Kruczyca o dziwo bez protestów pokiwała głową na Marcusowe polecenie.
Uniosła kciuk pobrzękując bransoletkami.
- 1. To idę. - naskrobała - 2. Marcus, Ty też byś pomógł z organizacją imprezy. 4. Postaram się.
Wydarła stronę, zwinęła w kulkę, którą wrzuciła do plecaka i podała notatnik towarzyszom. Na wszelki wypadek zdjęła bluzę, zostając w koszulce bez rękawków i jeansach rurkach. Zostawiła też swoją nieodłączną bejsbolówkę i sporą część bransoletek z nadgarstków. Popukała w swój plecak ze znaczącą minką, pokazując na migi, że mają go pilnować. Bez tego całego ekwipunku wyglądała na jeszcze drobniejszą i delikatniejszą niż do tej pory.
Wyjrzała przez okno, czochrając włosy i wysiadła z auta, zostawiając trzech mężczyzn samych. Wcisnęła chude rączki do kieszeni spodni, podreptała do najbliższej opustoszałej uliczki, od czasu do czasu podskakując zabawnie.
Wpatrzyła się w swoje odbicie w bransoletkach i zrobiła krok za Zasłonę. |