- No tak - Hasso potarł policzek.
Baba dalej z zaciekłością godną lepszej sprawy okładała brudna ścierą pijaka, zapewne swego małżonka.
- Wiesz co... Może zaproponuj jej ze wyleczysz jej męża z opilstwa. Daj jej jakieś zioła by mu wsypała jutro rano do mleka czy czego tam. Niech chłop cały dzień rzyga jak kot albo bo ja wiem... dostanie straszliwej sraczki ? Jesteś w końcu sam magister magicus alchemicus Arhendobderus z Festum sławny na cały kontynent uzdrowiciel. - strzepnął jakiś niewidoczny pyłek z odzienia Wrociwoja. |