07-12-2015, 21:40 | #121 |
Reputacja: 1 | - Hasso... widać, żeś nie kobieta. W sumie nie spodziewałem się, że jest przeciwnie, no ale bez przesady. Akurat prezencja to jest moja słaba strona. Moją gębą dorosłej osoby może się nie wystraszy, ale na dzieci można by mnie posyłać... No spójrzże na mnie! - irytował się Wrociwoj, mówiąc o swej nieatrakcyjności, dziwnie dla kompana nieoczywistej. |
08-12-2015, 06:43 | #122 |
Reputacja: 1 | - No tak - Hasso potarł policzek. Baba dalej z zaciekłością godną lepszej sprawy okładała brudna ścierą pijaka, zapewne swego małżonka. - Wiesz co... Może zaproponuj jej ze wyleczysz jej męża z opilstwa. Daj jej jakieś zioła by mu wsypała jutro rano do mleka czy czego tam. Niech chłop cały dzień rzyga jak kot albo bo ja wiem... dostanie straszliwej sraczki ? Jesteś w końcu sam magister magicus alchemicus Arhendobderus z Festum sławny na cały kontynent uzdrowiciel. - strzepnął jakiś niewidoczny pyłek z odzienia Wrociwoja. |
14-12-2015, 14:49 | #123 |
Reputacja: 1 |
|
14-12-2015, 16:29 | #124 |
Reputacja: 1 | - Ano powitać mości gospodarza. I racja! Z chęcią przepłuczę gardło po podróży. Na propozycję napitku Otto z miejsca się rozpromienił. - Lecz wieści za wiele to chyba nie mamy. Ot jaszczury i inne męty pałętają się po okolicy, to i siecze się ich gdy napatoczą się zbyt blisko. Dzień jak co dzień. Wzruszył ramionami i rozsiadł się przy szynkwasie. - A co tu u was okolica wygląda jakoby wojsko jakie tu niedawno stacjonowało? Choć przynajmniej chłopy na zewnątrz nieźle się bawią. Nawet sztachety poszły w ruch! Gdyby nie to pieruńskie zimno to zostałbym popatrzeć, ale tak to lepi napić się w ciepłym szynku. Racja kompanijo? Tej dwójce też polej gospodarzu. Graf wyciągnął z sakiewki garstkę miedzi i położył na blacie przed sobą. - Co ciekawego tu u was słychać?
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
14-12-2015, 21:56 | #125 |
Reputacja: 1 | Widok kobiety teraz próbujacej się zalotnie usmiechnąć nieco Hasso wstrząsnął. Choc w kwestiach stosunków damsko-męskich był demokratą absolutnym i wyznawcą zasady : "czy hrabina czy sprzataczka..." to jednak absolutnie zasada ta nie obowiązywała stworzenia jakie miał teraz przed soba. Pospiesznie więc zrejterował za szynkwas gdzie rozsiadł sie Otto. - Witajcie w "Otwartych ramionach"! Miło widzieć kogoś, kto posiada nieco wieści ze świata i trochę miedzi w sakiewkach! Może okowitki? Bo mięsiwa raczej nie zaproponuję... Słowa karczmarza uświadomiły Loellundowi to co od dłuzszej chwili nie dawało mu spokoju. Żaden wiejski burek ich dotychczas nie obszczekał, ba nawet żadnego nie widzieli. Spojrzał na karczmarza przeciągle. - Taaak gospodarzu za mięsiwo rzeczywiście raczej podziękujemy. "Otwarte ramiona" też coś... jakieś kpiny - mruknął z cicha do towarzyszy. Cos tu w tej całej sytuacji nie pasowało. Dlaczego osada mogaca handlować przecież korzystnie z pobliskim miastem, tak podupadła ? Zbiorowe pijaństwo chłopów i ogólne zaniedbanie calutkiej wioski było nader dziwne. - Chyba niewesołe ostatnio spotykaja was zdarzenia gospodarzu ? Co tu sie dzieje na Borona ? - zawtórował Grafowi - Chłopi nic nie robią tylko pija i się bija, w wiosce smród i ubóstwo, choc akurat wy dobry człowieku chyba sobie nie krzywdujecie. Wyglada ze wypijaja wszystko na pniu co sprowadzicie, Ostatnio edytowane przez Ivar : 15-12-2015 o 00:57. |
01-01-2016, 11:58 | #126 |
Reputacja: 1 |
|
05-01-2016, 10:31 | #127 |
Reputacja: 1 | - No cóż, chłopy to chłopy. Pojawiła się okazja do zarobku to zarobili i niech teraz żrą korzonki. Zgodził się Otto i wypił łyk piwa. - A powiedz mnie mości karczmarzu czy słyszałeś coś może o niejakim Ter Waacie? Właśnie szukamy człeka... Utkwił wzrok w gospodarzu popijając kolejny łyk.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
06-01-2016, 13:03 | #128 |
Reputacja: 1 | Hasso obracał w rece kubek pozornie nie zwracając uwaqgi na słowa karczmarza. Gdy ten skończył, odstawił zdecydowanym ruchem naczynie i szepnął do Otta : - Zagadaj tego obwiesia, zatrzymaj, byle nie polazł za mną... Coś on nader chetny do pomocy... Może to i prawda że mu banda gorzałke wychlewa i placić nie chce, ale komus zdobyczne dobro za pół ceny sprzedają. Ot cham - pomyslał Loellelund jakby na to nie patrząc szlachcic z krwi i kości - handluje z nimi ale sprzeda za byle grosz a nawet i nie tyle. - Duszno tu u was i smrodliwie gospodarzu - rzucił - świeżym powietrzem muszę odetchnąć bo udusić się w tej szczurzej norze można - dodal i skierował się ku drzwiom. Miał zamiar rzucić okiem na owego pijanice, moze przyjdzie im go sledzić ? |
15-01-2016, 20:07 | #129 |
Reputacja: 1 |
|
16-01-2016, 13:29 | #130 |
Reputacja: 1 | - Wiecie jak to mawiają... Gdyby suka nie dała, to i pies by nie wziął. Otto skomentował słowa karczmarza, wychylił kufel do końca i odstawił naczynie na blat. - No to chyba trzeba rozmówić się z tym kochasiem. Ehh... ani chwili spokoju. Nogi mi już w dupe włażą. Graf wstał i wyszedł za Hassem, uprzednio zostawiając parę monet na szynkwasie. Nie chciało mu się zbytnio przetrzepywać każdej szopy, więc wypatrzył tylko Hassa i wolnym krokiem podążał za nim, zaglądając od niechcenia do różnych stodół. Gdy w końcu w jednym z budynków udało się dostrzec półnagą parkę, jak i całkiem kształtnego cyca, Otto wpadł na genialny plan. Dał przy tym znak Hassowi, aby ten chwilowo zachował cisze. Graf podniósł jakieś stare wiadro i stanął przy uchylonych wrotach. Gdy wszystko wyglądało na gotowe z całej siły uderzył dwa razy wiadrem we wrota i krzyknął podbiegając do stogu siana. - Pali sie! Uciekaj kto może! Do wiader! Wyszczerzony odsunął się z prawdopodobnej trasy ucieczki parki i wyrzucił wiadro czekając na efekty.
__________________ Our sugar is Yours, friend. Ostatnio edytowane przez Cattus : 16-01-2016 o 13:31. |