pytasz - wyszczerzył się szeroko.

- Nie - odpowiedziała uśmiechem. - Nie wiem jednak jak powinnam uzasadnić twoją obecność - uśmiech przyblakł nieco po tych słowach.

-Możesz powiedzieć że nie umiem pływać, a boisz się że się utopię - zaczął delikatnie się przekomarzać -Albo że masz dzień dobroci dla zapijaczonych diabłów, i postanowiłaś przygarnąć jednego - rozłożył szeroko ręce

- Możesz się przydać do zrywania jabłek z drzew - odparła. - Lub wypatrywania zagrożenia z poziomu wyższego - dodała, pogłębiając nieco uśmiech, acz niepewnie. Była nieco zdziwiona tym, że jest w stanie prowadzić swobodną rozmowę z osobą, której praktycznie nie zna.

-Lubisz jabłka...A wino z jabłek? - zapytał uśmiechając się dalej

Skinęła głową na potwierdzenie. Nie było sensu kryć się z tą słabością, która zapewne i tak na jaw wyjdzie w pierwszych chwilach ich wspólnej podróży.
- Uspokajają mnie - dodała na swoje usprawiedliwienie.

-Gdzie się mamy spotkać? I mniej więcej ile czasu potrzebujecie by uzupełnić zapasy? - zapytał Tahel spokojnie

- Mamy się spotkać z pozostałymi w Zimowym Lwie - wyjaśniła. - To wymarłą wioska o której wspominała elfka. Co do czasu… - wzruszyła lekko ramionami. -[i] Nie wiem, jednak nie planujemy zbytnio zwlekać.[/ii]

-Rozumiem. Mogę wyruszyć z wami? - zapytał wprost dodając -Wolę nie spóźnić się ani nie chcę zabłądzić - wyjaśnił

- Nie widzę problemu - odparła, nie do końca przekonana o słuszności swego twierdzenia. - Gdzie powinnam cię szukać gdy wrócimy?

-Myślę że będę tutaj. Chcę zahaczyć o łaźnię, i zrobić parę zakupów. Prowiant, kowala chcę odwiedzić. A potem tutaj wrócę na posiłek - podsumował swoje zamierzenia.*

- W takim razie nie będę dłużej marnowała twojego czasu - odparła, wstając z krzesła. - Do zobaczenie później - dodała, kierując się w stronę drzwi.

Gdy dziewczyna była już przy samych drzwiach Tahel odezwał się jeszcze.
-A propos tego co jeszcze umiem.. - a potem pstryknął palcami i w całym pokoju zapanowała nie przenikniona ciemność. Po prostu ciemność, która pojawiła się w pokoju -Ale tym nie musisz się przejmować zbytnio - pstryknięcie i ciemność znikła.

Łatwo było mówić to komuś, komu serce nie próbowało wyrwać się na wolność. Tiria nie lubiła niespodzianek, szczególnie zaś tego typu. Niespodzianki stanowiły zagrożenie, a ona zawsze starała się wyprzedzić je o krok.
- Czy jest jeszcze coś o czym powinnam wiedzieć? - zapytała, wściekła nieco na siebie za lekkie drżenie w głosie.

-Tylko jedno… Słodko wyglądasz gdy się wściekasz - posłał jej kolejny uśmiech, lekko i cichutko śmiejąc się pod nosem.

Korciło ją by odpowiedzieć mu w sposób nader paskudny, jednak to mogłoby opóźnić znacznie ich wyruszenie. Dobro wyprawy okazało się być dla niej ważniejsze niż zemsta, dlatego też ograniczyła się do lekkiego skinięcia głową.
- Do później - rzuciła jeszcze otwierając drzwi, po czym ostrożnie je za sobą zamknęła, upewniając się by przypadkiem nie trzasnęły, co z pewnością tylko pogłębiłoby wesołość demona.

***

Gdy tylko drzwi zamknęły się za dziewczyną, Tahal wstał z łóżka i zaczął powoli ubierać się. Torba jego zawierała na szczęście komplet ubrań podróżnych, z których to wybrał jeden. Mocne skórzane spodnie, wełniana koszula i skórzana kurtka na to. A wszystko to było ukryte pod długim, szarym i zniszczonym płaszczem z kapturem.

Następnie udał się na zakupy, gdzie drogą kupna nabył jedzenie na podróż. Do tego zaopatrzył się w dwa bukłaki wina, co by noce miał spokojniejsze a i zmory nocne go nie dręczyły. Na koniec udał się do płatnerza, w celu nabycia tylko jednej rzeczy. Rękawica. Nie posiadał on żadnej innej części pancerza, a ta miała raczej służyć zastraszaniu. Tahal nie był wojownikiem, choć lepiej czasem było sprawiać takie wrażenie.

Gdy był już gotowy udał się na spotkanie z aniołem i jego demoniczną towarzyszką.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline