Razem z Robertem wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Parę innych osób także mogło odnieść wrażenie, że z Tumulizami wymieniło spojrzenia. Niestety reszcie nic to nie dało. Za to dziadek z wnuczkiem najwyraźniej osiągnęli porozumienie.
Malcolm skrył uśmiech za cynowym kubkiem. Gdyby ta zbieranina wiedział to co on, z pewnością nie siedzieli by tak spokojnie. Ale niewiedza bywa błogosławieństwem.
Gdy Krull skończył przemówienie, a potem i Gaspard. Ponownie dolał z piersiówki do kubka i z brzdękiem zamieszał. Oblizał łyżeczkę i schował ją do kieszonki razem z piersiówką. Siorbnięciem dokończył pić i zaczął zbierać się do drogi.
- Nie ma co się unosić, młody człowieku - powiedział do Krulla. - Znamy znaczenie misji, czekaliśmy tylko na pana i młoda damę, aż będziecie gotowi. Jesteście gotowi, więc my także. Tu wszytko załatwione, trupy w ziemi, wy na chodzie, tedy w drogę. Nie mitrężmy czasu na krzyki i orędzia. |