Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2015, 23:22   #27
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Orla & Franz

- Zgadzam się z Tobą, Orla, jedźmy po śladach - odparł Franz. Dłonie zaczęły go mrowić, poczuł w powietrzu zapach wyzwania. - Hurgar ma dobry pomysł, jak utrudnić wilczkowi polowanie, choć nie wyobrażam sobie, jak w tej ciemności i gęstwie konarów się bronić. Dajcie mi proszę oboje tylko chwilę czasu, spróbuję dowiedzieć się, gdzie aktualnie jest nasz psopodobny.

Rzemieślnik zakręcił się w miejscu wodząc wzrokiem po ziemi, aż znalazł płaski kamień. Położył go z boku ścieżki a obok rozpalił mały ogień. Nauczył się tej sztuczki, gdy pomagał pewnego razu staremu Weissrichowi w polowaniu na minotaura. Co prawda w lesie mogła ona być mniej przydatna niż wtedy, w skalnym kanionie, ale postanowił wykorzystać każdą dostępną przewagę. Od kamienia, rysując patykiem po piasku, poprowadził jedną linię w kierunku wywróconego na trakcie wozu a drugą w kierunku plam obok drogowskazu. Następnie na brzegu kamienia ułożył dwa skrzepy krwi, tak, aby znajdowały się przy odpowiednich dla siebie liniach na piasku. Na środku skały położył zaś wilgotny mech, w którym wcześniej umieścił od spodu miedziany krążek wielkości monety. Całość polał delikatnie gorzałką, po czym odłożył dzbanek na miejsce. Ostatnim elementem czaru było podłożenie ognia ruchem po okręgu znad głowy z emocjonalnym okrzykiem. Ten element był łatwiejszy niż pozostałe, gdyż nerwy i poczucie zagrożenia sprawiło, że czuł własny puls. Do uszu Hurgara i Orli dotarły wrzaśnięte w gniewie słowa Franza: - Gdzieżeś jest, Ty wyliniały kutafonie?!

Łuczniczka nie przeszkadzała Franzowi w jego sprawie, choć ona raczej nigdy nie zdecydowałaby się na korzystanie z sił, których tak naprawdę nie można było okiełznać. A przynajmniej tak jej się wydawało, w końcu nie znała się na tym. Wychodziło na to, że ich kompan posiadał ukryte umiejętności, za które pewnie skończyłby na stosie, gdyby zobaczył go ktoś "życzliwy" w obecnej sytuacji. Orla nie zamierzała go jednak oceniać, w końcu każdy człowiek robił, co chciał i co musiał. Sam był odpowiedzialny za swe czyny. A skoro ten rytuał miał pomóc spotkać się z tym, co najpewniej ich śledziło, to nie miała nic przeciwko. Jedna tylko myśl kołatała jej się po głowie: “Co, jeśli ten wilkoczłek, czy cokolwiek to jest, obserwuje ich właśnie z ukrycia?”. Nie miała jednak zamiaru zawracać towarzyszom głowy.

Po wszystkim drużyna zebrała się w dalszą drogę. Jechali w ciszy, sami milczeli, czujni jak zające. Jedynymi dźwiękami było parskanie koni i ciche plaski kopyt na piasku.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 09-12-2015 o 13:56.
Avitto jest offline