Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2015, 15:09   #15
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
By żyć w zgodzie ze sobą trzeba mieć priorytety, takie przekonanie wbili Tagrenowi do głowy nauczyciele. Tak też podążając za swoimi priorytetami rzucił się bez cienia wahania by ratować butelkę.
- Łap kurczaka! - Krzyknął do Kolwena którego posądzał o większe umiejętności w obsłudze drobiu. - Zaraz ci pomogę. - Dodał pociągając łyk drogocennego płynu. Podła jakość trunku nie miała znaczenia, liczył się tylko fakt że miał moc. Tagren niemal czuł jak płynny ogień wypala drogę jego arteriami swym zbawiennym działaniem kojąc bóle i nudności. O tak, to było lekarstwo którego pragnął od rana.

Najpierw łapanie świni, a teraz łapanie drobiu, jakie jeszcze atrakcje są im przewidziane na tym statku. Nie mógł bawić się w coś takiego na trzeźwo. Szybko wyszarpnął butelkę trunku z rąk Tagrena, wziął duży, porządny łyk i oddał butelkę swojemu towarzyszowi. Wytarł rękawem twarz.
- Teraz dopiero mogę się za to zabrać – powiedział z radością w głosie i rzucił się w pogoń za kurczakiem.
Wojownikowi jednak jeden łyk nie wystarczył, musiał poprawić kolejnym nim gotów był pójść kamratowi z odsieczą. Butelkę oczywiście zabrał ze sobą, przeczuwał, że obaj będą potrzebowali tego cudownego specyfiku na dolegliwości wszelkie.

Kurczak w tym czasie zniknął za którąś skrzynią i musieli podążać za śladem zgubionych piór. Stary marynarz - poprzedni właściciel butelki - chyba stracił przytomność od upadku i nie ruszał się. Kiedy weszli między beczki i skrzynie z prowiantem - ułożone jedna na drugiej, co utrudniało widoczność - okazało się, że kurczak dobrał się do otwartej skrzynki z ziarnem. Problem jednak stanowiło to, co stało na beczce nad drobiem i przygotowywało się właśnie do skoku.



Jakiś wstrętny, szary kocur rzucił się na kurczaka, bezbłędnie chwytając go za kark w swoje zębiska i zatapiając w nim pazurki.

Tagren któremu alkohol już pomógł ale jeszcze nie zdążył otępić złapał futrzaka za napuszona kitę. Wiedział jednak, że kot to na statku znacznie cenniejszy stwór niż kurczak albo i świeże nabytki takie jak ich szóstka. Szybko więc pomógł sobie drugą ręka, z której nie wypuszczał butelki, podtrzymać sierściucha. W efekcie, jako, że sierściuch był zdecydowany nie rozstawać się ze zdobyczą, powstała dziwna kombinacja człowieka trzymającego kota który trzyma kurczaka.
- Patrz, pomógł nam. - Zaśmiał się prezentując swoje trofeum Kolwenowi. Od razu szło poznać, że najzwyczajniej w świecie lubi koty.

Trofeum natychmiast zaprotestowało głośnym, kocim syknięciem i podrapało wojownika wielokrotnie w nadgarstek. Ten (bardziej ze zdziwienia, niż z bólu) instynktownie wypuścił kota, który pobiegł momentalnie na drugi koniec pomieszczenia. Szczęście w nieszczęściu: kot wypuścił też kurczaka, który również wylądował na ziemi.

- Bierz kuraka i grog. - Tagren podał kompanowi butelkę. - Zaraz do was dołączę. - Rzekł wesoło i ruszył za futrzakiem, postanowiwszy twardo, że z tym na pewno się zaprzyjaźni. W końcu gdzieś musiał istnieć kot dla którego nie będzie tylko przedmiotem do drapania i gryzienia.
Kolwen chwycił szybko kurczaka i przycisnął go mocno do ciała, żeby ten nigdzie już nie uciekł. Wziął kilka łyków trunku, od razu poczuł ciepło rozlewające się po ciele i zrobiło mu się bardzo przyjemnie. Zostawił Tagrena sam na sam z kotem i poszedł zanieść kurczaka z powrotem do kurnika.

Kurczak został bezpiecznie odeskortowany na miejsce, jednak Jaster nie miał pojęcia w jaki sposób ptaszysko wydostało się z klatki. W tym czasie Tagren rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu futrzaka. Znalazł go w beczce, która stała na innej beczce (a zatem miała otwór niemalże przy suficie) i była wypełniona cytrynami. Kocur bawił się jedną z cytryn, nie bardzo wiedząc do czego ta mogłaby służyć i nie zwracając żadnej uwagi na wojownika.

Wtem jak nie łupnęło!
Zaczęło się od tego, że statek przechylił się lekko na prawo, a potem nagle szarpnęło wszystkim z powrotem na lewo, jakby ktoś grzmotnął potężnie w prawą część statku.
Tagren utrzymał się jakoś na nogach. Beczka z kocurem w środku przewróciła się i wszystkie cytryny wysypały się po podłodze. Sam futrzak zdążył wyskoczyć w ostatniej chwili i uczepił się pazurkami Tagrenowego kaftana.

Kolwen w tym czasie miał mniej szczęścia w zachowywaniu równowagi. Poleciał na bok, a tam była skrzynia odgradzająca świnki od reszty Zgnilizny. Przekoziołkował przez nią i spotkał się twarzą w twarz z drugim prosiakiem, który zaczął go niuchać z zainteresowaniem. Tymczasem Tagren przebywał we własnym świecie głaszcząc puszyste futerko przestraszonego czworonoga.
 

Ostatnio edytowane przez Googolplex : 11-12-2015 o 19:21.
Googolplex jest offline