Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2015, 00:21   #28
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Chodziła zwinnie wymijając krzewy o ciemnych liściach i bordowych toksycznych owoców. Przestępowała nad powykręcanymi, opadłymi konarami zasnutymi oparem rozwiewającym się pod wpływem kroków równie niechętnie, co gęsta maź. Omijała wykręcone macki korzeni wystających z ziemi jakby po to, by schwycić w pułapkę stopę nieuważnego wędrowca.

Po karku, wzdłuż kręgosłupa pełzał oślizgły, lodowaty wąż przeświadczenia o byciu obserwowanym i czymś czającym się tuż za plecami.
Czuli to wszyscy. Orla zawiadująca poszukiwaniami, Hurgar kilka kroków za łuczniczką i Franz przy swoim małym ognisku, którego płomienie zdawały się być stłamszone przez biały obłok.


Nagle łypnęły żółte ślepia. W otchłani zębatej dziupli musiała siedzieć sowa, której Orla i Hurgar wcześniej nie dostrzegli.
Żadną miarą nie można było znaleźć również żadnego młodego drzewka. Nic dziwnego. Las był stary i wionął czymś...

Szybko zrezygnowali z pierwotnych poszukiwań. Hurgar sięgając po każdy kolejny konar mógłby przysiąc, że widzi jak zbutwiałe drewno wije się przed schwytaniem.
Zdawało mu się, że widzi wężowe kły i zwężone w szparki oczy. Niemal słyszał grzechoczący ogon.

Wrócili, kiedy barbarzyńca był objuczony drewnem. Drewnem, które wydawało mu się, że posykuje z każdym krokiem i pręży się do zatopienia w nim nieistniejących przecież kłów.

Czas przeciekał przez palce podczas strugania kołków. Przeciekał podczas rytuału, w którym kępka mchu poleciała bez wahania w kierunku ścieżki zbroczonej krwią.
Uciekał, gdy kamieniarz montował system linowy na swoim wozie, a przez ten czas nie usłyszeli niczego. Nie zobaczyli ruchu. Nie widzieli świecących ślepi. Wilk nie zawył ani razu więcej. Czarny Las sprawiał wrażenie wymarłego.

W końcu ruszyli w dalszą drogę zgodnie ze wskazaniem kępki mchu. Wóz podskakiwał i bujał się nieustannie podzwaniając i stukocząc przewożonymi sprzętami. Ścieżka była wąska. Koła wystawały poza nią.
Hurgar i Orla ubezpieczali przejazd z gotową do ataki bronią, ale pomimo upiornego szczęku metalu na wozie las pozostał cichy. Jej najgroźniejszy mieszkaniec nadal pozostawał nieuchwytny.


Nie musieli jechać długo. Na końcu drogi znajdowała się jaskinia. Niechybnie do niej prowadził krwawy szlak, a ciemność wyciągała już kościste ręce po nowych przybyszów.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline