Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2015, 15:00   #528
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Okolice Instytutu Dr Kingstone, Umbra
Cass doleciała do instytutu bacznie rozglądając się za pająkiem. Cholernika nigdzie jednak nie było. Był za to ostrzegawczy dreszcz, który stawiał krótkie piórka na jej szyji na baczność.
“Pusta pajęczyna i … ciało Jacoba… przynęta.”
Kruczyca zatoczyła kilka okrążeń wypatrując nitek pajęczyny. Nie chciała wpaść w lepką siatkę. Przypomniała jej się scena z poprzedniej wizyty: gdy pająk materializował się rzucając na zmorę, przyciągniętą aurą instytutu.
Przycupnęła z dala od pajęczego tworu, z dala od skorupy wilkołaka. Przeskoczyła kilka malutkich kroczków i napuszyła piórka, łypnęła paciorkami oczu.
Skoncentrowała się na tym by skorzystać z daru i sprawdzić czy oprócz pająka są tu jeszcze inne zagrożenia i jesli tak, to jakie. Wolała mieć pewność, co czeka jej towarzyszy.
Nie chciała jednak tracić czasu, więc po upewnieniu się, poderwała się z powrotem do lotu. Chciała wylecieć wysoko, by sprawdzić rozmiar pajęczyny i zapamiętać kierunki porozplatanych pajęczych nitek.
* * *

Samochód Marcusa
- Jak Pająk tam wciąż jest to serio chcecie iść w czwórkę go ciachnąć? - spytał Chris po dłuższej ciszy jaka zapadła gdy Cass opuściła wnętrze samochodu.
- A czemu nie? To tylko jeden duch, pewnie szponiak lub zmora - odpowiedział Marcus. - Wiem że ponoć duży, ale jak to się mówi: im ktoś większy tym większy upadek.
- Nie znam się na duchach, ale wynikało z tego co słyszałem - kotołak wciąż coś bazgrał na kartce papieru - że tego Jacoba co był z wami ciachnął i nawet się nie spocił. Ja i Cass to dużo was w walce nie wspomożemy. Myślisz, że damy radę?
- Jacob sam się z nim tłukł, ale masz rację w jednym, skoro pokonał garou sam na sam, to nie może być byle szponiak, ale siła naszego rodzaju tkwi w grupie. Ja z Billem bierzemy go na siebie, Cas dziabie od góry, a Ty zachodzisz o tyłu. My garou w walce działamy jak jeden organizm, instynktownie wiemy co robić żeby jeden drugiemu w drogę nie wchodził, a nawet żeby mu ulżyć. - Marcus otworzył drzwi i siadł bokiem opierając nogi o próg karoserii. - I nie mów mi że nie potrafisz się bić? Ganger? Jak coś mogę ci parę rzeczy pokazać.
- Czasem odchodzą bójki na ulicach. Ale daj pierwszego lepszego latynosa, nawet nie niezłego, to zaryzykujesz jak pieniądze postawisz na mnie. - Włożył wykałaczkę do ust. - Ja mam od tego chłopaków, braci z klubu. Myślisz, że każdy kto na harleyu jeździ w kurtce z logo to zaraz uliczny fighter? - Skrzywił się lekko.
- Wiesz, swoje na ulicy spędziłem, nie raz przyszło się tłuc, czy sam na sam, czy sam na kilku. Ale fakt, skoro z ludźmi sobie nie koniecznie radę dajesz, to może być gorzej w…. bardziej instynktownej walce. - Odpalił papieros i zamyślił się chwilę. - To pamiętaj o jednym, taki szybki kurs ci dam, nie daj się trafić, obserwuj przeciwnika i unikaj jego ciosów, a sam drap i gryź czym masz, jeśli chodzi o walki w Crinos.
- W Crinos Marc to ja jestem z pół głowy wyższy, no może o łeb - roześmiał się. - Mała różnica - mrugnął porozumiewawczo.
- Wiesz, dziś rano mnie zmasakrowało trzech Gonzalezów, na moją prośbę właściwie. Ale co innego obrywać na ulicy, czasem nawet postrzał oberwać, wiesz jak to u nas się leczy... Nawet szacun na street dzięki temu jest, choć w bójce: frajer. Tam, z pająkiem… wiesz zasady nieco inne. - Również odpalił szluga. - A co wy na to, bym spróbował namówić w moje miejsce kogoś do walki z pajęczakiem? Lepszego i od was, z waszego gatunku? Bez konsultacji nie chciałem nic z tym kombinować. Hm? - spytał zaciągając się.
- Lepszego? Ciekawe kogo. Czemu nie, dodatkowe kły i pazury zawsze się przydadzą. Zobaczysz co potrafi zrobić wataha garou - młody wilk uśmiechnął się na wspomnienia dzikich polowań z jego pierwszą watahą. - Oj dawno nie brałem udziału w hulance. Musisz kiedyś spróbować, mówię cię. Zaczyna się od imprezki, ale nie jakiejś tam z salonów, śpiewy tańce, pojedynki zarówno na pazury jak i słowne, na pieśni, opowieści. Alkohol leje się strumieniami, żarcia pod dostatkiem, a na koniec dziki bieg przez Umbrę w poszukiwaniu duchów, zmor i różnego plugastwa. - Przy opowiadaniu w oczach Marcusa jakby zaczął płonąć wewnętrzny ogień, zdawało się jakby na chwilę odpłynął.

Bastet przekrzywił lekko głowę próbując zrozumieć.
Równie dobrze można było by tłumaczyć mu piękno matematycznej głębi teorii względności.
- Mhm… - przytaknął niezobowiązująco. Entuzjazmu na jego twarzy można było szukać z podobnym sensem jak kolędowania przy grze w bingo na imprezach Charliego Sheena.
- Posłuchajcie… - Pochylił się między siedzenia wodząc wzrokiem między Marcusem i Billem. - Alfa to elita elity, za nią są jeszcze rekruci. Wśród tych rekrutów zaś jest jedna szalenie ambitna laska, której zalety nie kończą się na tym, że naprawdę ma czym oddychać. W rekrutach nie ma osób przypadkowych. Jest wkurwiona, że nie dają jej w Alfe. Tym bardziej, że jeden wampir, jedna mokolka - pyk, z marszu weszli. A syn Prica się zalfił za… hehe… za to, że w walce z Adrianem został zmasakrowany. Nosi ją. Adrian kazał nam zająć się pajęczakiem? Ok, my mamy rozkaz, ale nie jest powiedziane, że inni mają szlaban na pomoc nam. A mogłaby tym Adrianowi coś udowodnić. Ty Bill chyba celowałeś w zahaczenie się u Szarej? Przełamanie pierwszych lodów z szefową w ramach walki ramię w ramie z tworem Pentexu? Słabe? My - ja i ona, mamy średnie relacje. Ot rezerwa raz lepiej raz gorzej, ale jak miałem wojenkę z Ntibazonkizą to obiecała mi wsparcie… z pewnych względów. - Uśmiechnął się do siebie. - Mógłbym spróbować z nią pogadać. Hm?
Bill dość długo milczał, chyba nie miał ochoty zostawiać kruczycy samej za zasłoną
- Jacob zginął bo nie mogłem mu pomóc a nie mogłem tego zrobić bo trzeba było ratować Cass no a potem jak chciałem honorowo walczyć to Munninka zamiast skorzystać z mojej osłony nawdychała się oparów z mojej pachy jak ćpun na głodzie kleju i straciła przytomność więc zamiast rozpierdolić Pigułę musiałem jej wystawić plecy i uciekać przed takim śmieciem! Teraz będziemy gotowi i zjednoczeni dlatego wygramy, ale jak ty chcesz tu sprowadzić Szarą? Teraz? Przecież nie będę po nią dzwonił jak po tanią kurwę bo mi jaja urwie! Po za tym to jest zadanie które Adrian zlecił NAM wykonując zadanie dla rozjemców wilczyca nie zyska punktów u szefa bo jesteśmy przecież na samym dolę łańcucha co nie? - powiedział zdziwiony pomysłem kota.
- Nie do końca Bill. Jako Rozjemcy, tak mi się wydaje przynajmniej, mamy swój własny status. Coś ala gliny. Tylko że do tej pory jakoś tego nie widać. Ja uważam że można spokojnie po Szarą dzwonić. Osobiście ją nie znam, ale słyszałem że jest silna, z chęcią bym to zobaczył. No i Jej zaimponować siłą też nie zaszkodzi, może pozna cię Brzydalu z jakąś swoją znajomą? - Marcus puścił oko do młodego Ahrouna - I nie idziemy tam teraz, najpierw czekamy co Cas powie.
- Słuchaj, Chris sytuacja jest taka ona uratowała mi dupę, nie mam za bardzo prawa się do niej odezwać, według standardów Pomiotów to jestem gorzej niż śmieć - starał się wyjaśnić Bill - Dostałem od szefostwa stada szansę żeby się wykazać chociaż za to jak skrewiłem sprawę i uciekłem z pola walki to powianiem już być trup a ty chcesz żebym dzwonił i skomlał o pomoc do szarej?! Czy wam kurwa do reszty odbiło? Ok ja rozumiem że się strachacie z młodą walki wasze prawo ja nie będę się z was pieniał ale przestańcie mnie do furii Fenrisa blokować!
- Przecież mówiłem, że to ja z nią pogadam. - Chris westchnął i zwrócił się do ahrouna. - A Adrian kazał zbadać sprawę pająka. Nie kazał walczyć z nim ani go wyeliminować. Zbadać. Na przykład wyśledzić gdzie te linie jakieś idą co Cass o nich opowiadała. Ja tam walczyć w takim razie ani nie muszę, ani nie chcę. Ale jak już się upieracie... - sugeruję, że Szara spróbuję nakręcić. By skład był nalezycie silny na fight. Tyle.
- Bill kurwa, czy ja ci zabroniłem zajebać pająka? Nie, kurwa nawet ściszę muzykę bo może za głośno - młody Fianna rzeczywiście ją ściszył - Zajebiemy go, spokojnie, ale nie teraz, nie od razu i nie w ciemno. Nie jeden wojownik padł bo się rzucał bez namysłu na wroga. Wy Pomioty Fenrisa naprawdę macie z tym problem jednak. Poczekamy na wywiad, i zobaczymy co dalej. Teraz czekamy. I niech Chris załatwi wsparcie, niech zobaczy jak działa wataha wilków w akcji.
- Umówmy się tak: Pozwólcie mi chociaż SPRÓBOWAĆ znaleźć ciało Jacoba i chociaż poranić tego pająka! Nie zabije więc będziecie mogli sobie pytać i śledzić niteczki do woli ale muszę zrobić coś COKOLWIEK zanim będziemy wzywać wsparcie, jeżeli już teraz będziemy wydzwaniać po Szarą to mogę równie dobrze się wyprowadzać z miasta bo resztkę honoru stracę.
- Wiecie… - Chris pokiwał głową na znak że rozumie… nie, może raczej stara się zrozumieć argumentację Billa zauważając w niej pewną przerażającą ale jednak logikę. Był jak na siebie całkiem poważny - Wydaje mi się, że waszym, garou… no może nie wszystkich, sporej części. - dodał uspokajająco unosząc rękę w obronnym geście w kierunku Marcusa. - Waszym problemem nie jest szał. Waszym problemem są kulturowo uwarunkowane skłonności samobójcze.
- Bill - Marcus wyrzucił peta na ulicę i wstał odwracając się bezpośrednio do niego - Mam dla ciebie kilka wiadomości. Pierwsza - wyprostował jeden palec u ręki pokazując mu go - Jeśli wskoczysz do Umbry, ja skaczę za tobą, ale po to by ci pysk obić i uspokoić. Wiem Chris - nie odwrócił się nawet w jego stronę - że to podchodzi pod to co przed chwilą mówiłeś, ale czasami to jedyny sposób. Ustalimy w ten sposób kto ma rację i kogo się posłuchamy. Druga sprawa, pójdziesz, okaleczysz pająka i chuj z dalszej rozmowy, nie będzie już z nami gadał przez Ciebie. Po czwarte ciała już może nie być. Po piąte jeśli Szara zobaczy że w walce się dobrze spisujesz, może zmieni o Tobie zdanie. Po szóste - spojrzał na swoją dłoń, podrapał się nią po głowię - zapomniałem. Ale NIE skaczesz teraz w bok.
- To wy chcecie z tym kurestwem żmija się układać?! - Młody ahroun wyraźnie się zdenerwował. To może jeszcze na herbatkę i ciasteczka z fomorami pójdziemy co?! Ja jestem za "Pax Adrian", nie czepiam się wampirów ani innych zmieniaków nie chcę drugich Wojen Szału ale nie będę się układał z cholernym pająkiem co zabił towarzysza nawet jak go kurwa znałem parę godzin. Powyrywamy mu cholerne kulasy to zacznie gadać albo sobie po tych jego niciach wędrujcie! A o zwłokach to mi nie mów bo Price mnie i tak nie lubi a jak nie wykonam rozkazu to już w ogóle ze mną koniec dlatego powinniśmy skakać już teraz natychmiast a nie siedzieć na dupach i czekać aż biedny dzieciak zrobi za nas przeszpiegi i planować durne imprezy! Ostatni raz jak Cassey poszła na zwiady chujowo się to dla niej skończyło więc czemu na miłość Gai ją tam w ogóle puściliście?
- Ty to mnie kurwa Bill słuchasz jednym uchem, a drugim to wylatuje. Skąd wiesz że żmijowe? Duchy pająkowatych są od Tkaczki. I nie chcemy się kurwa układać, tylko wypytać, POTEM kurwa zajebać. Chuj mię interesuje Price, nie znam chuja i chuj. Czy kogoś lubi czy nie, też mi koło chuja lata. A wiesz dlaczego Ją puściłem? - Fianna wskazał na Billa - Bo Ty byś to spierdolił, jak byś tak kurwa poszedł, to byś się bez namysłu rzucił na tego ducha, i dołączył do Jacoba, Chris skakać nie umie, a Ja muszę pilnować Ciebie, została tylko ona, która kurwa notabene jest w tym najlepsza z nas. Wiesz dlaczego? Bo kurwa potrafi parę rzeczy których Ty nie, między innymi latać. W korytarzu z sufitem 3 metry nad podłogą chuja może, ale na wolnej przestrzeni to złap ptaszka jak takiś mądry. Ostrzegam cię po raz ostatni, nie próbuj nawet za nią iść, bo WSZYSTKO zjebiesz a i ode mnie w mordę dostaniesz. No sorry. - Rozłożył bezradnie ręce.
- Ptaki to akurat umiem łapać zarówno w postaci małpy jak i wilka myślisz że tak łatwo o żarcie na ulicy? A taki miastowy gołąb to tłusty jest a wszy to smaczny dodatek jak chcesz to mogę ci tu i teraz pokazać - Powiedział Bill który postanowił zignorować resztę wypowiedzi kolegi nie chcąc wchodzić z drugim wilkiem w konflikt.

Kotołak na tylnym siedzeniu przejechał ręką po twarzy. To nawet nie było do końca tak jak powiedział wcześniej, że to wilki są samobójcami. Wszak gdyby Ajit uniósł się honorem to pewnie mógłby robić w takiej sytuacji za Billowego bliźniaka. Pchlarze generalnie jednak miały tu chyba mocniejszy problem. Plemię i patronat Billa nie pomagały.
Z powrotem pochylił się do przodu wbijając się głową pomiędzy przednie siedzenia. Popatrzył to na jednego, to na drugiego (na zewnątrz) dając znać, że chce coś powiedzieć.
- Bill… - odezwał się cicho jakby chcąc zrobić kontrast do napiętej atmosfery. - Z całej naszej czwórki to chyba za jedną Cass bym poszedł w sukurs. Bo ona by tego potrzebowała. W waszym przypadku jakbyście odpalili monstera to najpewniej bym tylko przeszkadzał. - Jego głos był spokojny i lekko monotonny. - Zle mi z tym, że Mała tam teraz sobie śmiga sama bez wsparcia. Kurewsko źle. Ale to właściwe. Nie doceniacie jej tak jak ja nie doceniałem, dowiedziałem się czegoś od niej… No w każdym razie ona nie jest takim uroczym zahukanym stworzonkiem, że nic nie potrafi. Po jej wyczynach to myślę, że sama zwiad zrobi koncertowo., my w jej towarzystwie byśmy tylko ją tylko paradoksalnie narażali...
Strzelił niedopałkiem przez okno i dał znak, że jeszcze nie skończył.
- I Marcus ma rację. - odezwał się ponownie tym samym tonem. - Tylko dlatego, że to twój nominalny szef, nie powiem gdzie mam Prica i co o nim myślę. A mógłbym mówić sporo i nie byłaby to gadka jaką powinno się mówić przy dzieciach. Choć sam klnę przy młodszym rodzeństwie. Ustalmy raz i na zawsze Bill, w dupie mamy co chce Pric. Adrian chciał byśmy zbadali sprawę pająka, to jak trzeba to się z nim umówimy na pokera by wyciągnąć od gnoja jak najwięcej. No ale jak będzie szedł w dym to się go ściągnie - proste jak umysł ćpuna.
Uniósł lekko rękę w proszącym geście jakby Marcus chciał coś powiedzieć. Kotołak chciał skończyć.
- W razie walki Bill to ani ja ani Cass nie pomożemy za dużo. Pająk zabił Jacoba, Jeden na jeden z Garou pozamiatał? To istnieje opcja, że zamiecie i was dwóch. Ja spierdole na kocich łapkach Cass odfrunie, ale co nam po tym jak zostaną dwa trupy. Szczególnie że was polubiłem. A co Bill jak Cass rzuci ci się na pomoc w rewanżu za to, że uratowałeś jej życie? I pająk zajebie i ją? Marcus w chwili potrzeby też do końca Cię nie opuści. W imię swego honoru jesteś gotów postawić na szalę własne życie. To rozumiem. A życie Małej? Marcusa? Ile ich będziesz stawiał? To ja będę gadał z Szarą, to moja inicjatywa, to mnie bojowo miała by zastąpić. Ty jesteś kryty. Poza tym jest tyle opcji, tyle możliwości… Jak będzie przejawiała pewne chęci pomocy to można to określić tak, że ty chcesz się z nią podzielić chwałą ubicia pająka za wkupne do jej klubu. Wymyślę ci coś, jestem w tym dobry. Pricowi też możesz zamknąć gębę powołując się na mądrość wojownika zamiast ślepej furii zniszczenia. Wskazywać potrzebę zaakcentowania grupowej wilczej solidarności w rozszarpywaniu żmija nad egoistyczny pęd ku chwale. Tyle możliwości. A Adriana, naszego szefa i tak interesował będzie tylko efekt.

- Sorka za przydługie pieprzenie, ale przemyśl to Bill - kotołak poklepał ahrouna po ramieniu uśmiechając się.

- Uwierzcie mi obaj, mam jakieś pojęcia o tym jak ona potrafi znikać. Marcus podchwycił temat kruczycy. - Chodziliśmy do tej samej szkoły, widziałem co potrafi. I właśnie dlatego też Ona najlepiej się nadaje na zwiad. A Ty Bill, tylko narażasz ją na niebezpieczeństwo drąc się o tym gdzie Ona jest.

Gdy Chris dotknął ramienia Ahruna jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu, nagle poczuł zalewającą go falę zawstydzenia dzięki której przyszła mu do głowy pewna myśl. Normalnie dałby bastetowi w zęby za te uśmieszki i macanki ale teraz miał innym problem na głowie
- O KURWA! Przecież my na głos o tym gadamy a nie w tym bezgrolcu! Właśnie ostrzegłem jebanego pająka! Szybko do Umbry zanim ją zabije! - krzyknął po czym wyskoczył z auta ignorując zupełnie przemowę kotołaka spróbował przedostać się za zasłone.
- Kurwa debilu stój! - krzyknął Marcus za Billem, rzucił kluczyki od auta Chrisowi ruszył chwycić Billa zanim ten zniknie. Był gotowy ruszyć za ahrounem w Umbrę by go powstrzymać.
Post by corax, Brilchan, Leoncoeur & Raist2 on g-doc
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 16-12-2015 o 15:09.
Leoncoeur jest offline