Wątek: [Kult] Kąty
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2007, 13:44   #30
Kmil
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny
Matthew Winder


Ruszyli korytarzem w stronę wyjścia.
- Poczekaj tutaj, ja chcę zobaczyć jeszcze, co on tam robił! – Roy przekrzyczał coraz bardziej podnoszący się ryk płomieni w oddali.
- Nie! Idę z tobą!- Odparł młodszy strażak. Złapali swoje gaśnice i zaczęli torować sobie drogę przez płomienie do sali, z której wybiegł napastnik. W środku dostrzegli ofiarę szaleńca. Dziewczyna była naga, chyba zgwałcona, ale trudno to stwierdzić gdyż jej ciało było poddawane torturze płomienia. Matthiew przeraził się, przez ułamek sekundy myślał, że to Audrey, ale szybko się przekonał, że to nie ona, poznał po kolczykach, jego dziewczyna nigdy nie przekuła uszu, za bardzo bała się bólu. Straszna emocja sprawiła jednak, że zgiął się w pół i zaczął wymiotować. Jego wymiociny zabarwione były na czarno od dymu, jaki wdychał już od jakiegoś czasu. Ściany pomieszczenia jak i podłoga były pomazane jakimiś malowidłami, mistyczne symbole i malunki pokrywały większą część ich powierzchni.
- No dobra, ja już też mam dosyć!- Krzyknął przez płomienie Roy.
- Spadajmy już stąd!- Pomógł Mattowi dojść do siebie i wyszli z sali. Pod podłogą, którą stąpali zaczęły pojawiać się pęcherze powietrza. Tuż pod nimi szalały płomienie. Uczucie było potworne, jakby spacer po patelni z wrzącym olejem. Po chwili wpadli wprost na kapitana i Loyda.
- Kurwa mać, co wy wyprawiacie!? Mieliście opóźniać rozprzestrzenianie się płomieni!!- Kolejna eksplozja w piwnicy wstrząsała budynkiem. Ziemia pod nogami Matthiew rozwarła się. Już miał spaść w objęcia płomieni, gdy kapitan Henry rzucił się w jego stronę, masą swego ciała wypchnął go znad rozpadliny. Samemu niestety wpadając wprost w śmiertelną pułapkę. Matthiew złapał go za rękę, ale jego przełożony ważył za dużo, ciężar pociągnął go za sobą. Roy chwycił kolegę za nogę jedną ręką a drugą złapał za kaloryfer, który był rozgrzany wysoką temperaturą otoczenia i płomieniami z dołu. Łańcuch, jaki powstał wisiał nad ognistą rozpadliną. Kapitan, będąc na samym dole wrzeszczał lizany przez płomienie. Jego twarz zdradzała przerażenie i ból, szaleństwo i obłęd. Roy krzyknął przez ból:
- Loyd!! Nie stój tak!! Zrób coś do cholery!!- Matthew podniósł głowę aby spojrzeć na młodszego kolegę po drugiej stronie rozpadliny. Stał tam nieruchomy jak posąg, jedynie jego usta poruszały się niemo. Na tle płomieni twarz miał białą jak kreda. Po chwili odwrócił się i ruszył biegiem w stronę wyjścia.
- NIE!! Kurwa!! Niech cię szlag Loyd!!- Złorzeczył Roy.
Matthiew znów spojrzał na kapitana, który jakoś ucichł, chyba zemdlał z bólu. Poczuł ogień już na swoich dłoniach i nie wytrzymał dłużej… Płomienie zamknęły się nad spadającym ciałem kapitana. Roy nadludzką siłą wyciągnął przyjaciela z rozpadliny. Leżeli chwilę targani spazmami kaszlu i płaczu. Po chwili Roy opanował się i powiedział:
- Niema rady! Musimy znaleźć inne wyjście!!-
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.

Ostatnio edytowane przez Kmil : 22-04-2007 o 19:21.
Kmil jest offline