Gdy Malaes zobaczył, co się działo, natychmiast polecił kapłance Afrodyty ukryć się w jakimś bezpiecznym miejscu, równocześnie wskazując takie ręką. Sam natomiast podbiegł do walczących. Widział, że radzą sobie bardzo dobrze, nie chciał więc im przeszkadzać - w końcu to oni byli wojownikami. "Przynajmniej dwoje z nich" - pomyślał, widząc jak Andre, wznosząc szalony, bojowy okrzyk, rzuca się w stronę olbrzyma. "Imponujące" - przeszło mu przez myśl, gdy zobaczył piorun. Kapłan stanął w bezpiecznej, acz małej odległości i dokładnie obserwował sytuację. Wymówił kilka mrocznych słów i czekał - był gotów, by w dowolnym momencie wypuścić kulę ognia w stronę potwora, jeśli coś potoczyłoby się nie po ich myśli. |