Edward Straco
Otrząsnął się z szoku spowodowanego wcześniejszymi wydarzeniami. Cofnął się krok do tyłu. Z lekką odrazą spoglądał na spaczone miejsca na ciałach załogi. Po pewnym czasie odzyskał mowę.
-Nie wiecie kiedy nastąpił.... Co kurwa?! Czyli chcesz mi powiedzieć, że wyrośnie mi jakiś pierdolony ogon?! Czyli mogę albo zostać i kurwa twoja mać zapierdalać po świecie za jebanym cudownym lekiem którego do chuja wołu nikt nie widział, albo zostać na lądzie prowadzić krótkie życie zaszczutego kurwa wilka?! - Wyciągnął scimitar i wykrzywił twarz w szaleńczym grymasie - To wy podaliście mi ten jebany spaczeń. Bo jak niby mieliście się tego dowiedzieć?
Ed przypominał beczkę prochu, spoczywającą obok kominka. |