Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-10-2015, 21:10   #41
 
Krieger's Avatar
 
Reputacja: 1 Krieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputację
“Dowódco, czy mogę już mówić?” Brat Cyndian zwrócił się do taktycznego Ultramarine w języku migowym. Apostoł Calibanu cieszył się, że miał na sobie hełm, kwaśna mina jaka zdobiła teraz jego twarz nieprzystała kosmicznym marines, jednak nie mógł jej powstrzymać, ze względu na specyfikę wcześniejszego rozkazu Aufidiusza.

- Jeżeli masz... coś. Istotnego do powiedzenia. - zbył go bez przesadnej uwagi Aufidiusz, w tej chwili zagłębiony w lekturze trzeciej z ksiąg - znów jego egzemplarza Codex Astartes.

- Wnioski z rozpoznania na dole, na przykład, byłyby niezwykle cenne - słyszeli jak na razie tylko skróconą wersję faktów

- Chciałem raczej poruszyć temat starca… - Cyndian odparł spoglądając w stronę brata Jophiela, potem wrócił spojrzeniem do Aufidiusza. - Nie jest istotny dla naszej misji, ale wiernie służył Imperatorowi i sądzę, że kiedy będziemy wracać na okręt, byłoby przykrym zostawić go tutaj na kolejne sześć tysięcy lat… Może, ktoś powinien porozmawiać z nim o ewentualnej ewakuacji... Albo, jeśli nie będzie w stanie iść, dokonać na nim szybkiego aktu miłosierdzia. To tylko luźne propozycje. -

- Nie mamy ze sobą Aptekarza, który ustabilizowałby jego stan po odłączeniu ani nawet możliwości transportu człowieka przez próżnię - Mroczny Anioł wyraźnie rozważał coś w wcześniejszej wypowiedzi

-Ten cały wreccum spatis jest przesiąknięty bluźnierczą mocą. Perversio. Nie możemy ufać niczemu, co widzimy, słyszymy i czujemy. Tylko Imperator chroni- Wysyczał Rekin. -Widzieliście nagrania, fratres. Materium zmienia się przed oczami, rzeczywistość rozciąga się, kurczy, faluje. To nieświęte miejsce, po stokroć przeklęte przez Imperatora, jego istnienie afrontem dla Niego, nasza obecność tutaj szansą by rzucić nań Jego lux- Powiedział twardo. Zebrani mogli się domyśleć, co osobnik taki jak Nyx nazywał światłem Imperatora - nuklearny holokaust, lub coś jeszcze bardziej dosadnego. -Korytarze pod wieżą już nie wyglądają jak wnętrze imperialnego statku. Teraz to prymitywne trzewia rozszarpanej skały i zmiażdżonego metalu, tak jak wszystko co wyszło spod łap plugawych, zielonoskórych xenos. Nie można zawierzać tym wizjom…- Kontynuował. -Na dnie schodów znajduję się korytarz z trzema odnogami, tak jak widzieliście. Każda zmieniła się na naszych oczach, być może przez naszą obecność. Na zewnątrz ciągle są nasi bracia, żywi lub nie. Pod nami, nawet skała jest niepewna. Nad nami, starożytny psyker chroni okręt którego nie ma.- Astartes zrobił pauzę. -Mój topór pragnie krwi.- Dodał po chwili, pozornie bez związku ze sprawą.

- A Kapitan Avincus pragnie informacji - skontrował Jophiel, choć bez zaciekłości. Propozycja brata Nyxa była do bólu praktyczna - straciliby wiedzę posiadaną przez psionika, ale mogliby skupić się na dodatkowych celach

Szturmowiec pokręcił przecząco głową.
-Los psionika jest mi obojętny, i wydaje się być w tym momencie najmniejszym problemem. Jest tutaj od stuleci, i nie zanosi się żeby miał się stąd ruszyć, jeśli zechcemy coś z nim zrobić później. Podsumowałem sytuację.- Jasnym jednak było, że Nyx nie miałby najmniejszych moralnych rozterek gdyby padł rozkaz pozbycia się psykera. Carcharodon był jak oswojony drapieżnik, trzymający na wodze swoje mordercze instynkty, ale entuzjastycznie podchodzący do sprawy gdy spuści się go ze smyczy. Zadaniem reszty grupy było ukierunkowanie jego żądzy krwi w sposób, który posłuży dobru misji.


W pewnej chwili sierżant Aniołów dyskretnie wyciągnął na bok brata Cyndiania.
- Dlaczego jesteś tak zachowawczy w wyrażaniu swoich myśli, bracie? Nie wierzę że tak nisko cenisz swoją ocenę sytuacji żeby chować się za “luźnymi propozycjami”. W czym tkwi problem?-

Cyndian pozwolił Jophielowi odciągnąć się na bok, jednocześnie pozostawiając kwestię tego co zrobić z ich niespodziewanym towarzyszem rozważaniom ich dowódcy, oraz bratu Nyxowi, który włączył się w rozmowę. Przez chwilę przyglądał się synowi Liona, jego obecność, podobnie jak obecność Zahariela sprawiała, że czasami miewał wrażenie, jak by wciąż przebywał na pokładzie, któregoś z okrętów floty jego zakonu.

- Cóż… Zawsze byłem nieśmiały… - Zaczął szeptem Cyndian, ale po dłuższej pauzie nie wytrzymał i dodał. - Żartuję… Nie chcę pogarszać relacji z Aufidiuszem, chyba ma mnie za zbyt porywczego i lekkomyślnego, po tym jak naskoczyłem na astropatę… Ale może ty mnie zrozumiesz… Może słyszałeś, a może nie... o tym, że Najwyższy Wielki Mistrz Anaziel wymógł na Radzie Terry zawiązanie mojego zakonu, aby mógł wysłać nas w pogoń za renegatami i wymazać skazę z kart historii Mrocznych Aniołów… Taka już moja rola w Boskim planie Ojca Imperatora, by wszędzie i z każdej strony dopatrywać się zdrady i herezji…Nigdy nie kryłem, że słaby ze mnie dyplomata. - Cyndian delikatnie wzruszył skrytymi w potężnym pancerzu ramionami, co wcale nie było łatwe, zważywszy na trzymany w rękach ciężki bolter.

- Herezją jest twierdzić że w historii Mrocznych Aniołów, pierwszego Legionu, jest jakakolwiek skaza. Aż dziw że przez gardło przeszła ci taka pomyłka, kalająca nasze wspólne dziedzictwo - warknął - Masz rację, twoja władza nad własnymi słowami jest horrendalna. Na szlakach Canis Salient miałeś większe wyczucie takich spraw, bracie Cyndianinie - mimo wyraźnej złości, po tych wyrzutach przeszedł jednak do konkretów - Wyłuskałem to co w dobrej wierze chciałeś przekazać i po części podzielam twoje obawy.-
 

Ostatnio edytowane przez Krieger : 30-10-2015 o 21:13.
Krieger jest offline  
Stary 07-11-2015, 01:40   #42
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
- Nie stwierdziłem, że na historii Mrocznych Aniołów widnieje jakakolwiek skaza. Stwierdziłem jedynie, że rozkazano nam ją zmazać. Różnica jest znacząca. - Cyndian ze spokojem odparł zarzuty swego brata krwi, który wzburzył się tak bardzo, że posunął do oskarżeń o herezję, w żadnym stopniu nie wyprowadziło to jednak Cyndiana z równowagi.

- Kolejne wykrętne słowa? “Brnięcie w błąd, niezależnie od efektu, nie odkupi go. Będziesz niegodny bez przyznania się do winy, tak jak i bez godnej pokuty za lekkomyślne słowa” Czyżby zapomniano tych wersów Kodeksu wśród Apostołów Calibanu? - kiedy kwestia dotyczyła czci zakonu, Jophiel nie mógł puścić tego mimo uszu - ale mógł wskazać młodszemu marine, towarzyszowi broni z Canis Salient drogę. Wyjście z malutkim uszczerbkiem na honorze teraz, ale bez hańby którą okryłby się i swoich nauczycieli gdyby dalej bezmyślnie powtarzał takie słowa
- Z całą pewnością powinieneś poradzić się w tej kwestii Kapelana swojego zakonu; nawet lepiej niż ja wyjaśni ci głębię błędu takich słów -



“Uniżona” suplika przyniosła skutek; Jophiel objął dowództwo sekcji wypadowej. Jako że brat Aufidiusz wciąż medytował nad Kodeksem, pozostali mieli “czas wolny”, próżniacką lukę w obowiązkach.
Czas, który należało spożytkować ku chwale Imperatora.

Najwyraźniej nie jedyny był tego zdania, bo od razu znaleźli się ochotnicy. Cała czwórka wyślizgnęła się na zewnątrz grodzią, aby ocenić sytuację i wybrać lepszą trasę; zanim Mortis Thule skoczył w Immaterium, podróż górą była znacznie lepszym pomysłem. Teraz nie było to już takie pewne. Nic nie było pewne.

O ile bezpośrednie otoczenie skorzystało z dobrodziejstwa wieży osłonowej, to obawy okazały się uzasadnione; plugawa działaność Immaterium transformowała całe otoczenie. Na pierwszy rzut oka w krajobrazie nic nie pozostało takie jak wcześniej. Padły stosowne rozkazy.

- Bracie Nyx, analiza topograficzna ze szczytu wieży, szukamy znanych punktów odniesienia i wygodnych tras do “Uświęconego Miecza” przez punkty Cadia-Ultra-Sacra i Cadia-Ultra-Pacific - Wskazał mu szacowane pozycje bezpiecznych nisz i podał mu do ręki paczkę flar “stalker”
-To będzie widoczne tylko dla naszych braci, odpal jedną ze szczytu, daj znać że przetrwaliśmy. Obserwuj otoczenie, może ktoś odpowie. W razie czego atakuj wedle uznania - uśmiech przy ostatniej komendzie było słychać nawet w przetworzonym głosie.

- Bracie Bohunie, spróbuj potwierdzić że pozostaliśmy w tym samym miejscu - wskazania auspexu powinny być zbliżone do wcześniejszych. Tak samo, analiza sytuacji.. Strzelaj bez rozkazu, ale przygotuj się do szybkiego, cichego rajdu, dalej ruszymy według protokołów rekonesansu -

Sam Mroczny Anioł nienaturalnymi ruchami przedostał się na odstający fragment wieży; swobodnie zawisł, starannie obserwując otoczenie. Był zwiadowcą Kruczego Skrzydła; nie dawał się łatwo zwieść pozorom. W końcu odnalazł pierwsze znajome elementy: skalista grań otaczająca “Uświęcony Miecz” oddaliła się od nich, ale pozostała prawie nienaruszona. Krążownik, wcześniej w połowie drogi, oddalił się od nich...i cokolwiek wcześniej odgryzło mu burtę, teraz dopadło i dziób. Ale prawdziwą ciekawostką były olbrzymie dysze wychodzące w wielu miejscach na powierzchnię. Nie mogli przeoczyć czegoś tak olbrzymiego, co najprawdopodobniej pasowałoby na największe okręty liniowe Imperium - a przecież tamtędy prowadziła ich trasa. Jedna możliwa geneza zmian była oczywista, ale dlaczego pozbawiać się analizy pozostałych braci? Zamiast niecierpliwie stać nad nimi i oczekiwać raportów, zajął się voxem.

[***]

- Kill-team Nędzarz do “Uświęconego Miecza”, odbiór ...brat Jophiel do dowódcy...brat Jophiel do brata Bannusa… kill-team Nędzarz do wszystkich drużyn Straży Śmierci w rejonie - przeskakiwał po wszystkich zapamiętanych kanałach

Podróżująca wraz z Bitewnymi Braćmi serwoczaszka przekazała komunikat wysłany przez Jophiela. Przez dobre kilkanaście sekund słychać było tylko trzaski. Po tym jednak nastąpił szum, cisza, a potem…

- Kill-team Aufidiusz… tu zbrojmistrz Sorcane… jak mnie słyszysz? - głos był zduszony, przejęty.

- Tu brat Jophiel, słyszymy was wyraźnie - błyskawicznie wrócił na kanał dowództwa i przekazał częstotliwość kanału całej sekcji - niestety tylko jej, wieża blokowała komunikację do środka. Z wyczekiwaniem nasłuchiwał kolejnej wiadomości.

- Misja wykonana? - głos stał się bardziej opanowany.

- Tak jest. Wieża to odseparowany komponent “Rycerza Jutrzenki” lorda-kapitana Nathaniela Bradleya Helicosa, który miał umożliwić mu w latach po 443.M39 Skoku przez Niemożliwe do Jerycha. Mistrz Chóru Francisco wciąż żyje, ale jest unieruchomiony i postradał zmysły. Bracia Bannus i Nędzarz są MIA, wykryto obecność tyranidów, orków i innych, niezidentyfikowanych xeno - obawiając się nagłego zerwania transmisji Mroczny Anioł w maksymalnym skrócie zdał raport z dotychczasowego przebiegu misji

Cisza zapadła na voxie i przeciągnęła się. W tym czasie odezwał się głos na innym kanale.

- Tu brat Odyseus. Drużyna Nędzarz, jak się trzymacie? - głos należał do dowódcy jednej z drużyn które dokonywały zwiadu po rozbiciu się Uświęconego Miecza.

- Dwóch MIA przed skokiem w rejonie Cadia-Ultra i mamy umocnienie w Cadia-Ryza. Jak wy? - przez kilka chwil szukał możliwości przekazania rozmowy dowódcy, ale miał do wyboru przerwać połączenie lub zrobić to później. Okienko komunikacyjne, jak już wiedzieli - sytuację rzadką - należało wykorzystać do końca.

- Cadia-Ryza? Daleko was wymiotło. Jesteśmy w Terra-Ryza, pełną siłą. Jak stoicie ze sprzętem? Kto zaginął? -

- Dość na spokojny powrót albo ryzykowną misję ratunkową. Brat-aptekarz Nędzarz i brat-kronikarz Bannus -

Zapadła chwila milczenia. Brat Odyseus najwyraźnie mamrotał coś do voxa brzmiącego jak modlitwa.

[***]

Znów odezwał się kanał dowodzenia.

- Wracajcie do Miecza. Jesteśmy nadal koło uszkodzonego krążownika. Uważajcie. Teren jest pełen szczelin i pęknięć -

- Przyjęto. Co z Mistrzem Francisco? - po chwili dodał jeszcze drugie pytanie - Bezpośrednio w rejonie zaginięcia obu braci były dwa miejsca bezpieczne od Immaterium, zgoda dla ochotników na sprawdzenie ich w drodze powrotnej? -

- Zdajcie pełen raport z tego co zastaliście w wieży przez vox. Misja ratunkowa - wasza wola. Jednak nie ryzykujcie nadto. Potencjalnie utraciliśmy konsyliarza i kronikarza. To wielki cios. - rzekł Sorcane przez vox po czym dodał sucho - Nie było was dwie doby -

- Przyjęto, dziękujemy. Ruszam zameldować, wrócę z raportem-


Raport spisany przez skrybę Juvenusa na podstawie vox-nagrania


Marius, 818 M41
Ultima-Jericho-Orpheus Salient-Avalos
Fregata klasy Nova “Uświęcony Miecz”

Kill-team Nędzarz
Nędzarz-Aufidiusz-Bannus-Zahariel-Jophiel-Nyx-Cyndianin-Bohun
Rozkaz R15.1 - dokonać rozpoznania obiektu na powierzchni Mortis Thule w rejonie Cadia-Ryza

Przebieg misji:
Przemarsz powierzchnią Mortis Thule - zasadzka genokradów w Cadia-Ultra, bracia Nędzarz i Bannus, MIA - Mortis Thule zaczyna skok w Immaterium - Aufidiusz przejmuje dowodzenie i zarządza natarcie na wieżę CR -nawiązanie kontaktu z Mistrzem Francisco i znalezienie dwóch dzienników - zwiad u podstaw wieży - Mortis Thule kończy skok - grupa wypadowa nawiązuje kontakt z dowództwem

Zdobyte informacje:
Obiekt w CR jest Wieżą Osłonową która wcześniej stanowiła część Rycerza Jutrzenki, grand cruisera floty bitewnej Segmentum Ultima. Okręt ten, pod dowództwem lorda-kapitana Nathaniela Bradleya Helicosa, na zlecenie Inkwizycji próbował od co najmniej 445.M39 przygotować się do Skoku przez Niemożliwe w Obręb Jerycha, pierwszej takiej próby w dziejach Imperium, zakończonej sukcesem dopiero Skokiem na Samech. Dowódca prac na okręcie: Magos Arcanum Thertius. Pierwszy Nawigator: Gothfried Vilenathon. Mistrz Chóru: Mistrz Francisco. Metoda SPN: kombinacja Wieży Osłonowej, Wieży-Chóru, systemu podtrzymywania życia i osłon heksagramatycznych korzystająca z mocy Mistrza Chóru.
Wbrew wyliczeniom nie było pierwszej, łagodnej, fazy skoku i Rycerz wpadł prosto w burzę mając za sterami jednego z młodych adeptów sztuki nawigatorskiej. W wyniku skoku wieża została odseparowana od okrętu. W wieży znajdowali się: Nawigator Vilenathon, Magos Thertius i Astrotelepata Francisco. W momencie wkroczenia kill-teamu Nędzarz żył - choć jego kondycja psychiczna jest zła - Mistrz Francisco, reszta była martwa, z nieznanych przyczyn, ale z wyraźnymi śladami obrażeń wewnętrznych głów. Znaleziono dwa dzienniki - nawigatora i magosa. Według oceny Kronikarza Zahariela, nie było śladów korupcji i skażenia, w wieży są liczne relikwie Imperialne i nienaruszone pieczęcie czystości.
Zwiad w podziemiach wykrył korytarze Orków łączące się z wieżą. Próbki ciał tyranidów określiły liczebność lokalnego gniazda na poziomie wielokrotnie większym niż setka która zaatakowała w czasie misji, odkryły mechanizm ochrony przed immaterium - tyranidzi wyczuwali obszary w których działały resztki pól Gellara z rozbitych okrętów - i zlokalizowały dwie takie nisze w CU-Sacra i CU-Pacific
Raport sporządził brat Jophiel, Strażnica Iobel, Straż Śmierci

Kończąc raport, Brat Jophiel zwrócił się w stronę dowódcy - skoro już tu był, ciągle mieli łączność, a właśnie ponownie ich wywoływano, nie było powodu aby ktoś inny prowadził rozmowę.

- Bracia - odezwał się znów Odyseus - Chciałbym prosić was o przysługę. Pół kilometra od waszej pozycji w głąb Wraku augery wykryły skupisko generatorów plazmowych. Ich system chłodzenia wyrzuca odpad prosto do tunelu, przez który będziemy musieli przejść w drodze do Miecza. Bylibyśmy z Braćmi wdzięczni, jakbyście mogli je dla nas wyłączyć na kilka minut. -
 

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 07-11-2015 o 17:42.
TomBurgle jest offline  
Stary 10-11-2015, 00:23   #43
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Po krótkim rozważaniu, które ograniczyło się do szybkiej wymiany skinień głowy Marines zgodzili się na pomoc Braciom znajdującym się w potrzebie. Odyseus szybko nakreślił sytuację. Po uruchomieniu augerów okrętu udało się dokonać pełniejszego skanu wraku. Odyseus wraz z towarzyszami został wysłany do odzyskania danych z sekcji, która została zidentyfikowana jako główny cogitator imperialnego okrętu. Zdołali odzyskać data-trumnę, jednak droga odwrotna została odcięta przez uruchomienie generatorów plazmowych w innej sekcji. Czyja to mogła być sprawka - nie wiadomo, jednak kill-team pod dowództwem Ultramarines mógł w miarę szybko utorować przejście. Oznaczało to jednak zejście pod pokład.

***

Część szlaku przemierzyli po powierzchni, aż znaleźli w skale wyrwę wyglądającą jak rozerwane poszycie statku. Prowadziła w głąb wraku. Nyx wraz z Bohunem szybko sprawdzili zejście. Było bezpieczne i w dole działała grawitacja. Sprawnie przeprowadzono zejście i Marines wkroczyli w trzewia Mortis Thule, przemieszczając się do wskazanego przez Brata Odyseusa miejsca.

Była tu grawitacja i atmosfera. Co więcej wyglądało na to że systemy statku dalej działają. Co jakiś czas w korytarzach rozmieszczono światła punktowe, które rzucały przez zabrudzone szybki słaby, żółtawy blask. Auspexy wykrywały energię płynącą przewodami schowanymi w ścianach z metalu, który pokrył się rdzą i nalotem. Zjawisko "działania" wraków wewnątrz Space Hulków było powszechnie znane wśród marines i niektórych napawało niepokojem. Cóż mogło utrzymywać na chodzie resztki okrętów, wymieszane ze sobą i wypaczone?

Bitewni Bracia bez większych problemów dotarli do sekcji generatorów plazmowych. Nie był to napęd, lecz zestawienie kilkunastu sprzężonych z sobą standardowych generatorów. Sala w której się znajdowały była pokryta niekończącą się plątaniną kabli i przewodów. Brat Aufidiusz przyjrzał się całemu bałaganowi. Po krótkiej kontemplacji stwierdził, że powinien zdołać zmniejszyć na tyle moc generatorów, aby drużyna Odyseusa zdołała wytrzymać wyziewy systemu chłodzenia. Ultramarine bez dalszej zwłoki rozeznał się w pomieszczeniu i wyznaczył straż. Sala miała dwa wejścia - jedno duże i jeden mniejszy korytarz. Zahariel miał pozostać przy dowódcy, Bohun dostał do obstawienia korytarz mniejszy, zaś Nyx, Jophiel i Cyndian wejście główne. Póki co nie było widać żadnego zagrożenia.

- Mam... prośbę... od Kapitana. Chciałby, abyście jak najszybciej powrócili na Uświęcony Miecz. - na voxie rozległ się cichy głos Zbrojmistrza Sorcane'a - Sytuacja w wieża i... Mistrzem Francisco... jest... intrygująca.

- Jophiel, Nyx, Cyndian... od waszej strony wyczuwam prezencję świadomych istot. Bądźcie w pogotowiu. - odezwał się na ich kanale Zahariel.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 10-11-2015 o 00:29.
Stalowy jest offline  
Stary 20-11-2015, 19:14   #44
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Highway to Nowhere

Aufidiusz zareagował natychmiast na słowa Zahariela.
- Przegrupowanie, formacja cygara, Jophiel-Bohun-ja-Zahariel-Cyndian. Ścieżka powrotna. - bez słowa Ultramarine porzucił aparaturę przy której operował, po czym sięgnął po bolter i znów ubezpieczająco położył rękę na ramieniu Zahariela.
- Bracie kronikarzu, informuj o kierunku celów.

-Co z bratem Odyseusem, praefector?- Zainteresował się Nyx. Nie kwestionował rozkazów, ale nagła zmiana zachowania Aufidiusza zaciekawiła go.

- Jest… odcięty, czyli. Bezpieczny. Na ile można. - odparł Ultramarine - Sektor nie jest bezpieczny. Rozpoznanie… zerowe. Wykonamy jedno zadanie w pełni… Uzyskamy raporty innych braci i dane Augerów i wrócimy w pełnej sile. Każda chwila z dala od statku to ryzyko, a nasze informacje mogą umożliwić Uświęconemu Mieczowi. Wyrwanie. Z wrakowiska. Inaczej wszyscy jesteśmy straceni. A cały Orpheus Salient, najpewniej upadnie.
Kronikarz skinął głową, przykładając dłoń do skroni.

- Zachowują odległość. Jest ich… kilkanaście. - wymamrotał.
W przeciągu chwili marines zebrali się w formację i opuścili halę z generatorami wybierając węższe przejście. Wystarczyło na tyle, aby jeden brat mógł swobodnie się poruszać, lub w razie konieczności przepuścić kogoś idącego za nim. Po jakimś czasie Zahariel zameldował, że istoty zajęły salę z generatorami i tam pozostały. Chwilę potem dotarli do skrzyżowania. Mieli możliwość ruszyć naprzód, lub skręcić w lewo albo w prawo. Droga w prawo bardziej zbliżała ich ku Mieczowi.
Komunikator vox zatrzeszczał.
- Brat Odyseus do Kill-team’u Aufidiusz. Dotarliście już do sali z generatorami? Jesteście w stanie coś z nimi zrobić? - odezwał się głos.

- Tutaj… Aufidiusz. Brat-kronikarz wykrył potencjalną zasadzkę. Zalecam… zabezpieczenie pozycji. Dowództwo naciska na zdanie zabezpieczonych znalezisk naszego. Rekonesansu. Wycofujemy się... wrócimy w. Sile. - zakończył mówić młodszy Astarte, gestem ręki wskazując ciasną formację defensywną i kierunek powrotny, by drogę w stronę Miecza pokonywać jak najkrótszym nieznanym odcinkiem, nawet jeżeli cała droga przez to się wydłuży.

Jophiel krótko zerknął przez ramię na dowódcę - takie kłamstwo wyjdzie na jaw przy pierwszej rozmowie Odyseusza z dowództwem. Ale cóż, hełm Ultramarine nie przekazywał emocji, a jego nosiciel jak do tej pory nie miał zwyczaju tłumaczyć swoich decyzji.

Od wypowiedzi Aufidiusza minęło kilka sekund ciszy po których padło tylko jedno słowo, wypowiedziane dość bezbarwnie.
- Przyjąłem.


Połączenie zostało zakończone. Drużyna ruszyła w prawy korytarz. Dzięki obecności przyciągania przemieszczali się znacznie szybciej niż po powierzchni. Zakręty pokonywali prostą metodą - na azymut. W pewnym momencie korytarz stał się szerszy. Na ścianach, pordzewiałych i ześniedziałych, umieszczono w regularnych odstępach płaskorzeźby posępnych postaci odzianych w habity, trzymających w dłoniach miecze ostrzami skierowane do dołu. Korytarz prowadził jeszcze kilkadziesiąt metrów po których pojawiła się przeszkoda - właz, którego pulpit został zdewastowany. Zahariel uniósł dłoń kierując ją ku podłodze gdzieś po jego prawej stronie.
- Jesteśmy blisko obszaru wykazującego… strefę bezpieczną od zawirowań Osnowy. Jednak to chyba nie jest żadne z poznanych przez nas miejsc. - rzekł - Czuję też… że ktoś tam jest. Kilkadziesiąt istot. Nie ruszają się poza strefę.

- Wskaż bratu. Bohunowi… Bracie, znajdź nam drogę dookoła. - ostatnie słowa skierował do zwiadowcy, pokazując dwa razy po pięć palców lewej dłoni, czyli dając na zwiad 10 minut.
Aufidiusz spojrzał na właz, puszczając bolter by zwisł na taśmie taktycznej i dobywając z bandolieru melta-bombę. Zaczął zaczepiać ją w pobliżu, jak mu się zdawało, mechanizmu zamkowego włazu, chociaż można by było liczyć na otwór w samym włazie dość duży by się przedostać.
- Obrona… okrężna. Mamy chwilę. Sugestie. - zapytał, intonacją tak samo bezwiedną jak zazwyczaj.

- W korytarzu nie ma typowych śladów bytności orków ani nie są to tyranidzi - ale wiemy już że genokrady walczyły o terytorium z jeszcze z co najmniej jedną rasą - ponowne oględziny korytarza potwierdziły to co widział po drodze; brak pozostałości to jedno, ale wymiecienie do czysta śladów katastrofy ze statku to zupełnie co innego - To rasa zdolna zacierać za sobą ślady żerowania i rozpoznać bezpieczne schronienie przed Spacznią. Nie będzie przesadą myśleć że są zdolni do zorganizowania zasadzki, a ściany w tym stanie dają tylko złudne poczucie bezpieczeństwa - oderwał kawałek płyty ściennej, odsłaniając wnętrze panelu kontrolnego. Wyglądał jakby ktoś wbił pięść, a potem wyszarpnął zawartość schronienia Duchów Maszyny. Ale nawet to nie pomogło zidentyfikować xeno. Zastanawił się chwilę. Na wewnętrznych stronach przedramion miał odznaczenia za takie myślenie - XVstkę z Midael na lewym i Ścianę Machariusza na prawej - Jeżeli mamy się bronić właśnie tu...sugeruję użycie formacji ofensywnych - formacji wsparcia ogniowego lub koordynownego ostrzału i dynamicznie reagowanie na kierunek i typ zagrożenia. W mojej ocenie środowisko jest zbyt niestabilne i nie oferuje dość osłony na bardziej stacjonarne formacje -

- Naszym… priorytetem. W tej chwili. Jest powrócić na Miecz z minimalnymi stratami. Ale rozpoznanie to część naszej misji. - wyjaśnił Aufidiusz - Naszą alternatywą jest wrócić dokładnie drogą, którą przyszliśmy.

- Idąc po powierzchni nie mamy szansy ich znaleźć; każda taka bezpieczna wnęka mogła być ich schronieniem na czas skoku, a nie wiemy o wszystkich. W tych korytarzach zasięg jest upiornie krótki, możemy ich minąć o kilkaset metrów - zwiadowca Kruczego Skrzydła w myślach upomniał sam siebie - nowy przydział, nowy kill-team, nowe podejście. Najwyraźniej dowódca podjął taką decyzję z innych przyczyn niż myślał.

- Mówimy. O innych planach. - stwierdził Aufidiusz, nie podnosząc wzroku znad konfigurowanego detonatora - Nie planuję. Misji… ratunkowej.

- Optymalna trasa powrotna przecina szacowany zasięg voxa z tych pozycji; jeżeli tam będą i będą nadawać, mamy szansę ich usłyszeć - jeżeli nie na voxie, to telepatycznie, dodał w myślach. A sam fakt że zdatne do przemarszu korytarze w dowolnej chwili mogły zakręcić i zupełnie ominąć obie lokacje nie wymagał komentarza. - A nawet bez misji ratunkowej będziemy wtedy w stanie podać ich lokalizację tym którzy z nią ruszą - marine w burym tabardzie dalej badał dłońmi ściany i odrywał słabiej zamocowane płyty. Wszechobecna rdza, nadludzka siła i pancerz wspomagany - całość dawała szansę na chociaż prowizoryczną pozycję strzelecką dla dewastatora.

- Możemy też… najpewniej. Zastać ich martwych. Podzielić ich w walce z przeważającymi siłami. W zaadaptowanym, znanym im środowisku… częściowo nieznanych wrogów. - wreszcie Aufidiusz podniósł wzrok hełmu na Jophiela - Straciliśmy dwóch braci, w tym Nędzarza, którego znaczenie dla kampanii w Salient było. Strategiczne… nie jestem skłonny ryzykować. Pozostałego przy życiu kronikarza. By odnaleźć ich… ciała. - wyjaśnił młodszy Ultramarine.

- Gdy brat Bohun powróci. Planuję wydostanie znaną trasą. Rozpoznanie poprzez… - zerknął na rekina - Frater Nyxa, którego osprzęt. Daje mu tam kolosalną przewagę. Oraz utrudnia poruszanie się w innych warunkach. Jeżeli uruchomili część. Lądowników… w razie ponownego ataku. Genokradów możemy uskoczyć w próżnię.

- “Żywy aż do ostatniego pożegnania” - Mroczny Anioł cytujący Kodeks bywał rzadki, ale nie niespotykany. Tytuł rozdziału mówił sam za siebie, ale przecież za nim było kilkaset stron objaśniających zawiłości problemu - być może inaczej oceniali warunki. Ale oprócz Kodeksu miał swoje doświadczenie. Trudno zabić dojrzałego marine. Spośród trudnych do zabicia, najlepszy na tysiac mógł trafić do Straży Śmierci. A i Nędzarz, i brat Bannus, byli weteranami Straży z reputacją sięgającą Canis Salient. Był bardziej skołonny wierzyć że we dwóch przebiją się na “Uświęcony Miecz” niż że zginą w pierwszym starciu misji rozpoznawczej - Trudno nie docenić ostrożności tego planu. Bracie Aufidiuszu, wcześniej nie zapowiadałeś swoich planów na przód - czemu teraz jest inaczej? -

- Albowiem. Teraz… jest czas. I zwątpienie. - odparł bezceremonialnie Aufidiusz. - Musicie rozumieć. Dlaczego, nie tylko wykonać.

- Niepokoi mnie ta pustka; oczyszczenie korytarza mogło mieć na celu zatarcie śladów po walce, choć można ocenić że nie używano tu broni o wysokiej penetracji - Jophiel ciągle nie mógł przestać analizować otoczenia; ciągle czuł że mija go coś istotnego. Myślenie nie przeszkadzało pracy rąk - budowa gniazda posuwała się powoli, ale nieustannie. Może nawet zdąży przed atakiem.

- Nie mamy jak. Zweryfikować. Możemy jedynie pozostać… czujni.

W tym momencie syna Lwa uderzył fakt który do tej pory przeoczyli. Według oględzin - i według symboli na ścianach - byli na imperialnym okręcie. Wbitym pionowo w powierzchnię Mortis Thule. Każdy okręt Imperium na jakim służył -“Niezwyciężony Rozsądek”, “Anioł Kalibanu”, “Lanca w Ciemności” - miał pokłady prostopadle do płaszczyzny silnika. Czyli, niezależnie od obrotu statku wzdłuż jego długości, korytarze powinny iść...w głąb Mortis. Nie w poprzek. A przecież bracia już w wieży potwierdził już że spaczona natura wraku zaburza geometrię. Plugawy Chaos!

-Bracie Bohun, co widzisz?- Nyx wywołał zwiadowcę. Czuł rosnące napięcie w grupie. Miał wrażenie że każda ze stron była pewna że zachowuje się racjonalnie, w zawoalowany sposób zarzucając drugiej stronie niekompetencję. Rekin zastanawiał się, czy to nie wpływ skażonej Spacznią atmosfery, która przenika w podświadomość jego braci - jak prędko rzucą się sobie do gardeł, jeśli na każdym kroku przerywają misję, co chwila zmieniają zdanie? Szturmowiec też czuł to napięcie - może jego porywczość też była karmiona przez aurę tego miejsca? A może po prostu wychowani w specyficznym dogmacie prowadzenia wojny astartes mieli trudności z połączeniem sił, bo oznacza to pójście na kompromisy które po prostu nie są częścia edukacji poszczególnych marines. Wóz, albo przewóz.
Na voxie nie było nic słychać, jednak w końcu Brat Bohun powrócił do nich. Idąc korytarzem miał znacznie pewniejszą siebie postawę niż na powierzchni. Zerkał za siebie jednak jakby przeczuwając że coś może na nich czychać.

- Bratra. Mozliwotsi so dwie. Prawe, lewe. Prawe czysto, otć okrężne. Lewe zaś… śladów niemalo pozostało. Lasery, szrapnel, uski, krwy-bryski. Stare, badzo. Ale… - tu sięgnął dłonią do pasa i wydobył mały metalowy fragment jakiegoś symbolu.
Były to dwie strzałki, które łączyła zakrzywiona linia wykraczająca poza nie. Początki strzałek schodziły się ze sobą pod połową kąta prostego. Ułomek był okrwawiony i pordzewiały.


Aufidiusz nie potrzebował wiele czasu na podjęcie decyzji wobec znaleziska.
- Opuszczamy okręt. Trasą, którą przyszliśmy… Formacja bez. Zmian. - zarządził, zabierając z powrotem ładunek roztapiający ze ściany i rozbrajając go dwoma przyciskami.

- Choć plugawa aura uszła już dawno, ślad.. pozostał. - mruknął Zahariel.

- Heretycy zapewne też, dasz radę ich wyczuć, bracie? - zapytał Cyndian.

- Zależy. Jeżeli… natężenie szumu tła Osnowy się nasili, może być to trudne. Póki co jest spokojnie - odparł Kronikarz.

- Cy ne wyczui twoy umysł. To wyczui me nos i me patrze. - Bohun postukał palcami po nosie i pod oczami.

Po chwili jednak bracia zajęli wyznaczone wcześniej przez dowódcę pozycje.
- Jeżeli to Chaos, mogą być obeznani z tutejszymi zaburzeniami przestrzeni - ruszając z mocą Jophiel wrócił na czoło i już bez zwłoki ruszył naprzód. Wolniej niż przedtem; jeżeli faktycznie geometria space hulka była zaburzona, nie wystarczyło aby prowadził drużynę na powierchnię - musieli wrócić dokładnie po swoich śladach, najlepiej krok w krok. A i to mogło nie wystarczyć

Drużyna ruszyła z powrotem. Zdolności Jophiela jak i Bohuna nie pozwoliły im się zgubić, trzymanie się ich własnej trasy przemarszu było bardzo proste. Opuścili poszerzony korytarz i wkroczyli z powrotem proste, stare korytarze. Znalezisko Samotnego Wilka na niektórych mogło podziałać jak zły omen. O ile wczęsniej czystość tych korytarzy była podejrzana, teraz wydawała się wprost nienaturalna. Bohun nie omieszkał wskazać które korytarze zbadał, lecz rozkaz był jasny. Po własnych śladach.
 

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 20-11-2015 o 19:30.
TomBurgle jest offline  
Stary 10-12-2015, 01:54   #45
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
W pewnym momencie Cyndian pokręcił głową nie przerywając marszu.
- Te korytarze są jak labirynt. Dosłownie. Przeszliśmy niemało, ale gdzie są schody na inne poziomy? Gdzie windy? Gdzie pomieszczenia? - zapytał
- Ustalimy… z Uświęconego Miecza. Nie. Dekoncentrować się. - rzucił krótko Aufidiusz
Dewastator skinął głową nie mówiąc już nic więcej. Przemierzyli zaledwie parę kolejnych kroków, kiedy ich voxy zaczęły trzeszczeć odbierając jakiś sygnał

- Tło. Szum tła gęstnieje - wyszeptał Zahariel
- Materialnie trasa jest ta sama - zwiadowca pracował na pełnych obrotach, w truchcie badając ślady. Pył pokrywający podłogę był niemal jak litery w książce książka - na podłodze widział muśnięcia sznurem którym sam był przewiązany czy obrót stopy brata Nyxa gdy ten spojrzał za siebie. Żadnych dowodów matactwa. Następną wiadomość wysłał jedynie na kanał Kronikarza - Bracie Zaharielu, czy jest ryzyko że Mortis Thule znów skacze czy jedynie plugawcy nas zakłócają? -
- Nie… raczej nie. Po prostu… coś się dzieje. - odparł Mroczny Anioł.

Szum na voxie się wyklarował. Bracia usłyszeli słowa wypowiadane bardzo poruszonym głosem.
- Adeptus Astartes Ultra! Wycofać się na wyznaczone pozycje! -
Z oddali napłynęły do nich odgłosy dobrze im znane. Odgłosy pancernych butów pancerza wspomaganego uderzających o metalowe podłoże podczas biegu.
-Chaos spumatus!- Warknął Nyx. Zęby piłotopora drgnęły bezdźwięcznie gdy Rekin nacisnął delikatnie przycisk na rękojeści okrutnej broni. -Trzeba zaoferować naszym kuzynom wsparcie! Praefector Aufidiusz…!- Zaczął Carcharodon, ale przerwał nagle. - To może być podstęp plugawego chaosu, a nie bracia Ultramarines - brat Jophiel spróbował dokończyć jego myśl
-Tym bardziej winniśmy to sprawdzić. Jeśli to nasi bracia, wspólnymi siłami zniszczymy wroga. Jeśli to wróg, zmiażdżymy go i rozrzucimy jego prochy w przestrzeń kosmiczną. Imperator chroni.-
Milczący Jophiel odwrócił się na chwilę i gestami przekazał że wyforsuje się do przodu i rozpozna sytuację - co oznaczało także że przejdzie na ciszę radiową. Aktywował swoje wyciszacze i ruszył biegiem, przynajmniej na razie. Skoro był na przodzie, zwiad był jego domeną.
Aufidiusz pokazał gestem, że wszyscy przechodzą na ciszę radiową. Migowo nakazał Bohunowi ruszyć wraz z Jophielem - Nyxowi dał do wypatrywania front, Cyndianowi ich ariergardę. Po tych krótkich rozkazach powiedział już na głos do Zahariela.
- Raportuj.

Zahariel próbował coś powiedzieć, jednak powstrzymał się na moment i podjął.
- Anomalia. Nie wyczuwam wyrwy. Po prostu woal oddzielający Osnowę jest… cieńki. Wpływa na rzeczywistość. - rzekł Kronikarz.




Towarzysze rozstawili się na pozycjach. Jophiel wraz z Bohunem wysforowali się naprzód najciszej jak mogli. Biorąc jednak pod uwagę odgłosy pancernych butów i tak prawdopodobnie nikt by ich nie usłyszał. Zaraz w hałas wmieszały się przytłumione okrzyki i huki bolterów. Bohun i Jophiel dotarli do skrzyżowania. Mroczny Anioł już się wychylał, aby sprawdzić korytarz po jego prawicy…

Kiedy z niego wypadł pancerny kolos i schował się po przeciwnej stronie skrzyżowania w tunelu na wprost Bitewnych Braci. Po heraldyce zdołali poznać że jest to jeden z Ultramarines, lecz to co wzbudziło oniemienie braci był pancerz w jaki kosmiczny marine by odziany. Antyczny pancerz trzeciego wdrożonego do służby w Zakonach Astartes wzoru, zwany też “Żelazem”. Marine uzbrojony był w energopięść oraz wspaniale grawerowany bolter. Oznaczenie na nakolanniku identyfikowało go jako członka IV kompanii. Spojrzał w kierunku Jophiela i Bohuna. Korytarzem przemknął kolejny Ultramarine i pobiegł dalej.
Lufa boltera opadła nieco w dół; Mroczny Anioł nie celował już w prosto w twarz marine po drugiej stronie, a “jedynie” w pierś. Co, wedle jego oceny, w tej sytuacji kwalifikowało się jako niezasłużona kurtuazja - nawet wobec kogoś, o kim, z jego ubogich odznaczeń, sądził że pełnił służbę poza światem materialnym od kilkuset standardowych lat.

- Raport sytuacyjny dla sprzymierzonych, marine! - ryknął przez hełm, przepuszczając brata Bohuna do narożnika; nie mógł jednocześnie pilnować rozmówcy i korytarza. Ustawił się lekko profilem; jednocześnie zmniejszające cel jaki stanowił i prezentując detale które mogły … uciec uwadze Ultramarine. Żelazną aureolę. Insygnia Drugiej Kompanii Mrocznych Aniołów. Oznaczenia Krucjaty Machariańskiej - coś co nawet dla osoby zapóźnionej o kilkaset lat mogło coś znaczyć.
Ultramarine dalej wpatrywał się w Jophiela i Bohuna, kiedy przebiegła następna dwójka marines ostrzeliwując się zajadle. Z głębi korytarza wystrzeliła jednak kula ognia o jadowitych kolorach zieleni i purpury trafiając jednego z nich. Płomień po prostu odparował kawał pancerza i rękę marine’a. Jophiel zareagował natychmiast wciągając rannego do swojego korytarza. Ten brat był odziany w pancerz Maximus, oznaczony podobnie jak jego towarzysz znakami kampanii z bardzo dawnych czasów. Drugi Ultramarine zaczął pruć w głąb korytarza.
- Musimy się wycofać! - zawołał przytłumionym głosem.

Klepnięcie syna Russa w ramię znakiem ostrzału wgłąb korytarza zakończyło cichą część zwiadu; z całą pewnością nie nosił on ciężkiego boltera tylko dla ozdoby, a trudno było o lepszą okazję niż ta teraz
- Mamy trasę, poza ten labirynt! Zbierz swoich ludzi! - nie było czasu na porównywanie szarży; Ultramarines mogli iść z nimi lub zostać związani walką na kolejne dekady, na dobre lub na złe. Ale nawet pomimo najlepszych chęci syn Lwa wciąż nie mógł spuścić broni z zagrożenia.
Bohun kiwnął głową i wysunął się zza węgła wturując antycznemu marine huraganowym ogniem ciężkiego boltera. - Trasa wiedzie naprzód - zawołał - Tędy szliśmy!
- Raport, synu Guillimana, nie mamy czasu! -

Ultramarine trzymany przez Jophiela chwycił się wolną ręką za dymiący kikut i podniósł się o własnych siłach. Jego towarzysz w końcu przemówił.
-[i] Xenos w dużej sile napierają na nas od strony hangarów. Wycofujemy się zgodnie z planem w kierunku mostka.[/] - wypowiedział pospiesznie i cisnął w korytarz granat.

Z głębi nadleciały kolejne płomienne pociski. Jeden z nich stopił kawał załomu, drugi przemknął nad głową Bohuna, który schylił się. Wydało mu się jednak, że Kosmiczny Wilk zrobił to… zbyt wolno. A jednak kula go nie trafiła, pomknęła dalej i eksplodowała.
- Jesteśmy… ostatni…- jęknął ranny marine.
- IV kompania, która drużyna, kapitan, sierżant? - zwiadowca dyskretnie włączył kanał radiowy do kill-teamu, samowolnie kończąc krótką ciszę w eterze. Ale chwilę później bez zapowiedzi wychylił się za róg, żeby samemu ocenić z jakim xeno ma do czynienia...i możliwie szybko wrócić do pilnowania bezpośredniego zagrożenia

Nyx pilnował obu bitewnych braci. Skupił na nich wzrok, aby w razie potrzeby móc wesprzeć ich lub od razu zameldować Aufidiuszowi co się dzieje. W ariergardzie Cyndian meldował o braku kontaktu. Jednak w pewnym momencie zarówno Nyx, Aufidiusz i Zahariel zobaczyli, że Jophiel i Bohun “spotkali” dwójkę ultramarines.
- Drużyna Theta... pod wodzą... Kapitana Luciana Rotiusa. Co to za pytania? Przecież na okręcie... nie ma nikogo... poza nami! - warknął ranny marine - Mamy szpiega pośród nas czy co?!

Tymczasem Jophiel wychylił się, aby móc zobaczyć z czym przychodzi im się zmierzyć. W głębi tunelu dostrzegł zawirowania powietrza - przypominały one psykerską tarczę. Za nimi znajdował się jakiś powykręcany czarny kształt o długim korpusie i wielu kończynach. Formował w nich kolejną kulę pupurowo-zielonego ognia. Bolty mknące w jego stronę rozbijały się na zawirowaniach lub przenikały przez nie eksplodując… jednak czy czyniąc krzywdę ochydnej istocie?


Nyx i Azrael mogli ujrzeć, że Aufidiusz namyśla się przez sekundę milczenia.
- Wycofać się. Natychmiast… - przekazał swoim braciomna łączu.
- Bracie kronikarzu… Monitoruj co. Z... tego co... nas otacza. Jest rzeczywiste. Co jeno zwodzi nasze… zmysły.
- Plan zostaje… zachowany. Jak najszybciej. Wydostać się. Na poszycie… unikać kontaktu. Z wrogiem.
- Możliwe - odpowiedział rannemu. Nie było sensu miażdżyć morale mówiąc mu że jego okręt jest częścią Arki. Nie rozpoznawał gatunku xeno; stworzenie było podobne z wyglądu do tyranidów, ale walczyło bardziej jak jeden z pomiotów Spaczni. Licząc na jeszcze jedną okazję oceny stworzenia przeciągał odwrót - jeżeli uda mu się wypatrzeć słabe miejsce osłony, może udać mu się rozwiązać kolejny konflikt celnym boltem.

- Najszybsza, jedyna pewna, trasa na zewnątrz prowadzi przez utrzymywane skrzyżowanie - możliwość przełączania nadawania między głośnikami a woxem znów okazywała się bezcenna - Wracać z Ultra czy bez? -
- Masz. Lepszy… ogląd sytuacji. Decyduj… co mniej zagrozi. Misji. - odezwał się przy akompaniamencie białego szumu głos Aufidiusza na vox-łączu. Ultramarine nie musiał dodawać: jeżeli porzucenie “Ultramarines”, jeżeli nimi byli na pastwę ich losu, zwłaszcza “ostatnich” wedle ich relacji umożliwiłoby uniknięcie kontaktu z nieznanym, ale potencjalnie zbyt groźnym dla innych Astarte wrogiem, najmłodszy z zespołu nie zawahałby się ani sekundy.
Mogło to nie przystawać do wizerunku ideałów honoru reprezentowanych przez synów Guillimana, ale ciężko było negować chłodną logikę i efektywność takiego myślenia...
- Rajd przez skrzyżowanie! - decyzja była prosta, a wyjaśniać mógł już kiedy zespół był w biegu, pokonując kilkadziesiąt metrów różnicy - xeno jest daleko i się nie zbliża, a to nasza jedyna pewna trasa na zewnątrz tego szaleństwa. Uwaga na sojuszników - przełączył na chwilę na kanał Nyxa - ...dowódca ma energopięść, a to ty będziesz ich kontrolował w zwarciu -

Położono ogień zaporowy. Bestia wiła się za nierzeczywistymi tarczami i zbliżała się. Ciskane przez nią ogniste kule topiły ściany skrzyżowani, podłogę i sufit. Bohun co i rusz odskakiwał aby uniknąć śmierci. Przeciwnik był niepowstrzymany... do pewnego momentu. Seria boltów przedarła się i detonowała za osłonami. Bestia zawyła niczym demon i wijąc się pospiesznie wycofała się w głąb korytarza.




Na rozkaz Aufidiusza Zahariel skupił się całkowicie na swoim zadaniu drużyna zbliżyła się do skrzyżowania, jednak jedyne co mógł stwierdzić Kronikarz to to, że rzeczywistość… jest tutaj… płynna.
Młody Ultramarine mógł natomiast przyjrzeć się dwójce swoich “pobratymców”. Pancerze wspomagane mark III, oznaczenia i heraldyka rzeczywiście wskazywały na Czwartą Kompanię, jednak drobne szczegóły, takie jak odznaki czy medaliony z krucjat wskazywały na bitwy i wojny toczone nawet cztery millenia temu. Nie było jednak czasu na pytania - zawodzenie i porykiwania zapowiadały rychły powrót nieznanego przeciwnika. Marines poderwali się, ruszyli przed siebie. Ranny marine w ręce trzymał teraz bolter - jego rana przestała krwawić, a podane przez pancerz środki medyczne pozwoliły wytrzymać ból. Jego brat uzbrojony w energopięść zasalutował w biegu Aufidiuszo, widząc jego insygnia sierżanta.

- Bracie sierżancie. Melduje się Brat Horacy. Jesteście od Inkwizycji, prawda? Musimy się skontaktować z Kapitanem Rotiusem. Wszyscy pozostali już się wycofali. -
- Również. My się wycofujemy... - Aufidiusz przelotnie oddał salut, ale nie poświęcał wiele uwagi nowym członkom oddziału.
- Sytuacja taktyczna. Uległa zmianie. Wydostaniemy… się na poszycie. - wyjaśniał, już pozwalając Jophielowi dalej prowadzić, tym razem cały zespół - Skontaktujemy z kapitanem Avincusem… również z Ultramaru.
Hełmy Ultramarines poruszyły się, kiedy dwójka braci wymieniła się spojrzeniami. Horacy skinął głową.
- Oddajemy się więc pod wasze rozkazy.

Wrzaski nieznanych istot raz cichły, raz stawały się głośniejsze. Prowadzący drużynę Jophiel zauważył, że o ile ślady ich przemarszu nie zostały zatarte to otoczenie zmienia się. Bryzgi krwi, resztki ciał zarówno ludzi jak i obcych istot. Ślady walk. W ścianach pojawiały się włazy do innych sekcji i pomieszczeń.
- Bracie Kronikarzu...oni mogą zniknąć tak jak się pojawili, zabierając całą wiedzę ze sobą - zwrócił się bezpośrednio do drugiego członka swojego zakonu, dalej prowadząc wcześniejszą trasą. Iluzja, zaburzenia czasu, obojętnie czy wcześniej czy teraz - nie ważne tak długo jak nie zwodzi ich z trasy.
- Też nie wiem co z tym począć… - przyznał cicho na voxie Zahariel - Rzeczywistość… kształtuje się. Iluzja staje sie prawdą, a prawda iluzją. - dodał tajemniczo.
- Jeżeli w nią uwierzymy, będzie tak z całą pewnością. Ale nie zejdziemy ze ścieżki. Jesteś pewny że nic, jakkolwiek wypaczone by nie było, co mogą… -

Jophiel nie dokończył, gdyż gdzieś przed nimi, na trasie przemarszu rozległo się przeraźliwe wycie. Z rozerwanego włazu wyskoczył przerażony człowiek w kombinezonie voidsmena. Chciał uciekać, jednak z pomieszczenia
wyskoczyło za nim… coś. Istota prosto z koszmarów, która przygwoździła go i momentalnie pożarła.


Aufidiusz jednym gestem wywołał wyuczoną procedurę bojową. Bohun teraz nie mógł pełnić roli zwiadu, lecz prowadził braci Ultramarines przed sobą, samemu zamykając pochód, oni zaś chronili brata-Kronikarza. Kroczący przed bratem-kronikarzem Cyndian dostał rozkaz nawiązania walki gdy tylko Aufidiusz zejdzie mu z drogi na lewą część korytarza, prowadząc ogień wespół z Jophielem, który przed Cyndianem przyklęknie gdy Nyx zejdzie z linii strzału za dowódcę.
I oczywiście pozostanie tam tylko jeżeli ogień zaporowy oddziału wystarczy…
Aufidiusz nawet nie zdobył się na słowny rozkaz wiedząc, że wyznaczeni bracia tak jak on po prostu otworzą ogień w wynaturzenie przed nimi.
Marines szybko dokonali przeformowania i położyli ogień na koszmarną bestię. Powietrze wokół niej zaczęło falować pochłaniając bolty, część z nich jednak przechodziła i eksplodowała. Bestia zniekształcona przez swoją osłonę wyciągnęła się aż do sufitu, rozerwała kratę otworu wentylacyjnego i wślizgnęła się tam, choć mogło się wydawać, że jej rozmiary na to nie pozwalały. Jedyne co po niej zostało to kałuża krwi na podłodze oraz kapiąca z rozszarpanego otworu wywietrznika biologiczna breja.

- Osłaniać… mnie. - Aufidiusz pozwolił bolterowi zwisnąć na taśmie i pokazawszy gestem Nyxowi by ruszył z nim podbiegł do otworu wraz z uzbrojoną w truchcie melta-bombą, którą od razu cisnął do środka.
- Teraz! - wezwał bezpiecznie oddalony oddział w sekundę przed eksplozją, w podręcznikowy sposób zgrywając działania w czasie.
Imperialni mędrcy mówią, że na herezję najlepszy jest ogień. A jak ogień to tylko…
Wewnątrz otworu wentylacyjnego nastąpiła eksplozja wymieszana, której ryk zmieszał się z nieludzkim wyciem. Fala termiczna zdetonowanej meltabomby uszła w głąb kanału i do wnętrza korytarza. Zaraz potem roztopiony piekielną temperaturą metal zaczął ściekać na podłogę. Czymkolwiek była ta istota były nikłe szanse, że zdołała przetrwać ten atak.

-Oczyszczający ogień Imperatora…- Mruknął potakując Nyx. -Chwalebny czyn, praefector.- Pochwalił szturmowiec. Jego zewnętrzny spokój nie był odzwierciedleniem jego prawdziwej gotowości do akcji - niewidoczne zza pancernych szkieł hełmu typu Corvus oczy śledziły każdy ruch nowoprzybyłych Ultramarines, spijając każdy detal ich wyglądu, sposobu poruszania się, czegokolwiek, co dałoby mu wystarczający powód, by zaatakować zanim będzie za późno. Frustrująco, nie mógł go znaleźć - jeszcze. Doprowadzało go to do zimnej furii, gdyż już nauczyli się że oczom i zmysłom nie można ufać w trzewiach tego po trzykroć przeklętego molocha, a jego osobiste instynkty musiał trzymać w ryzach kooperacji i hierarchii służbowej. Chyba że… ryba zawsze gnije od głowy. Co, jeśli jego współtowarzysze już byli na równi pochyłej? Co, jeśli widzieli lub słyszeli nie to, co on? Zachowywali się dziwnie, zwłaszcza Aufidiusz. Czy to była tylko różnica w doktrynach wojennych? Czy może coś więcej?
Nie. Codex Astartes wyróżnia zwątpienie jako jeden z najgorszych grzechów przeciwko Imperatorowi, który stworzył swoje Anioły Śmierci by odrzuciły je wraz z bólem, strachem i herezją. W umyśle Rekina nie było miejsca na zwątpienie. Tylko determinacja. Wola. Nieugięta, nieprzełamana. Oraz… pewność. Tak. Musiał porzucić zwątpienie na rzecz pewności. Imperator chroni, a jego wrogowie upadną.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 10-12-2015 o 04:53.
TomBurgle jest offline  
Stary 18-12-2015, 17:33   #46
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
- Te istoty… pojawiły się na okręcie zaraz po skoku. Niszczy je tylko huraganowy ogień… lub… - Ultramarines wskazał ruchem głowy kałużę metalu, bolterem zaś celował dalej w otwór wentylacyjny.
Jego towarzysz skorzystał z chwili spokoju i nałożył na swój kikut łatę dla zabezpieczenia. Chwilę później drużyna na nowo podjęła marsz.


Nie trwało długo, kiedy drużyna Aufidiusza, mijając kolejne pozostałości kompletnej rzezi załogantów dotarła do miejsca, którym zeszli pod pokład. Tym razem jednak nie było szczeliny, a najzwyklejsza gródź, taka jaką się wychodzi na poszycie okrętu. Jophiel i Bohun sprawdzili ślady. Jak nic zgadzały się. Zahariel cicho na voxie oznajmił, że nie wyczuwa gwałtownych zmian rzeczywistości.
Zbrojny w energopięć marine pomógł swojemu okaleczonemu bratu opatrzyć ranę i przygotować go na wyjście na poszycie.
- Bracie-od-Szturu… - odezwał się Horacy - Macie plecak skokowy. Jeżeli któraś z tych istot pojawi się na powierzchni… będzie potrzebna mobilność. Czy przyjmiecie moją energopięść? Piłotopór może być na nie za słaby. - zapytał.

- Koniec naszej niepewności, bracia, jest tuż za tą grodzią - głośniki zaburzyły ton głosu Jophiela; nie dało się wyczuć czy była tam ulga czy złość. Jeżeli udało mu się dokładnie odtworzyć ich trasę w zmieniającym się space hulku, był to zacny wyczyn. Ale martwiło go wciąż jak łatwo udało im się przebyć tą trasę - żadnych zabitych, żadnych rannych, nawet strat w sprzęcie. Nie żeby miał coś przeciwko, ale opowieści weteranów dały mu inny obraz, obraz potworności które pożarłyby cały ich kill-team. Oczywiście, nie zeszli nawet kilometr wgłąb. Ale całość wyglądała jakby z jakiegoś powodu mieli się wydostać, a jedynymi powodami które widział były książki u jego pasa i rzekomi pobratymcy brata Aufidiusza. Z tymi ponurymi myślami wykonywał polecania dowódcy przygotowójące ich do przejścia przez gródź.
- Poziom ciśnienia w środku? Ślady komunikacji radiowej? - zwiadowca zapytał brata Bohuna, samemu sprawdzając w auspexie towarzyszącej im serwoczaszki. Intuicja mówiła mu że atak, jeżeli nastąpi, będzie dopiero po przejściu przez gródź. A Codex, jeżeli o tym pomyśleć, ujmował to w precyzyjniej - kiedy ulga weźmie górę nad ostrożnością.
Lekko zdziwiony, ale i ciekawy obserwował reakcję brata Nyxa na wręczaną mu broń. Co przeważy? Zachowa ascetyczną ostrożność czy zaryzykuje zbrukanie się dla dobra innych? Jego zakon nie był zbyt dobrze znany - spośród setek znanych Jophielowi zakonów, jednym z najmniej - ale przecież spotkał już jednego z nich w szeregach Canis Salient.

Nyx nie spojrzał nawet na zaoferowaną przez Ultramarine energopięść. To była potężna broń, w rękach astartes zdolna miażdżyć pancerz czołgów i rozrywać poszycia statków kosmicznych. Używana przez takiego specjalistę do walki wręcz jak Nyx stanowiłaby śmiertelne zagrożenie dla każdego, nawet największego przeciwnika. Jeśli wierzyć oznaczeniom na niebieskich zbrojach ocalałych Ultramarines, ten egzemplarz miał wiele tysięcy lat, będąc reliktem ze starożytnych czasów, o charakterystykach i duchu maszyny którego mocy mógł się tylko domyślać. Rekin byłby głupcem, gdyby nie przyjął tej broni.
-Non certe. Nie.- Powiedział twardo, odwrócony do Horacego plecami. Rozbryzgi zaschniętej, ludzkiej krwi które pokrywały zbroję Nyxa jeszcze zanim nawet jego stopa stanęła na powierzchni Mortis Thule odcinały się na tle jego czarnej zbroi rdzawobrązowymi plamami. [i]-My, Kosmiczne Rekiny, jesteśmy nauczeni posługiwać się i polegać na broni łańcuchowej jako błogosławionych narzędziach wykonywania woli Imperatora.[i]- Podniósł swoją wysłużoną, pozbawioną dekoracji broń w pełnym szacunku geście. Piłotopór przypominał swojego właściciela - był brutalnym narzędziem bezpardonowego mordu. -To jest mój securis. Jest wiele takich jak on, ale ten jest mój. Beze mnie jest niczym. Ja bez niego - niczym. Poza tym, frater…- Ogromny astartes podniósł dłoń i zdjął hełm, odwracając się do swojego rozmówcy. Czarne niczym otchłań najgłębszego oceanu oczy świdrowały Ultramarine. -...czym wtedy byś walczył z wrogami Imperium?-

- Bolterem, gniewem i ostrym żelazem. - odparł marine, ale nie ponowił swojej oferty, akceptując decyzję Nyxa.


Bohun przyglądał się pomiarom, jednak zaraz zadanie to przejął Aufidiusz jako jedyny zaznajomiony z Duchami Maszyny. Otworzył właz za którym znajdowała się komora ciśnień. Zahariel rozglądał się ostrożnie wyciągając przed siebie rękę jak ślepiec próbujący znaleźć ścianę.
- Pospieszyć się musimy… xeno w Osnowie zrodzeni naszym śladem podążają. - rzekł Kronikarz.
- Jeżeli nie dopełnić rytów otwarcia, oszczędzimy kilka minut - starszy z synów Lwa wskazał lufą na energopięść która jednak pozostała u swojego właściciela - To może być znacząca różnica -
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 19-12-2015, 22:38   #47
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Rok 818.M41, Marius
Nieznane miejsce prawdopodobnie w Sektorze Jericho
Space Hulk Mortis Thule
Strefa Zewnętrzna Wraku
Śluza prowadząca na powierzchnię
461 minut od strącenia wg osobistego chrono.



Aufidiusz jeżeli rozważał propozycję, nie dał po sobie poznać. Ultramarine w czerni stał nieruchomo przy jednej z płaskorzeź odlanych w metalu, wybierając kolejno tajemne runy palcami prawej dłoni z pewnym zawahaniem ale zrozumieniem i wprawą.
- Bohun, Cyndian, zabezpieczyć podejście. Nyx… jetliś ich odwodem. Jophiel. W gotowości… na otwarcie przejścia. - dowódca nie zaszczycił braci odpowiedzią na propozycję - Nie szczędźcie… amunicji. Ani niczego w obronie. Brata Zahariela. Naszym… priorytetem jest to i. Powrót.
Bracia szybko dokonali przegrupowania obstawiając podejście do śluzy. Cokolwiek miało się tutaj pojawić mogło się spodziewać powitania w postaci ściany boltów. Zahariel czuwał tuż przy śluzie obstawiony przez pozostałych braci. Tymczasem Duchy Maszyny działały - komora śluzy została uruchomiona, a ciśnienie wyrównane. Pozostało tylko wejść do środka, odczekać parę chwil, aż ceremoniał przejścia zostanie odprawiony i wyjść na powierzchnię.

W momencie kiedy właz zaczął się rozsuwać nastąpił atak.

W głębi korytarza z jednego z pomieszczeń wychynęły ohydne wijące się kształty otoczone zniekształconą przestrzenią niczym bańką. Boltery zahuczały. Tarcze obcych chwytały ogień marines. Widać było rozbłyski wybuchów. W odpowiedzi w kierunku imperialnych posypały się kule zielono-fioletowego ognia. Część z nich uderzyło w ziemię, żłobiąc w ścianach głębokie bruzdy. Dwie z nich uderzyły w rannego astartes ultra pozbawiając go praktycznie dolnej części ciała. Brat Horacy chwycił go energopięścią i zaciągnął do komory nie przerywając ostrzału z boltera. Był już tam Zahariel, który z największym trudem wstrzymywał się od rozpętania w korytarzu piekła, pamiętając jakie wielkie zagrożenie może nieść czerpanie z Osnowy w obrębie Space Hulka.

Marine kolejno wsuwali się do wnętrza komory śluzy. Kiedy na zewnątrz pozostali tylko Bohun i Cyndian jedna z ognistych kul przeleciała przez właz i trafiła w przeciwległe wrota prowadzące na powierzchnię.

Te nie wytrzymały uderzenia nieznanego rodzaju energii.

Otwór średnicy trzech ludzkich kroków został po prostu wyparowany. Powietrze natychmiast zaczęło uciekać. Marines musieli skorzystać z magpodeszw swoich butów. Zaś Bohun musiał przerwać swój ostrzał i chwycić się mocno brata Cyndiana. Dewastator ciągle strzelając wszedł tyłem do komory. Aufidiusz wcisnął runy zamykające wrota śluzy. Te zasunęły się, choć nie dość szybko, aby uchronić marines przed jeszcze jednym atakiem xeno.

Kula ognia wpadła do wnętrza komory i trafiła Dewastatora prosto w prawy naramiennik wyparowując go niczym plastal, która oddzielała ich od kosmicznej Pustki. Ręka Dewastatora odpadła pozbawiona ramienia, jednak nadal zaciskała dłoń na ciężkim bolterze. Wrota ku powierzchni zaczęły się otwierać.

Marines czmychnęli czym prędzej na powierzchnię. We włazie do komory zaczęły się pojawiać kolejne dziury przez które w Pustkę uciekały strumienie powietrza. Bohun ledwie uniknął wyrzucenia w przestrzeń, lecz w porę zareagował Nyx korzystając z plecaka skokowego. Zahariel natychmiast zaczął nakładać na ubytek w pancerzu i ciele Cyndiana łatę, aby Pustka nie wykrwawiła i wyciągnęła życia z Apostoła Calibanu.

Aufidiusz nakazał natychmiastowe oddalenie się od śluzy. Marine przeszli zaledwie kilkanaście kroków, kiedy pierwsza z kreatur została porwana przez próżnię i wyrzucona w kosmos. Ohydny stwór wił się przy tym niczym paskudny robak. Kilka kolejnych istot dołączyło do niego. Ku zgrozie śmiertelnych żadna z nich nie przestała się ruszać, jednak żadna też nie mogła panować nad swoimi ruchami w nieważkości.

Potężny promień lasera przeszył czarną pustkę i trafił w jedną z bestii. Po chwili jeszcze jeden i następny. Dołączyły do niego kolejne anihilując po kolei każdego xeno.

Drużyna zdała sobie sprawę, że broń, która ostrzelała ich przeciwników była kalibru pasującego do wieżyczek umiejscawianych na poszyciu okrętów. W parę sekund zorientowali się gdzie są i ku wielkiemu zdumieniu okazało się, że Mortis Thule za nic sobie miał wszelkie doświadczenia nawigacyjne zwiadowców Deathwatch.

Zaledwie dwieście metrów od nich piętrzyły się skalne nierówności, które więziły teraz Uświęcony Miecz. Stali na wysokości śródokręcia, a po sekundzie analizy odkryli, że właz którym wyszli znajdował się między fregatą, a terenem określonym jako orkowa skaua. Tą akurat było łatwo rozpoznać - wspomniane podczas odprawy przez kruczego zbrojmistrza wbite pionowo w poszycie raidery, były aż nadto widoczne. Całe trzy. Z dysz każdego buchały strumienie ognia.

Na kanale ogólnym nastąpił szum po czym odezwał się zasadniczy głos.

- Tu dowódca warty śródokręcia, Brat-Sierżant Rosh'ar. Zidentyfikować się i podać status.
 
Stalowy jest offline  
Stary 25-12-2015, 21:03   #48
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Jophiel był taktycznym marine.
Jak wszyscy taktyczni Mroczni Aniołowie - bo były zakony które porzuciły ten zacny zwyczaj - przeszedł wcześniej przez wszystkie inne role. W tym dewastatora. Więc teraz, w chwili próby, bez chwili wahania wszedł w zwolnioną przez rannego brata rolę. Bolter przestał wyrzucać z siebie pojedyncze, śmiercionośne pociski i wylał rzekę amunicji gorliwie zachęcając przeciwników do przemyślenia swoich poczynań w świetle gniewu Imperatora.

Wyskakując z tuneli wraku, natychmiast zlustrował otoczenie - byli u celu, u podnóża Uświęconego Miecza, choć zupełnie nie w wyniku jego starań. Tuż za ostatnim bratem wrzucił w otwór kraka - niech skwierczą. Ale wieżyczki przeciwmyśliwskie okrętu zafundowały im dużo lepszy pokaz potęgi Imperium niż pojedyńczy granat. Zanotował w pamięci zupełny brak ochrony stworów przed bronią laserową...lub strzałami z szerszych kątów. Nagranie zanalizuje się później.

Nie wtrącał się do komunikacji; tym razem dowódca był z nimi, więc na niego spadał ten ciężar. Kontrolę Ultramarine przekazał w kilku gestach bratowi Nyxowi, a zamiast tego ruszył na lokalny obchód - korzystając z swoich nienaturalnych umiejętności przeskakiwał z kawałków pancerza na poszycie okrętu i z powrotem olbrzymimi susami, okręcając się dookoła przeszkód i prześlizgując szczelinami. Złośliwa geometria ich przejścia drażniła go; chciał zebrać jak najwięcej informacji o otoczeniu żeby chociaż spróbować odnieść ją do tej rzeczywistej.

Kiedy znów ruszyli w drogę, Jophiel szedł ostatni. Przejął od rannego syna Guillmana jego brzemię, umożliwiając mu wspinaczkę po pancerzu. Dźwigając wolną ręką szczątki poległego w boju Ultramarine prowadził swego brata do Kapitana, który, być może, w końcu zwolni go z wiecznej służby.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 04-01-2016, 16:45   #49
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Jak aniołowie narodzeni z nicości porzucili ciemność i ujrzeli światło gwiazd.

Gdy drużyna znalazła się z powrotem w bezpiecznej, otulającej słodką opieką znajomej rzeczywistości, nie tylko gwiazdy rozjarzały bezkres pustki blaskiem. Strumienie czerwieni, dyfraktujące wobec niedoskonałości soczewek kolejnymi impulsami dość intensywnymi by wypalić niechronione oko i zbyt krótkimi by naprawdę w pełni je ujrzeć tworzyły napięte wstęgi łączące niewidoczne punkciki na Uświęconym Mieczu i pojedyncze, drobniejące z każdą sekundą oddalania się w pustkę kazirodczo nienazywalne istoty by przeminięciem zbyt krótkiego czasu by nazwać go chwilą zabłysnąć i zgasnąć jako popiół, który kiedyś uformuje gwiazdy. kBłękitne płiomiennie jakl pożogi, ijak wydechs tytanów prawie przyćmiewały je, gorejąc z czegoś, co kiedyś stanowiło napędy arek podróżujących pomiędzy gwiazdami, których światło teraz tyleż intensywnością co bliskością przyćmiewały, i fioletowe przejścia i poświaty tworzyły się gdy na ich tle czerń przecinały czerwone wstęgi laserów.

Wizjery hełmu Aufidiusza pół sekundy rozbłysły może na pół sekundy gdy nieruchomo stał a te skierowane były na majestatyczne widowisko kosmosu i technologii. W czasie zbyt krótkim by nazwać go chwilą, ruchem ręki nakazał oddziałowi ruch.

Na kanale ogólnym nastąpił szum po czym odezwał się zasadniczy głos.
- Tu dowódca warty śródokręcia, Brat-Sierżant Rosh'ar. Zidentyfikować się i podać status.

- Drużyna… Nędzarz, brat. Aufidiusz. - Ultramarine pominął oczywiste w tej sytuacji stwierdzenie, iż odzywa się pełniący obowiązki dowódcy. - Misja wypełniona... Dwóch. Zaginionych. - przez sekundę słowo przebrzmiało jak gdyby młody a lodowaty dowódca wyszeptał “zabitych” - Napotkani. Astartes. Na okręcie. Dwóch zabranych. Ranni.
Na ułamek sekundy obejrzał się na jeńców. Gdy ujrzał wracającego z obchodu Jophiela nie dającego znaków pobliskiego niebezpieczeństwa, narzucił wszystkim formację cygara i ruch.
- Wracamy na okręt.

- Przyjąłem. - odparł sucho dyżurny sierżant warty i zerwał połączenie.


- Gródź 15-3 jest najłatwiej dostepna, w ciągu trzech minut zdążyą zorganizować przejęcie- zwiadowca przekazał to co zauważył. Straż Śmierci miała procedury na wiele sytuacji, a powrót z niepewnymi sojusznikami nie był czymś aż tak rzadkim - w czasie walk w Canis Salient dezerterzy z auxiliów Tau byli regularnym źródłem informacji...a czasem żywymi pułapkami

Marines z pewnymi trudnościami zdołali dotrzeć najpierw do poszycia okrętu, a potem do włazu. Nad ich głowami jeszcze parę razy wystrzeliły laserowe działka w bliżej nieokreślony cel. Wspinaczka do wejścia nie była prosta, ale i tu magbuty i plecak skokowy Brata Nyxa pozwoliły na osiągnięcie celu.

- Twój plecak odrzutowy powinien zostać honorowym członkiem kill-teamu - jophiel rzucił do Carcharodona, we dwóch pomagając niedomagającym wejść na górę. Dyskretnie zwolnił tempo, mieszając kolejkę i “przypadkiem” wypadło że to nie on pomagał Bohunowi. Duma Kosmicznego Wilka i tak dość już ucierpiała.

-To sprawne narzędzie- Rekin pokiwał głową i klepnął się w wystający nad ramieniem plecak skokowy. -Wielu moich fratres preferuje teleportacje wprost na pole bitwy. Ale w odpowiednich rękach, odrobina prometheum i celeritas jaką daje potrafi stać się wspaniałą bronią, ku chwale Imperatora.

- Tym lepszą gdy inne zawodzą w takich warunkach - trudny teren, zmienna grawitacja wahająca się od zera do kilkukrotnie większej niż na Świętej Terrze. Żałuję że mój motor z Kruczego Skrzydła nie zdążył przejść rytów przystosowania, też byłby dziś przydatny - nie przerywając rozmowy Mroczny Anioł delektował się świeżo przyswojonymi ruchami. Za każdym jednym razem olśniewała go przemyślność Imperatora który wyposażył ich w Omophagę, pozwalając dopasować się do każdych warunków walki. To co zauważył w swoim żarcie sięgało jednak głębiej - tylko on i brat Nyx wydawali się mocniej dostosować do warunków misji.


Pancerny właz rozsunął się odsłaniając komorę, w której miał nastąpić ceremoniał przejścia. Cała drużyna weszła do środka. Brat Horacy usiadł na ławeczce pod ścianą, odwiesił swój bolter i przycisnął do siebie to co zostało z jego brata.
- Nareszcie bezpieczni… nareszcie… - odsapnął i zwiesił głowę.

- Tylko on jest już bezpieczny - zwolniony od ciężaru Mroczny Anioł przeszedł na koniec komory. Sięgnął za plecy - obie ksiegi wyniesione z wieży dotarły całe i nienaruszone. Jedna z niewielu pewnych rzeczy po tej misji - Co teraz zrobisz, bracie Horacy? Kiedy będzie już po odprawie? - . pozorne odprężenie po misji mogło zwieść bardziej łatwowiernych; niemniej, siedzący vis-a-vis Ultramarine Jophiel dbał żeby mieć bliżej do boltera niż on. Lekkim kiwnięciem dał znać Nyxowi że może bezpiecznie dokonać niezbędnych rytów przejścia, a później się zmienią.

Komora zaczęła napełniać się powietrzem. Jednak Brat Horacy nie odpowiedział i nie poruszył się dalej trzymając w objęciach ciało swojego towarzysza. Tymczasem Zahariel zajmował się Cyndianem. Piekielny ogień zkauteryzował ranę i udało się w porę założyć łatę, aby próżnia nie wyciągnęła za wiele życia z Niszczyciela.

- Dwie odprawy czy jedna, bracie Aufidiuszu? - niektórzy dowódcy lubili skracać do minimum czas kontaktu z przełożonymi i omawiać większość kwestii w drużynie. Jakakolwiek byłaby decyzja, będzie dobra - po prostu chciał zebrać myśli w stosowną formę.

- Zależy co. Kapitan… uczyni ze składem. Oddziału. - pokrótce odparł młodszy Astarte, choć w jego niepatrzeniu na rozmówcę a przed siebie jak zawsze coś sugerowało, że ma dla wspomnianego Avincusa… własne sugestie.


Wrota prowadzące w głąb Uświęconego Miecza zaczęły się otwierać wpuzczając do wnętrza jasne światło. Kiedy wrota rozszerzyły się wystarczająco mogli dostrzec korytarz oraz czekający na nich “komitet powitalny”. Dwójka taktycznych marines uzbrojonych w karabiny plazmowe obstawianych przez szturmowca z energomieczem i dewastatora z ciężkim bolterem. Wszyscy trzymali broń w pogotowiu i choć nie celowali bezpośrednio w ocalałych, jasne było, że to właśnie na nich mieli uważać.
- Tu dowódca warty, Brat-Sierżant Rosh’ar. - rozległ się donośny głos, który wcześniej słyszeli przez vox - Odeskortujemy was do Lazaretu.
Po dystynkcjach Aufidiusz i jego towarzysze rozpoznali Rosh’ara. Był to właśnie marine z ciężkim bolterem.
- W odnogach czeka ich wsparcie. - wymamrotał Zahariel.

- Co jest zgodne i z rytuałem, i z rozsądkiem, bracie - drugi z Mrocznych Aniołów uspokoił tych których szlak bojowy z Strażą Śmierci nie był dość długi. Niepokoił go stan Kronikarza. Wypad odcisnął na nim swoje piętno.

- Dostaliśmy zalecenie od brata-zbrojmistrza jak najszybszego powrotu na okręt z raportem i ryzykowałem życia mych braci by je wypełnić. - chłodno odparł Aufidiusz - Zabierz rannych i… ocalonych. - przerwał na sekundę dłuższą niż zwykle, nadzwyczaj składne i płynnie wypowiedziane zdanie - Lecz mnie nie spocząć nim nie doprowadzę brata-kronikarza przed oblicze zbrojmistrza Sorcane, a pozostałym nie spocząć nim nie doprowadzą mnie tam. - biorąc pod uwagę stan Cyndiana, jak też Bohuna, jasnym było, że Aufidiusz planuje, by Rekin oraz Anioł udali się wraz z nim doprowadzić psionika przed oblicze tego kto wydał im rozkaz, dla którego jak wcześniej tłumaczył im samym, porzucił na relatywnie bezpiecznej pozycji oddział ich braci wobec ryzyka - jakiegokolwiek ryzyka.
Dla Zahariela, który spędził z Aufidiuszem więcej czasu - również w lexicanum okrętowym, ale który mógł widzieć ponad maskę hełmu i maskę twarzy bez wyrazu jasnym było, iż dowódca zamarza lodowatym gniewem. Nie jednak na sytuację, czy braci z nim czy tu przed nimi...

- A ja myślałem że każdy samodzielnie będzie musiał spłukiwać to plugastwo w kaplicach...a tu proszę, dziś łaźnia przyszła do nas - Mroczny Anioł był zbyt dyskretny żeby wtracać się do rozmów dowódcy, więc rzucił żartem do pozostałych próbując rozjaśnić paranoiczną atmosferę. Ostatnie czego chcieli to starcia ze swoimi.

Sierżant wpatrywał się dłużej w Aufidiusza, po czym pochylił nieznacznie głowę. Po chwili jednak znów się wyprostował.
- Ze zbrojmistrzem spotkacie się w Lazarecie. Jest tam w tej chwili. - oznajmił - Procedura zostanie zachowana. - dodał jakby stwierdzając fakt.
Marines wyszli ze śluzy. Wszyscy… poza ocalonym Ultramarine. Ten nadal siedział nieruchomo na ławce.
- Co z tamtym bratem? - zapytał jeden z braci taktycznych warty.
Brat Zahariel położył dłoń na naramienniku Ultramarine’a.
- Bracie Horacy. Musimy iść. - rzekł, a po chwili milczenia powtórzył - Bracie Horacy.

Jednak ocalały nie odezwał się, ni poruszył. Zahariel podniósł wzrok na pozostałych po czym, wiedziony jakimś niewytłumaczalnym przeczuciem sięgnął do złączenia hełmu. Zwolnił zaczepy i powoli go zdjął. Wszystkim ukazało się oblicze Brata Horacego.
Twarz Ultramarine’a była zasuszona, jakby zmumifikowana. Jedynie zeschła tkanka mięśni i skóry trzymały głowę na szyi. Długie siwe włosy okalały twarz. Ściągnięta skóra odsłaniała zęby i puste oczodoły.

Aufidiusz skierował spojrzenie wizjerów na Zahariela, nie powiedziawszy wiele.
Nie przekierował wzroku kiedy mówić zaczął.
- Membrana… musiała ustąpić pod upływem lat. Konsyliarze. Pomogą potwierdzić wiek. - skinął głową na Jophiela, samemu podchodząc do pancerza który stał się sarkofagiem i unosząc go serwomechanizmami własnej, czarnej zbroi.
- Dość już zmitrężyliśmy czasu.

- A więc miał rację - obaj są bezpieczni. Ale wrócą na pola bitewne, ich zasiew wyda znów plony - wywołany przez dowódcę marine podszedł do drugiego ciała

-Przeklęta skała- Po raz kolejny Rekin skarcił Mortis Thule potępiającym tonem. -Aufidiusz ma rację. Śpieszmy czym prędzej na spotkanie z armicustosem Sorcane. Im szybciej ustalimy plan opuszczenia tego miejsca, albo lepiej, zniszczenia go, tym prędzej powrócimy w wir walki.

Jophiel podniósł beznogie ciało drugiego z Ultramarines. Był świadomy donośności chwili,a teraz, gdy spadło z niego brzemię ostrożności, zatopił się w niej całkowicie. Szedł krok w krok za bratem Aufidiuszem niosącym Horacego, ale robił to zupełnie inaczej. Z cichym trzaśnięciem Mroczny Anioł wyłączył nadawanie, zostawiając to co powie tylko dla siebie. Dwa pochylone hełm, niebiesko-złoty i czarno srebrny, stykały się całą drogę do Lazaretu, jak w intymnej rozmowie.

 

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 04-01-2016 o 17:10.
TomBurgle jest offline  
Stary 06-01-2016, 17:23   #50
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Rok 818.M41, Marius
Nieznane miejsce prawdopodobnie w Sektorze Jericho
Space Hulk Mortis Thule
Strefa Zewnętrzna Wraku
Śluza na śródokręciu Uświęconego Miecza
487 minut od strącenia wg osobistego chrono


- Bracie-Sierżancie. Ci Ultramarines... ten jeden wszedł o własnych siłach do śluzy! Picty nie kłamią! - rzucił jeden z braci taktycznych unosząc bolter do ramienia.
Sierżant Ro'Shar stał nieruchomo. Hełm nie pozwalał odczytać jego wyrazu twarzy. W końcu po parudziesięciu sekundach odezwał się stanowczo.
- Odeskortować do lazaretu.

Marines rozstąpili się, aby przepuścić drużynę Aufidiusza. Utrzymując odległość zamknęli ich w eskorcie. Dwóch z przodu, dwóch z tyłu. Kiedy maszerowali przez korytarz dołączyło do nich kolejnych dwóch marines oraz kilku auksylariuszy uzbrojonych w lasery typu hot-shot. Bracia dostrzeli też pewną nerwowość ze strony Brata Zahariela, lecz ten milczał. Tylko co jakiś czas gubił krok, jakby był skupiony na czymś innym. Pochód w milczeniu zmierzał ku wnętrzu okrętu.

***


Właz prowadzący na pokład medyczny obstawiał marine z Czarnych Templariuszy w pancerzu zakrytym tabardem zbrojny w tarczę i miecz. Choć nie wyglądał na konsyliarza pośród jego heraldyki znajdowała się również helixa. Uniósł dłoń powstrzymując nadchodzących.

- Brat Ro'Shar prowadzi drużynę taktyczną, która powróciła z wykonywania zadania. - rzekł dowódca warty.

Templariusz stał niewzruszony pod włazem zagradzając wejście. Jego pancerz odznaczała duża ilość pieczęci czystości. Kiedy się odezwał przemówił powoli głębokim głosem.

- Tych których Osnowa swymi mocami naznaczyła prowadzisz. Wolno wam wejść jedynie do komnat Oczyszczenia wejść... aby mogli znów stać się godni... w Świetle Imperatora. - odstąpił na bok pozwalając przybyszom przejść, jednak jego wzrok pozostał utkwiony w Aufidiuszu i jego towarzyszach.

Pokład medyczny można było podzielić na kilka sekcji. Prosty korytarz pozwalał przejść do kilku z nich, lecz Ro'Shar poprowadził marines w najbliższy przedsionek po prawej. Wkroczyli do śluzy w której zostali dodatkowo prześwietleni przez Duchy Maszyny. Komnata dezaktywacyjna przepuściła ich daleko. Ich oczom ukazała się duża sala. Przypominała typowe laboratoryjne pomieszczenia, lecz miała wydzieloną za grubą taflą przeźroczystego materiału strefę w której znajdowały się podłużne stoły, aparatury pomiarowe i chemiczne. Z pośród dziesięciu stanowisk dwa były okupowane. I tu i tam krzątali się uzdrowiciele w białych szatach. Całą procedurę nadzorowali Konsyliarz od Novamarines i Kronikarz od Czerwonych Skorpionów. Jedna osoba tylko stała niewzruszona i przyglądała się wszystkim procedurom. Zbrojmistrz z Kruczej Gwardii obserwował dwóch poddawanych badaniom marines – jeden wydawał się wyjątkowo stary, a drugi posiadał mocno zaugmentowane ciało. Aufidiusz i Zahariel szybko rozpoznali pacjentów – Brat Nędzarz i Brat Bannus. Kiedy drużyna i eskorta zbliżyli się, Kruk odwrócił się do nich. Tym razem nie miał hełmu na głowie przez co wszyscy mogli oglądać jego pociągłą, bladą twarz o czarnych krótkich włosach i oczach. Na całej długości ciągnęły się trzy równoległe blizny – zapewne pamiątka po jakiejś bestii.
Skinął głową przybyłym i zwrócił się do brata sierżanta Ro-Shara.

- Możecie wracać do swoich obowiązków, kuzynie. - odprawił po czym rzekł do drużyny Aufidiusza – Witajcie z powrotem na Uświęconym Mieczu. Zanim zostaniecie poddani Obrzędowi Oczyszczenia chciałbym od was usłyszeć wstępny raport.

Z oddzielonego pomieszczenia wyszedł Konsyliarz. Zlustrował wzrokiem przybyłych. Zawiesił spojrzenie na ciałach dwóch Ultramarines.

- Sprowadzę kogoś kto ich przejmie. - rzekł sucho – Tylko niech to nie trwa za długo.- rzucił do Kruczego Zbrojmistrza - Zajmę się rannymi.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 07-01-2016 o 19:04.
Stalowy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172