Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2015, 01:54   #45
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
W pewnym momencie Cyndian pokręcił głową nie przerywając marszu.
- Te korytarze są jak labirynt. Dosłownie. Przeszliśmy niemało, ale gdzie są schody na inne poziomy? Gdzie windy? Gdzie pomieszczenia? - zapytał
- Ustalimy… z Uświęconego Miecza. Nie. Dekoncentrować się. - rzucił krótko Aufidiusz
Dewastator skinął głową nie mówiąc już nic więcej. Przemierzyli zaledwie parę kolejnych kroków, kiedy ich voxy zaczęły trzeszczeć odbierając jakiś sygnał

- Tło. Szum tła gęstnieje - wyszeptał Zahariel
- Materialnie trasa jest ta sama - zwiadowca pracował na pełnych obrotach, w truchcie badając ślady. Pył pokrywający podłogę był niemal jak litery w książce książka - na podłodze widział muśnięcia sznurem którym sam był przewiązany czy obrót stopy brata Nyxa gdy ten spojrzał za siebie. Żadnych dowodów matactwa. Następną wiadomość wysłał jedynie na kanał Kronikarza - Bracie Zaharielu, czy jest ryzyko że Mortis Thule znów skacze czy jedynie plugawcy nas zakłócają? -
- Nie… raczej nie. Po prostu… coś się dzieje. - odparł Mroczny Anioł.

Szum na voxie się wyklarował. Bracia usłyszeli słowa wypowiadane bardzo poruszonym głosem.
- Adeptus Astartes Ultra! Wycofać się na wyznaczone pozycje! -
Z oddali napłynęły do nich odgłosy dobrze im znane. Odgłosy pancernych butów pancerza wspomaganego uderzających o metalowe podłoże podczas biegu.
-Chaos spumatus!- Warknął Nyx. Zęby piłotopora drgnęły bezdźwięcznie gdy Rekin nacisnął delikatnie przycisk na rękojeści okrutnej broni. -Trzeba zaoferować naszym kuzynom wsparcie! Praefector Aufidiusz…!- Zaczął Carcharodon, ale przerwał nagle. - To może być podstęp plugawego chaosu, a nie bracia Ultramarines - brat Jophiel spróbował dokończyć jego myśl
-Tym bardziej winniśmy to sprawdzić. Jeśli to nasi bracia, wspólnymi siłami zniszczymy wroga. Jeśli to wróg, zmiażdżymy go i rozrzucimy jego prochy w przestrzeń kosmiczną. Imperator chroni.-
Milczący Jophiel odwrócił się na chwilę i gestami przekazał że wyforsuje się do przodu i rozpozna sytuację - co oznaczało także że przejdzie na ciszę radiową. Aktywował swoje wyciszacze i ruszył biegiem, przynajmniej na razie. Skoro był na przodzie, zwiad był jego domeną.
Aufidiusz pokazał gestem, że wszyscy przechodzą na ciszę radiową. Migowo nakazał Bohunowi ruszyć wraz z Jophielem - Nyxowi dał do wypatrywania front, Cyndianowi ich ariergardę. Po tych krótkich rozkazach powiedział już na głos do Zahariela.
- Raportuj.

Zahariel próbował coś powiedzieć, jednak powstrzymał się na moment i podjął.
- Anomalia. Nie wyczuwam wyrwy. Po prostu woal oddzielający Osnowę jest… cieńki. Wpływa na rzeczywistość. - rzekł Kronikarz.




Towarzysze rozstawili się na pozycjach. Jophiel wraz z Bohunem wysforowali się naprzód najciszej jak mogli. Biorąc jednak pod uwagę odgłosy pancernych butów i tak prawdopodobnie nikt by ich nie usłyszał. Zaraz w hałas wmieszały się przytłumione okrzyki i huki bolterów. Bohun i Jophiel dotarli do skrzyżowania. Mroczny Anioł już się wychylał, aby sprawdzić korytarz po jego prawicy…

Kiedy z niego wypadł pancerny kolos i schował się po przeciwnej stronie skrzyżowania w tunelu na wprost Bitewnych Braci. Po heraldyce zdołali poznać że jest to jeden z Ultramarines, lecz to co wzbudziło oniemienie braci był pancerz w jaki kosmiczny marine by odziany. Antyczny pancerz trzeciego wdrożonego do służby w Zakonach Astartes wzoru, zwany też “Żelazem”. Marine uzbrojony był w energopięść oraz wspaniale grawerowany bolter. Oznaczenie na nakolanniku identyfikowało go jako członka IV kompanii. Spojrzał w kierunku Jophiela i Bohuna. Korytarzem przemknął kolejny Ultramarine i pobiegł dalej.
Lufa boltera opadła nieco w dół; Mroczny Anioł nie celował już w prosto w twarz marine po drugiej stronie, a “jedynie” w pierś. Co, wedle jego oceny, w tej sytuacji kwalifikowało się jako niezasłużona kurtuazja - nawet wobec kogoś, o kim, z jego ubogich odznaczeń, sądził że pełnił służbę poza światem materialnym od kilkuset standardowych lat.

- Raport sytuacyjny dla sprzymierzonych, marine! - ryknął przez hełm, przepuszczając brata Bohuna do narożnika; nie mógł jednocześnie pilnować rozmówcy i korytarza. Ustawił się lekko profilem; jednocześnie zmniejszające cel jaki stanowił i prezentując detale które mogły … uciec uwadze Ultramarine. Żelazną aureolę. Insygnia Drugiej Kompanii Mrocznych Aniołów. Oznaczenia Krucjaty Machariańskiej - coś co nawet dla osoby zapóźnionej o kilkaset lat mogło coś znaczyć.
Ultramarine dalej wpatrywał się w Jophiela i Bohuna, kiedy przebiegła następna dwójka marines ostrzeliwując się zajadle. Z głębi korytarza wystrzeliła jednak kula ognia o jadowitych kolorach zieleni i purpury trafiając jednego z nich. Płomień po prostu odparował kawał pancerza i rękę marine’a. Jophiel zareagował natychmiast wciągając rannego do swojego korytarza. Ten brat był odziany w pancerz Maximus, oznaczony podobnie jak jego towarzysz znakami kampanii z bardzo dawnych czasów. Drugi Ultramarine zaczął pruć w głąb korytarza.
- Musimy się wycofać! - zawołał przytłumionym głosem.

Klepnięcie syna Russa w ramię znakiem ostrzału wgłąb korytarza zakończyło cichą część zwiadu; z całą pewnością nie nosił on ciężkiego boltera tylko dla ozdoby, a trudno było o lepszą okazję niż ta teraz
- Mamy trasę, poza ten labirynt! Zbierz swoich ludzi! - nie było czasu na porównywanie szarży; Ultramarines mogli iść z nimi lub zostać związani walką na kolejne dekady, na dobre lub na złe. Ale nawet pomimo najlepszych chęci syn Lwa wciąż nie mógł spuścić broni z zagrożenia.
Bohun kiwnął głową i wysunął się zza węgła wturując antycznemu marine huraganowym ogniem ciężkiego boltera. - Trasa wiedzie naprzód - zawołał - Tędy szliśmy!
- Raport, synu Guillimana, nie mamy czasu! -

Ultramarine trzymany przez Jophiela chwycił się wolną ręką za dymiący kikut i podniósł się o własnych siłach. Jego towarzysz w końcu przemówił.
-[i] Xenos w dużej sile napierają na nas od strony hangarów. Wycofujemy się zgodnie z planem w kierunku mostka.[/] - wypowiedział pospiesznie i cisnął w korytarz granat.

Z głębi nadleciały kolejne płomienne pociski. Jeden z nich stopił kawał załomu, drugi przemknął nad głową Bohuna, który schylił się. Wydało mu się jednak, że Kosmiczny Wilk zrobił to… zbyt wolno. A jednak kula go nie trafiła, pomknęła dalej i eksplodowała.
- Jesteśmy… ostatni…- jęknął ranny marine.
- IV kompania, która drużyna, kapitan, sierżant? - zwiadowca dyskretnie włączył kanał radiowy do kill-teamu, samowolnie kończąc krótką ciszę w eterze. Ale chwilę później bez zapowiedzi wychylił się za róg, żeby samemu ocenić z jakim xeno ma do czynienia...i możliwie szybko wrócić do pilnowania bezpośredniego zagrożenia

Nyx pilnował obu bitewnych braci. Skupił na nich wzrok, aby w razie potrzeby móc wesprzeć ich lub od razu zameldować Aufidiuszowi co się dzieje. W ariergardzie Cyndian meldował o braku kontaktu. Jednak w pewnym momencie zarówno Nyx, Aufidiusz i Zahariel zobaczyli, że Jophiel i Bohun “spotkali” dwójkę ultramarines.
- Drużyna Theta... pod wodzą... Kapitana Luciana Rotiusa. Co to za pytania? Przecież na okręcie... nie ma nikogo... poza nami! - warknął ranny marine - Mamy szpiega pośród nas czy co?!

Tymczasem Jophiel wychylił się, aby móc zobaczyć z czym przychodzi im się zmierzyć. W głębi tunelu dostrzegł zawirowania powietrza - przypominały one psykerską tarczę. Za nimi znajdował się jakiś powykręcany czarny kształt o długim korpusie i wielu kończynach. Formował w nich kolejną kulę pupurowo-zielonego ognia. Bolty mknące w jego stronę rozbijały się na zawirowaniach lub przenikały przez nie eksplodując… jednak czy czyniąc krzywdę ochydnej istocie?


Nyx i Azrael mogli ujrzeć, że Aufidiusz namyśla się przez sekundę milczenia.
- Wycofać się. Natychmiast… - przekazał swoim braciomna łączu.
- Bracie kronikarzu… Monitoruj co. Z... tego co... nas otacza. Jest rzeczywiste. Co jeno zwodzi nasze… zmysły.
- Plan zostaje… zachowany. Jak najszybciej. Wydostać się. Na poszycie… unikać kontaktu. Z wrogiem.
- Możliwe - odpowiedział rannemu. Nie było sensu miażdżyć morale mówiąc mu że jego okręt jest częścią Arki. Nie rozpoznawał gatunku xeno; stworzenie było podobne z wyglądu do tyranidów, ale walczyło bardziej jak jeden z pomiotów Spaczni. Licząc na jeszcze jedną okazję oceny stworzenia przeciągał odwrót - jeżeli uda mu się wypatrzeć słabe miejsce osłony, może udać mu się rozwiązać kolejny konflikt celnym boltem.

- Najszybsza, jedyna pewna, trasa na zewnątrz prowadzi przez utrzymywane skrzyżowanie - możliwość przełączania nadawania między głośnikami a woxem znów okazywała się bezcenna - Wracać z Ultra czy bez? -
- Masz. Lepszy… ogląd sytuacji. Decyduj… co mniej zagrozi. Misji. - odezwał się przy akompaniamencie białego szumu głos Aufidiusza na vox-łączu. Ultramarine nie musiał dodawać: jeżeli porzucenie “Ultramarines”, jeżeli nimi byli na pastwę ich losu, zwłaszcza “ostatnich” wedle ich relacji umożliwiłoby uniknięcie kontaktu z nieznanym, ale potencjalnie zbyt groźnym dla innych Astarte wrogiem, najmłodszy z zespołu nie zawahałby się ani sekundy.
Mogło to nie przystawać do wizerunku ideałów honoru reprezentowanych przez synów Guillimana, ale ciężko było negować chłodną logikę i efektywność takiego myślenia...
- Rajd przez skrzyżowanie! - decyzja była prosta, a wyjaśniać mógł już kiedy zespół był w biegu, pokonując kilkadziesiąt metrów różnicy - xeno jest daleko i się nie zbliża, a to nasza jedyna pewna trasa na zewnątrz tego szaleństwa. Uwaga na sojuszników - przełączył na chwilę na kanał Nyxa - ...dowódca ma energopięść, a to ty będziesz ich kontrolował w zwarciu -

Położono ogień zaporowy. Bestia wiła się za nierzeczywistymi tarczami i zbliżała się. Ciskane przez nią ogniste kule topiły ściany skrzyżowani, podłogę i sufit. Bohun co i rusz odskakiwał aby uniknąć śmierci. Przeciwnik był niepowstrzymany... do pewnego momentu. Seria boltów przedarła się i detonowała za osłonami. Bestia zawyła niczym demon i wijąc się pospiesznie wycofała się w głąb korytarza.




Na rozkaz Aufidiusza Zahariel skupił się całkowicie na swoim zadaniu drużyna zbliżyła się do skrzyżowania, jednak jedyne co mógł stwierdzić Kronikarz to to, że rzeczywistość… jest tutaj… płynna.
Młody Ultramarine mógł natomiast przyjrzeć się dwójce swoich “pobratymców”. Pancerze wspomagane mark III, oznaczenia i heraldyka rzeczywiście wskazywały na Czwartą Kompanię, jednak drobne szczegóły, takie jak odznaki czy medaliony z krucjat wskazywały na bitwy i wojny toczone nawet cztery millenia temu. Nie było jednak czasu na pytania - zawodzenie i porykiwania zapowiadały rychły powrót nieznanego przeciwnika. Marines poderwali się, ruszyli przed siebie. Ranny marine w ręce trzymał teraz bolter - jego rana przestała krwawić, a podane przez pancerz środki medyczne pozwoliły wytrzymać ból. Jego brat uzbrojony w energopięść zasalutował w biegu Aufidiuszo, widząc jego insygnia sierżanta.

- Bracie sierżancie. Melduje się Brat Horacy. Jesteście od Inkwizycji, prawda? Musimy się skontaktować z Kapitanem Rotiusem. Wszyscy pozostali już się wycofali. -
- Również. My się wycofujemy... - Aufidiusz przelotnie oddał salut, ale nie poświęcał wiele uwagi nowym członkom oddziału.
- Sytuacja taktyczna. Uległa zmianie. Wydostaniemy… się na poszycie. - wyjaśniał, już pozwalając Jophielowi dalej prowadzić, tym razem cały zespół - Skontaktujemy z kapitanem Avincusem… również z Ultramaru.
Hełmy Ultramarines poruszyły się, kiedy dwójka braci wymieniła się spojrzeniami. Horacy skinął głową.
- Oddajemy się więc pod wasze rozkazy.

Wrzaski nieznanych istot raz cichły, raz stawały się głośniejsze. Prowadzący drużynę Jophiel zauważył, że o ile ślady ich przemarszu nie zostały zatarte to otoczenie zmienia się. Bryzgi krwi, resztki ciał zarówno ludzi jak i obcych istot. Ślady walk. W ścianach pojawiały się włazy do innych sekcji i pomieszczeń.
- Bracie Kronikarzu...oni mogą zniknąć tak jak się pojawili, zabierając całą wiedzę ze sobą - zwrócił się bezpośrednio do drugiego członka swojego zakonu, dalej prowadząc wcześniejszą trasą. Iluzja, zaburzenia czasu, obojętnie czy wcześniej czy teraz - nie ważne tak długo jak nie zwodzi ich z trasy.
- Też nie wiem co z tym począć… - przyznał cicho na voxie Zahariel - Rzeczywistość… kształtuje się. Iluzja staje sie prawdą, a prawda iluzją. - dodał tajemniczo.
- Jeżeli w nią uwierzymy, będzie tak z całą pewnością. Ale nie zejdziemy ze ścieżki. Jesteś pewny że nic, jakkolwiek wypaczone by nie było, co mogą… -

Jophiel nie dokończył, gdyż gdzieś przed nimi, na trasie przemarszu rozległo się przeraźliwe wycie. Z rozerwanego włazu wyskoczył przerażony człowiek w kombinezonie voidsmena. Chciał uciekać, jednak z pomieszczenia
wyskoczyło za nim… coś. Istota prosto z koszmarów, która przygwoździła go i momentalnie pożarła.


Aufidiusz jednym gestem wywołał wyuczoną procedurę bojową. Bohun teraz nie mógł pełnić roli zwiadu, lecz prowadził braci Ultramarines przed sobą, samemu zamykając pochód, oni zaś chronili brata-Kronikarza. Kroczący przed bratem-kronikarzem Cyndian dostał rozkaz nawiązania walki gdy tylko Aufidiusz zejdzie mu z drogi na lewą część korytarza, prowadząc ogień wespół z Jophielem, który przed Cyndianem przyklęknie gdy Nyx zejdzie z linii strzału za dowódcę.
I oczywiście pozostanie tam tylko jeżeli ogień zaporowy oddziału wystarczy…
Aufidiusz nawet nie zdobył się na słowny rozkaz wiedząc, że wyznaczeni bracia tak jak on po prostu otworzą ogień w wynaturzenie przed nimi.
Marines szybko dokonali przeformowania i położyli ogień na koszmarną bestię. Powietrze wokół niej zaczęło falować pochłaniając bolty, część z nich jednak przechodziła i eksplodowała. Bestia zniekształcona przez swoją osłonę wyciągnęła się aż do sufitu, rozerwała kratę otworu wentylacyjnego i wślizgnęła się tam, choć mogło się wydawać, że jej rozmiary na to nie pozwalały. Jedyne co po niej zostało to kałuża krwi na podłodze oraz kapiąca z rozszarpanego otworu wywietrznika biologiczna breja.

- Osłaniać… mnie. - Aufidiusz pozwolił bolterowi zwisnąć na taśmie i pokazawszy gestem Nyxowi by ruszył z nim podbiegł do otworu wraz z uzbrojoną w truchcie melta-bombą, którą od razu cisnął do środka.
- Teraz! - wezwał bezpiecznie oddalony oddział w sekundę przed eksplozją, w podręcznikowy sposób zgrywając działania w czasie.
Imperialni mędrcy mówią, że na herezję najlepszy jest ogień. A jak ogień to tylko…
Wewnątrz otworu wentylacyjnego nastąpiła eksplozja wymieszana, której ryk zmieszał się z nieludzkim wyciem. Fala termiczna zdetonowanej meltabomby uszła w głąb kanału i do wnętrza korytarza. Zaraz potem roztopiony piekielną temperaturą metal zaczął ściekać na podłogę. Czymkolwiek była ta istota były nikłe szanse, że zdołała przetrwać ten atak.

-Oczyszczający ogień Imperatora…- Mruknął potakując Nyx. -Chwalebny czyn, praefector.- Pochwalił szturmowiec. Jego zewnętrzny spokój nie był odzwierciedleniem jego prawdziwej gotowości do akcji - niewidoczne zza pancernych szkieł hełmu typu Corvus oczy śledziły każdy ruch nowoprzybyłych Ultramarines, spijając każdy detal ich wyglądu, sposobu poruszania się, czegokolwiek, co dałoby mu wystarczający powód, by zaatakować zanim będzie za późno. Frustrująco, nie mógł go znaleźć - jeszcze. Doprowadzało go to do zimnej furii, gdyż już nauczyli się że oczom i zmysłom nie można ufać w trzewiach tego po trzykroć przeklętego molocha, a jego osobiste instynkty musiał trzymać w ryzach kooperacji i hierarchii służbowej. Chyba że… ryba zawsze gnije od głowy. Co, jeśli jego współtowarzysze już byli na równi pochyłej? Co, jeśli widzieli lub słyszeli nie to, co on? Zachowywali się dziwnie, zwłaszcza Aufidiusz. Czy to była tylko różnica w doktrynach wojennych? Czy może coś więcej?
Nie. Codex Astartes wyróżnia zwątpienie jako jeden z najgorszych grzechów przeciwko Imperatorowi, który stworzył swoje Anioły Śmierci by odrzuciły je wraz z bólem, strachem i herezją. W umyśle Rekina nie było miejsca na zwątpienie. Tylko determinacja. Wola. Nieugięta, nieprzełamana. Oraz… pewność. Tak. Musiał porzucić zwątpienie na rzecz pewności. Imperator chroni, a jego wrogowie upadną.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 10-12-2015 o 04:53.
TomBurgle jest offline